Stanisława Wójtowicz i jej wycieczka do przychodni lekarskiej

Stanisława Wójtowicz uważała się za zdrową osobę, a przynajmniej prawie zupełnie zdrową. Oczywiście była pacjentką przychodni i czasami chorowała, jednak nie było to nic poważnego – ostatni raz w przychodni była jakieś 5 lat temu.

Życie jednak bywa nieprzewidywalnetak się stało w tym przypadku. Pewnego ranka Stanisława obudziła się słaba i chora. Zmierzyła temperaturę – była naprawdę wysoka. Cóż, każdemu to może się zdarzyć. O pójściu do pracy nie mogło być jednak mowy. Postanowiła więc wezwać lekarza.

Stanisława znalazła numer telefonu do swojej przychodni w Internecie i zaczęła tam dzwonić. Wszystko było bardzo dziwne – za każdym razem, kiedy ponownie wybierała numer przychodni był on zajęty. Około dwunastej Stanisława była już zdenerwowana, ponieważ wiedziała, że musi dostać zwolnienie lekarskie, ale nie mogła się dodzwonić do przychodni. Postanowiła więc zjawić się tam osobiście – nie miała zresztą żadnego wyjścia. 

Po zbiciu gorączki paracetamolem ubrała się i powoli poszła do przychodni. Dochodząc od przychodni zauważyła, jak duża jest kolejka i to ją niesamowicie zdziwiło, a jednocześnie przeraziło. No cóż, musiała jednak w niej stanąć – cóż innego mogła zrobić?

Kiedy już udało jej się dotrzeć do okienka rejestracji pojawiły, się kolejne problemy:

Nie mogę znaleźć Pani kartypowiedziała rejestratorkaKiedy była u nas Pani ostatni raz?

Nie pamiętam, ale to było dawno temu zmieszała się Stanisława.

No tak, powinnam się zorientowaćwykrzyczała kobieta, wypisała nową kartę i wysłała z nią Stanisławę do gabinetu lekarskiego, wcześniej kierując ją do poczekalni. 

Ja potrzebuję szybko lekarza, nie mogę czekać – Nie zrozumiała Stanisława.

Wszyscy muszą, bo to lekarz decyduje o kolejności, więc proszę usiąść. 

Po półtorej godzinie Stanisława w końcu została przyjęta przez lekarza.  

Tam była bardzo skrupulatnie pytana o wzrost, wagę i wszystkie choroby przebyte w jej życiu. Wszystkie dane zostały starannie wpisane do karty.

Jak mnie będziecie leczyć? Musicie to sprawdzić w tym swoim arkuszu, tak? – odgryzła się Stanisława, która nie mogła tego wszystkiego już znieść. 

Po prostu się tym nie zajmuję – tutaj pomoże inny specjalista. Teraz pójdzie Pani do drugiego lekarza i on Pani wszystko powie. Za godzinę lekarz przyjdzie, więc akurat teraz zajmie Pani kolejkę i będzie Pani akurat pierwsza.

Rozumiem, ale czuję się bardzo źle.

Po co więc Pani tutaj przyszła? Trzeba było wezwać lekarza do domu.

Nie mogłam się dodzwonić usprawiedliwiała się Stanisława Wójtowicz.

Boże, co za ludzie, a ja co mogę zrobić? Wykonałam już swoją pracę, a Pani teraz zrobi, co chce. 

Stanisława Wójtowicz tylko westchnęła. Nie miała wyboru, musiała iść, ponieważ naprawdę potrzebowała zwolnienia lekarskiego.

Przed gabinetem był już tłum ludzi. Przed drzwiami toczyła się kłótnia o kolejkę. Stanisława postanowiła się nie wtrącać i po prostu zajęła miejsce, pokornie czekając na swoją kolej. 

Lekarz się nie pojawiał, a ludzie zaczęli się już martwić i narzekać. Jeden mężczyzna nie wytrzymał i poszedł do rejestracji, a potem już nie wrócił.

Miał już pewnie dośćzaśmiał się młody chłopakugiął się przed surowym systemem służby zdrowia.

Ludzie uśmiechnęli się, a potem przybiegła rejestratorka.

A Państwo na co tutaj czekacie? Tego lekarza dzisiaj nie będzie, proszę iść do innego. W drugiej części przychodni akurat przyjmuje Pani doktor, przeniosłam już tam wszystkie karty. 

Wszyscy rzucili się do drugiej części budynku, próbując się wyprzedzić nawzajem. Tam czekało ich rozczarowanie – przed drzwiami siedzieli chorzy, którzy byli wcześniej zapisani do tego lekarza. Zapomnieli o dolegliwości i zaczęli znów wykłócać się o kolejkę. Awantura przybrała na mocy. Rozpętała się prawdziwa awantura.

Nagle z gabinetu wyszła pielęgniarka.

Chorzy, spokojnie. Nie przeszkadzajcie w pracy – powiedziała zmęczonym głosem, jednak z nutami histerii  – Przyjmiemy wszystkich. Proszę o podanie nazwisk tych, którzy potrzebują po prostu zwolnienia lekarskiego i tutaj poczekać, zaraz wszystko przyniosę. Resztę przyjmiemy na zmianę – jednego pacjenta zapisanego od początku do nas, potem z drugiej kolejki i tak dalej. Proszę wejść.

Ludzie się ożywili i zaczęli tworzyć nową kolejkę. Po krótkiej kłótni Stanisława znalazła się gdzieś na końcu. Usiadła w kącie i zaczęła czekać. Bardzo źle się czuła, bolała ją między innymi głowa, a na korytarzu było duszno, dlatego zasnęła.

Hej, teraz wchodzisz, obudź się obudziła starsza paniIdź szybko, bo wkrótce Pani doktor idzie do domu.

Jaka Pani doktor? – Nieprzytomna po przebudzeniu Stanisława zapytała.

Została godzina do zamknięcia przychodni, a nas jest jeszcze dziesięć osób w kolejcewyjaśniła jej starsza paniwszyscy muszą się dostać. Idź już, skarbie.

Stanisława aż podskoczyła i weszła do gabinetu lekarza.

Jakie ma Pani dolegliwości? – zapytała Pani doktor, wypełniając jakieś dokumentyPracuje Pani?

– Mam wysoką temperaturę, boli mnie głowa, ogólnie bardzo źle się czuję – odpowiedziała Stanisława.

Pani doktor spojrzała na nią groźnie, a pielęgniarka uśmiechnęła się.

Jeśli ma Pani gorączkę, to powinna Pani zadzwonić po lekarza, aby przyjechał Panią przebadać w domu, a nie stać w kolejce i zarażać. Nie wpuszczamy tutaj ludzi z wysoką temperaturą. A co, jeśli ma Pani COVID? Musi Pani iść na kwarantannę!

Stanisława rozpłakała się.

Nie mogę już dłużej, czuję się bardzo źle, a spędziłam tutaj cały dzień. Proszę wypisać mi zwolnienie lekarskie i sobie po prostu pójdę. 

No dobrze zlitowała się lekarkaale badania na obecność wirusa trzeba zrobić i tak. Tutaj ma Pani wszystkie informacje i jutro proszę zrobić test. A potem w zależności od wyników podjąć następne kroki.

Stanisława wyszła z kliniki. Usiadła na ławce i od razu zrobiło jej się trochę lepiej. Lekki wiatr sprawił, że poczuła się bardziej rześko. Usiadła na ławce, a potem nie miała już siły, by się podnieść i iść dalej. 

Kochanie, a co Tobie? Źle się czujesz? – Przysiadła do niej znajoma już staruszka – Nie jesteś chyba przyzwyczajona do wizyt w przychodni. No nic, trzymaj się, to dopiero początek.

To dalej będzie gorzej? – zapytała pełna żałości Stanisława.

Różnie to bywa, w zależności od diagnozy zaczęła filozoficznie rozumować starsza panitylko jedno trzeba wiedzieć – aby korzystać z naszych przychodni, trzeba być naprawdę zdrową osobą, bo chory człowiek tego nie wytrzyma.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Stanisława Wójtowicz i jej wycieczka do przychodni lekarskiej