Halina wyszła zapalić papierosa na balkon. Ręce drżały jej z nerwów, a guzek w gardle utrudniał normalne oddychanie. Czy kiedykolwiek wcześniej chociażby pomyślała o tym, że jego rodzone dziecko każe jej opuścić mieszkanie?
– Mamo! Czemu tak się denerwujesz? Poproszę o jednoosobowy pokój. Nam też będzie łatwiej, bo nasze dzieci rosną i ciężko nam się żyje w małej , wynajmowanej kawalerce, a tak to będzie nam lżej, jak zamieszkamy w Twoim mieszkaniu – wszedł za nią na balkon syn Józef.
– Józek, ale dlaczego przez to mam mieszkać w domu spokojnej starości? Skoro tak brakuje Wam miejsca, to sami to rozwiążcie np. wynajmując mieszkanie albo wprowadzając się do teściów, a nie urządzajcie się moim kosztem!
– Aha, no to dziękuję Ci mamo za pomoc! – powiedział z wyrzutem i wyszedł z mieszkania.
Halina usiadła w salonie i pogłaskała kota. Nagle przypomniała sobie męża i zaczęła płakać. Zawsze się wzruszała, gdy tylko wspominała Nikodema. Mężczyzna zmarł pięć lat temu i po jego śmierci Halina zaczęła się czuć naprawdę samotna.
Syna wychowali razem otaczając go miłością i zawsze starali się dać mu wszystko, co najlepsze, a poza tym chcieli wpoić mu moralne wartości, aby był po prostu dobrym człowiekiem. Niestety, syn wyrósł na narcystycznego egoistę.
Tofik zwinął się w kłębek i mocniej przyległ do kobiety.
– Babciu, dlaczego nie kochasz swoich wnuków? – wbiegła na balkon 8-letnia Gabrysia.
– Wnusiu, kto Ci tak powiedział?
– Tata. Powiedział, że nas nie kochasz, bo nie chcesz nam oddać mieszkania i że jesteś chciwa!
Halina chciała wyjaśnić wszystko dziewczynce, ale zdała sobie sprawę, że syn już nastawił przeciwko niej wnuki, dlatego tylko westchnęła ciężko i powiedziała:
– Dobrze, zamieszkacie tutaj, to będzie Twój pokój!
Halina zdała sobie sprawę, że i tak nie będzie mogła spokojnie żyć w tym mieszkaniu, bo będą jej to wypominać wszyscy – i synowa, i wnuki, sącząc do tego nienawiścią.
– Mamo, zgadzasz się jednak? – wbiegł do mieszkania radosny Józef.
– Tak, tylko masz się zaopiekować Tofikiem.
– Obiecuję, że będę o niego dbał! I będziemy razem do Ciebie przychodzić! Wybrałem już dla Ciebie najlepszy dom ze świetną opieką, na pewno będziesz zadowolona!
Od tego czasu minęły dwa dni, a Halina żyła już w obcym miejscu wśród równie obcych sobie ludzi. Jak się okazało, syn to wszystko już dawno zaplanował i tylko czekał na odpowiedni moment, w którym matka podda się jego manipulacjom i odpuści. Weszła do pokoju i westchnęła ciężko. W środku pachniało wilgocią i samotnością. Wcale nie było tutaj tak dobrze, jak opowiadał syn. To był najtańszy dom dla staruszków, którzy nie mieli wyboru.
– Nowa? – spytała ją współlokatorka.
– Tak – mruknęła.
– Nie martw się, przyzwyczaisz się. Ja też na samym początku nie mogłam sobie znaleźć miejsca, ale potem jakoś poszło i się przyzwyczaiłam. Przy okazji mam na imię Olga.
– Ja mam na imię Halina. Też Cię tutaj dzieci przysłały?
– Nie, nie mam dzieci, ale przepisałam mieszkanie na siostrzenicę i zrobiłam to niestety za wcześnie… No i tutaj trafiłam. Dobrze, że chociaż nie wyrzuciła mnie na ulicę.
Rozmawiały tak o życiu, wspominając najlepsze jego momenty, czasami płacząc ze szczęścia, a za kilka chwil z rozczarowania. Od tego czasu stały się dla siebie przyjaciółkami, a Olga rozświetlała Halinie każdy dzień. Halina nie potrafiła wysiedzieć na miejscu, dlatego często ze swoją współlokatorką spacerował apo terenie domu spokojnej starości.
Początkowo Halina miała jeszcze nadzieję, że syn zmieni zdanie i zabierze ją z powrotem do domu, ale ten nawet jej nie odwiedzał. Kiedy dzwoniła, aby zapytać, jak jej ukochany Tofik, nie odbierał, jakby nie chciał już mieć z nią nic wspólnego.
Pewnego dnia staruszka w domu spokojnej starości przypadkiem spotkała córkę swojej dawnej sąsiadkki z bloku. Kiedy ta zobaczyła tutaj Halinę, była niezwykle zaskoczona:
– Co Pani tutaj robisz? Józef powiedział, że zamieszkała Pani na wsi. Coś mi jednak nie pasowało, bo przecież zabrałaby Pani Tofika ze sobą, a on wylądował na ulicy.
– Boże, co z nim teraz? – zapytała Halina.
– Już wszystko dobrze. Pani syn wyrzucił go na ulicę, ale mój znajomy zabrał go do siebie i się nim zaopiekował. Józef mówił, że planuje sprzedać mieszkanie i przeprowadzić się do innej, lepszej dzielnicy, a taki stary, leniwy kot nie jest mu do niczego potrzebny. Co się w ogóle dzieje z Pani synem?
Kiedy Halina opowiedział o wszystkim Irenie, ta aż złapała się za głowę, bo nigdy nie sądziła, że znany jej od dziecka Józef mógł tak okrutnie postąpić ze swoją matką.
– Mój Boże, chcę wrócić do domu! – Halina nie wytrzymała i się rozpłakała.
– Mogę pomóc! Przecież z zawodu jestem prawniczką więc na pewno uda się odzyskać mieszkanie. Właśnie przyjechałam tutaj pomóc pewnej kobiecie w podobnej sprawie. Nie wymeldowała się Pani z mieszkania, prawda?
– Nie, ale może Józek to zrobił za moimi plecami, w końcu synowa pracuje w Urzędzie Miasta…
– Rozumiem, ale zaraz to sprawdzimy. Pojedzie Pani ze mną.
Halina pobiegł do pokoju, aby zabrać swoje rzeczy i pożegnać się z Olgą.
– Olga, nie martw się. Jak tylko odzyskam mieszkanie, to po Ciebie wrócę – powiedziała swojej współlokatorce.
– Po co ja Ci jestem potrzebna?
– Nie wygaduj głupot! Obiecuję i tak będzie!
Kiedy Irena z Haliną przybyły do mieszkania staruszki, odkryły, że zamki w drzwiach wejściowych zostały zmienione. Irena postanowiła zrobić śledztwo i dowiedziała się od nowych lokatorów tego mieszkania, że wynajmują je od Józefa, o on sam z rodziną wyprowadził się ze swoją rodziną do Płocka, czyli zapewne zamieszkali u teściów. Dzięki pomocy sąsiada udało się anulować umowę najmu, a prawdziwa właścicielka wróciła do domu.
– Dziękuję za pomoc. Wciąż jednak się boję, że Józek znowu będzie chciał mnie stąd usunąć i może tym razem znajdzie jeszcze gorszy sposób – powiedziała Halina.
– Może Pani też sprzedać mieszkanie i dać część pieniędzy Józkowi, a sobie kupić jakiś mały domek za miastem – powiedziała Irena.
– To jest myśl!
Już kilka miesięcy poźniej Halina wraz z Tofikiem zamieszkali za miastem, a potem kobieta pojechała po Olgę. Wbrew wszelkim przeciwnościom, te dwie staruszki obroniły swoją szansę na szczęśliwą starość. Na szczęście świat ciągle jest pełen dobrych ludzi.