Taką niespodzianką okazał się mój poród.

Taką niespodzianką okazał się mój poród.

Rano zabrali mnie karetką ze skurczami do szpitala położniczego, trzecie dziecko przygotowywało się do narodzin. Mój mąż i ja zawsze marzyliśmy o dużej i zwartej rodzinie.

Nasze pierwsze dziewczyny okazały się bliźniakami, chociaż w rodzinie nikt wcześniej nie miał bliźniaków. Kiedy mój mąż i ja ogłosiliśmy krewnym trzecią ciążę, wszyscy natychmiast pomyśleli o możliwości ponownego urodzenia dwójki dzieci.

Długie miesiące minęły w oczekiwaniu na konkrety: jedno czy jeszcze dwoje dzieci? Następnie badanie przesiewowe wykazało, że dziecko jest jedno. Trochę nas to rozczarowało.

I tak urodziłam chłopca i przeniesiono mnie do prywatnego pokoju. Mój mąż i ja jeszcze przed porodem zdecydowaliśmy, że zapłacimy za osobną salę, bym mogła w spokoju odpocząć i karmić dziecko. W chwili, gdy po raz pierwszy trzymałam syna w ramionach, weszła do mnie lekarka i powiedziała niepewnie, nie patrząc mi w oczy:

„W nocy pewna dziewczyna urodziła chłopca, natychmiast podpisała zrzeczenie się praw do niego i opuściła szpital położniczy, nie czekając nawet do rana. Jej stan jest słaby (poród był trudny), ledwo chodzi ale to jej nie powstrzymało, żeby w środku nocy wyjechać … dziecko jest takie ładne, takie słodkie. Słyszałam, że liczyłaś na bliźniaki ale to się nie udało. Może zechcecie zabrać chłopca do siebie? Napisalibyśmy, że urodziły się bliźniaki – dwóch chłopców”.

Byłam w szoku i nie wiedziałam, co powiedzieć. Lekarka kontynuowała:

„Nie chciałabym, żeby chłopiec został sierotą. Oczywiście zgodnie z prawem konieczne jest przejście przez cały proces adopcji ale jest to długie, trudne i nie ma gwarancji. A tak dziecko byłoby już w rodzinie”.
Zapomniałam powiedzieć, że lekarka jest przyjaciółką mojej matki, dobrej duszy. Z tego powodu kobieta nie bała się złożyć mi takiej propozycji.

Przez chwilę milczałam a potem nagle podjęłam decyzję:

„Tak! Zgadzam się. Wydaje mi się, że to los sprowadził do nas to porzucone dziecko. Masz rację, do ostatniego dnia liczyliśmy na bliźniaki, więc byłam przygotowana na czwórkę dzieci: dwie dziewczynki i dwóch chłopców – to jest piękne”.

Dziecko zostało zapisane w dokumentach jako moje. Było to w czasach, gdy władze opiekuńcze nie działały zbyt sprawnie.

Krewnym postanowiliśmy nie mówić prawdy. Dla nich wersja jest następująca: badanie wykazało błąd, ponieważ jeden chłopiec zasłonił drugiego. Małżonek oczywiście zna prawdę. Co ciekawe, to dziecko jest bardzo podobne do męża, ma takie same oczy i ciemne włosy.

Dziś wszystkie nasze dzieci są dorosłe. Irek nie wie, że nie jest naszym rodzonym synem. Ogólnie rzecz biorąc, stopień pokrewieństwa nie zawsze zależy od krwi. Syn postanowił pójść w ślady dziadka i wstąpić do szkoły wojskowej. Jesteśmy niesamowicie dumni ze wszystkich swoich dzieci.

Taka historia przydarzyła się naszej rodzinie. Powiedzcie mi, kto z was zdecydowałby się na coś takiego?

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Taką niespodzianką okazał się mój poród.