„Sprzedaję miłość. Niedrogo. Nie mam już siły. Dzwońcie!”

„Sprzedaję miłość. Niedrogo. Nie mam już siły. Dzwońcie!”– takie ogłoszenie któregoś dnia przeczytał Bartek..

Bartek był człowiekiem cynicznym, znudzonym życiem, wypalonym. Kobiety zmieniał jak rękawiczki. Najpierw wydawał na nie dużo pieniędzy lecz później szczerze się nimi nudził. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Wszystko go nudziło.

I naraz zobaczył to ogłoszenie.

Bartek poczuł się zaintrygowany i postanowił zadzwonić..

Jak sam później mówił – miał dwie wersje dotyczące ogłoszenia: Albo jakaś kobieta postanowiła w ten oryginalny sposób zwrócić na siebie uwagę, nie takie sztuczki ludzie w tym celu robią. Albo to kolejna nieszczęśliwa niewiasta, która uraczy go opowieściami o swoich chorobach lub pomyśle przeprowadzki na Księżyc.

Zadzwonił.

Głos był dość młody.

Sprzedajesz miłość? A cena? Pozwól mi poznać szczegóły i twoje warunki! – zaczął rozmowę mężczyzna.

Zaproponowała mu spotkanie.

Bartek pojechał.

Ma dwa metry wzrostu, jest zdrowy i lubi boks, więc nie obawiał się, że coś może mu się przytrafić w obcym miejscu. Ciekawość go dosłownie zżerała. Był gotowy na każdy obrót scenariusz. Jednak nie na to, co okazało się w rzeczywistości.

Drzwi się otworzyły.

Na progu stała bynajmniej nie młoda ślicznotka. Nawet nie kobieta w wieku zbliżonym do średniego. To była Babcia!

Jej głowę spowijały lokówki, które teraz raptownie zdejmowała. Ubrana była w sukienkę z kołnierzykiem, w kapciach. Gestem zaprosiła go do środka.

Bartek przekroczył próg.

Pachniało “Panią Walewską”, jego babcia, kiedy żyła, kochała te same perfumy.

I ciastem. Nos to bezbłędnie wyczuł.

Odkąd zabrakło babci, przestał jeść ciasta, które wcześniej wręcz kochał.

Bo wszędzie były bez smaku.

Wszedł do pokoju.

W fotelu drzemał kot. Puszysty, duży, dostojny.

Otworzył jedno oko, spojrzał na niego. I przewrócił się na drugi bok..

Ciekawe. A gdzie właściwie jest ta, która sprzedaje miłość? Kto to jest, wnuczka babci? A może córka? I nie wstydzi się w ten sposób, przy starszej osobie, spotykać w domu babci z obcymi mężczyznami?„- pomyślał Bartek.

Tymczasem staruszka wyszła z kuchni, podeszła do niego z tacą. Zapach kawy unosił się w pokoju. Na talerzu leżały domowej roboty ciasteczka. Rumiane, pulchne, pachnące.

– Poczęstuj się, kochany chłopcze! Jedne z jagodami, drugie z truskawkami a trzecie z malinami. Bartka nie trzeba było prosić dwa razy. Zjadł prawie wszystko, co znajdowało się na talerzu.

Żując ostatni kawałek ciasta zapytał starszą panią:

– Długo jeszcze mam czekać aż przyjdzie ktoś inny?

– Na kogo innego chcesz czekać, młodziku? Jesteśmy tu sami. Mieszkam sama i nikt inny nie przyjdzie – odpowiedziała babcia.

– To z kim rozmawiałem przez telefon? I czyje to ogłoszenie? – wyszeptał Bartek, czując, że ostatni kawałek ciasta staje mu w gardle.

Rozmawiałeś ze mną. To ja chcę sprzedać miłość! Jestem przepełniona miłością! – babcia się uśmiechnęła.

“Ale się wkopałem. Jak mam się teraz jej pozbyć? Chociaż z drugiej strony chyba pokocham stare kobiety. Przed seksem nawet postanowiła mnie nakarmić!” – pomyślał Bartek a na czoło wystąpił mu pot.

“Jestem przepełniona miłością” nie zauważając jego reakcji nagle zaczęła mówić.

O tym, co jest dla niej bardzo trudne.

Nogi prawie jej nie niosą.

Nawet nie ma siły iść do sklepu po karmę dla kota Lucka.

I jest bardzo zmęczona.

Samotnością.

Męża nie ma od trzydziestu lat. Nie ma dzieci.

Ale pragnienie, aby kogoś kochać i o niego dbać – jest.

Przepełniona jest czystą miłością, która nie ma ujścia.

Czy w końcu komuś się przyda?

– Poczekaj. A czego chcesz w zamian? – zapytał Bartek.

– Sprzedaję miłość. Swoją. Przyszedłeś, widać, że jesteś dobrym człowiekiem. Wszyscy inni dzwonili, śmiali się ze mnie. Nie jestem droga, nie martw się. Po prostu będę cię kochać a ty będziesz do mnie przychodził od czasu do czasu i opowiadał mi o swoich sukcesach i porażkach. I możesz być pewny, że zawsze cię wysłucham i wesprę. Będę dla ciebie jak rodzina – wyjaśniła stara kobieta.

Bartek milczał.

Taka historia. A on się śmiał.

Okazało się, że to nie tak jak myślał.

Samotna babcia, która sprzedaje swoją miłość. Niedrogo.

Tylko dlatego, że ma tej miłości w nadmiarze.

I ciężko jest jej w samotności.

Jest też kot Lucek, który musi być karmiony.

A babcia wcale nie czuje się zbyt dobrze.

Jest cynikiem i realistą.

Jest też człowiekiem z pustką i goryczą w duszy.

Brakuje mu ciepła, prostego, ludzkiego, nawet za pieniądze.

Nie ma kochających dziadków.

Jest mama, która wyszła za mąż po raz szósty i nigdy nie miała czasu dla syna.

Ojca w ogóle nie znał.

A tu siedzi z zupełnie obcą staruszką.

I kotem Luckiem.

Widzi, jak starsza pani patrzy na niego z nadzieją.

Babcia, która z rozpaczy napisała to bzdurne ogłoszenie.

Będę do ciebie przychodził. Kupię twoją miłość kilka razy w tygodniu, dobrze? – powiedział Bartek.

Starsza pani zamachała rękoma, rozpłakała się i powiedziała, że gotowa jest oddać mu za darmo swoją miłość. Że będzie go kochała jak wnuka..

I tak teraz sobie żyją. Bartek przynosi jedzenie dla Lucka, przesiaduje u babci Ludmiły, która często daje mu dobre rady dotyczące pracy i relacji z ludźmi. Bartek jej ufa i opowiada jej o rzeczach, o których z nikim innym by nie rozmawiał. Uważa ją teraz za drugą matkę.

A starsza kobieta, która chciała sprzedawać swoją miłość, znalazła bratnią duszę w obcym człowieku.

I miłość żyje… kwitnie…

Doniczki na balkonie i parapetach Ludmiły toną dosłownie w kwiatach, za sprawą tej nowo odkrytej, szczerej miłości!

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

„Sprzedaję miłość. Niedrogo. Nie mam już siły. Dzwońcie!”