Pod koniec roku odwiozłam część tych zapasów do lokalnej jadłodajni, a resztę albo wyrzuciłam, albo oddałam sąsiadom. Niestety, ona nie zna umiaru i znowu przywiozła kolejne torby wypełnione słoikami. Całe lato pracuje na działce, zbiera plony, robi weki, a potem marudzi na ilość pracy, ale mimo tego wciąż to robi. Po co robić tak wiele przetworów, skoro i tak nikt tego nie chce? – skarży się 40-letnia Kamila.
Kiedy siostra mojego męża zaczyna zbierać owoce i warzywa na przetwory, to kończy dopiero pod koniec jesieni. Pół roku sadzi i zbiera plony, a przez następne sześć miesięcy robi przetwory. W dodatku ciągle się na nas denerwuje i wyrzuca jej, że w ogóle jej nie pomagamy, a przecież korzystamy z jej wyrobów. Problem tkwi w tym, iż często pracujemy w weekendy, dlatego nie możemy być na jej każde zawołanie. Niejednokrotnie próbowałam delikatnie jej zasugerować, że może czas skończyć z tymi przetworami, albo chociaż nie robienie ich na taką przemysłową skalę, tym bardziej, że przecież sklepy są przepełnione różnymi smakołykami. Ta jednak wtedy obrażona tylko rzuciła, że skoro nie chcę, to mogę po prostu nie brać słoików i po problemie.
Mam wrażenie, że nie da sobie nic wytłumaczyć. Kiedy pomagaliśmy jej w remoncie, podziękowała nam kiszonymi ogórkami, których nie cierpię, więc musiałam je wyrzucić. Niestety, moja rodzina jak i sąsiedzi mają także dość jej przetworów, koleżankom z pracy również nie chcę ich już wypchać. Mówiąc krótko, wszyscy mają ich dość – wzdycha kobieta.
Próbowałam jej kiedyś odmówić, myślałam, że to będzie proste, ale nie – ona od razu się obraziła. Dlatego zabieram jej przetwory, wyrzucam, a potem przywożę jej puste słoiki. Często trochę ją oszukuję i kupuję nowe, aby nie domyśliła się, że coś jest nie tak. Mam już jednak tego dość! – skarży się Kamilla.
Co o tym myślicie? Czy Kamila postępuje słusznie i to świadczy o jej uprzejmości? Czy jednak nie szanuje pracy innych, bo robienie przetworów wymaga jednak sporo pracy i czasu. Może byłoby lepiej, gdyby raz a dobrze odmówiła przyjmowania słoików, jeśli ich nie chce, a nie brała, a później je wyrzucała?
Chyba lepiej, żeby siostra męża się obraziła, niż żeby tak marnować jej ciężką pracę, a do niej w końcu dotrze, że nie można uszczęśliwiać nikogo na siłę.
A może to tylko drobiazgi i nie warto robić o to hałasu? Skoro lubi to robić, to niech robi i cieszy się z tego, że może robić te przetwory. Może to daje jej poczucie spełnienia.
Co byście zrobili na miejscu Kamili?