Sąsiadka posadziła u mnie truskawki i zapomniała o nich na 3 miesiące. Została bez zbiorów, a teraz to ja jestem temu winna

Nazywam się Stanisława Urbanowska i mam 65 lat. Mieszkam na wsi pod Poznaniem. Mam swój prywatny dom, do którego przynależy mała działka uprawna. Pracuję jako księgowa dla jednej małej firmy. W 2020 r. przez pandemię zaczęliśmy pracować zdalnie i tak już zostało. Obecnie jeżdżę do pracy co najwyżej dwa razy w tygodniu – resztę pracy wykonuję już z domu. 

Jestem samotną kobietą, więc muszę sama o siebie zadbać. Staram się sadzić ziemniaki, różne warzywa i owoce na moich trzech hektarach. To co jest sprzedawane w sklepie po prostu mi nie smakuje, poza tym ceny za te produkty są mocno wywindowane, przez co bardziej opłaca się mieć swój ogródek. 

Jeśli chodzi o sąsiadów to miałam ze wszystkimi sąsiadami dobre stosunki, ale niestety – ostatnio się to zmieniło.

Obok mnie mieszka Irena, która jest w tym samym wieku co ja. Jej działkę oporządzają jej dzieci, a jak wiadomo – mało kiedy młodzież rwie się do tego, aby harować przy uprawach, dlatego działka już praktycznie zarosła trawą, w niektórych miejscach są posadzone małe klomby, a mały, przydomowy staw jest brudny i równie zarośnięty. Kobiety takie jak my – zahartowane przez trudne warunki i nauczone pracy – wcześniej czy później zatęsknią za możliwością posadzenia czegokolwiek i tak też było z Ireną. Niestety jej działka była naprawdę mocno zaniedbana, więc nie miała możliwości zrobienia tego u siebie, przez co poprosiła mnie o przydzielenie jej długiej grządki do sadzenia truskawek.

Nie uzgadniałyśmy nic więcej ale dla mnie logiczne było to, że jej zadaniem było samodzielne usuwanie chwastów i podlewanie truskawek. Irena prosiła mnie o to wiosną. Kilka miesięcy minęło od tego czasu błyskawicznie i… no właśnie, co takiego się wydarzyło?

Wiosną Irena przyszła do mnie dwa razy, aby posadzić truskawki, a potem o nich zapomniała. Obserwowałam z żalem, jak krzaki stopniowo zarastają chwastami, ale co miałam robić?

Mam już i tak dużo pracy z moimi truskawkami i innymi zbiorami. Po pracy spędzam każdego wieczoru dwie lub trzy godziny na pieleniu swoich grządek więc co, miałam dbać jeszcze o nie swoje owoce? Nie zajmowałam się truskawkami Ireny dla zasady.

W końcu jednak moja cierpliwość się skończyła!

Staram się utrzymać cały ogród w idealnym porządku, a tutaj na grządce, którą odstąpiłam Irenie pojawiły się bujne chwasty zdenerwowałam się i postanowiłam pójść do Ireny z prośbą, aby coś z tym zrobiła. Nie zdążyłam jednak, ponieważ pierwsza przyszła do mnie z pretensjami.

„Wydałam tyle pieniędzy na sadzonki, a Ty wszystko zmarnowałaś! Jeśli nie chciałaś mi pomóc, to trzeba było powiedzieć!”

Wtedy moje oburzenie było sto razy większe niż na początku i wygarnęłam jej wszystko, co tylko leżało mi na sercu. Oczywiście wracała ode mnie bardzo urażona. 

Po naszej kłótni już nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy, nawet nie witałyśmy się, kiedy widziałyśmy się w sklepie bądź na ulicy. 

Ja jednak nie czuję się winna zwłaszcza, że poszłam jej na rękę i odstąpiłam grządkę po to, aby mogła posadzić sobie truskawki. 

A Wy jak myślicie, kto w tym sporze ma rację?

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Sąsiadka posadziła u mnie truskawki i zapomniała o nich na 3 miesiące. Została bez zbiorów, a teraz to ja jestem temu winna