Takie jest psie oddanie…

Siedzę w klinice weterynaryjnej ze swoją kotką. Przyszłam rano z nadzieją, że nie będzie dużej kolejki ale niestety zebrało się dosyć sporo ludzi ze swoimi pupilami. Nagle frontowe drzwi otworzyły się z rozmachem i wpadła przez nie kobieta, cała we krwi. Na rękach trzyma psa średniej wielkości. A raczej to, co z tego psa zostało. Przypominał bardziej zawartość garnka owiniętą w skórę.

Wszyscy ludzie spoglądali na to oczami wielkimi jak spodki, z milczącym współczuciem. Gdy tylko pies został oddany w ręce weterynarza a kobieta drżąca usiadła na fotelu, ludzie zaczęli dopytywać ją o to, co się stało.

Wyszła na spacer ze swoim psem (zwykły kundelek). Pesel (takie imię nosił) oddalił się w stronę krzaków, by załatwić swoje psie sprawy.

Nagle z pobliskiego ogrodu (przy prywatnym domu) wybiegł ogromny mastiff corso i z energią lokomotywy zaczął biec w stronę odrętwiałej ze strachu kobiety. (uciekł z wybiegu, przeskoczył płot czy ktoś zapomniał zamknąć bramkę? nie wiadomo).

Kiedy mastiff zaczął się niebezpiecznie blisko do niej zbliżać, nagle z krzaków wyskoczył jej kundelek i potrącił atakującego psa.

To, co się zaczęło wtedy dziać, nie przypominało nawet walki psów. Mastiff po prostu odrywał kawałki mięsa od jej pieska.

Właściciel mastiffa najwyraźniej zauważył jego zaginięcie i zawołał psa przez okno. Corso wypluł przeżuty tułów kundla i posłusznie pobiegł do domu. Od jego wybięgnięcia do powrotu minęły może dwie minuty.

Po zebraniu tego, co zostało ze jej psa, kobieta pobiegła do samochodu i przyjechała do najbliższej kliniki weterynaryjnej.

Operacja trwała dwie godziny, nikt z czekających w kolejce nie miał absolutnie żadnych pretensji.

Weterynarz okazał się profesjonalistą. Uratował zarówno życie psa jak i jego łapę, zbierając ją dosłownie z kawałków i umieszczając w niej trzy metalowe szyny.

Kobieta wyszła z gabinetu trzymając swojego psa na rękach. Od ogona po szyję owinięty był bandażami, jednak ostatkiem sił machał ogonem, zaglądając swojej pani w oczy.

Jestem typową kociarą, która nie przepada za psami. Znam jednak wiele historii, w których pies staje w obronie swojego właściciela, wbrew swoim instynktom zachowawczym, narażając swoje życie. .

Takie właśnie jest psie oddanie…

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Takie jest psie oddanie…