Teściowa przyjechała do nas, aby zamieszkać z nami na czas przeprowadzanego w jej domu remontu. A ponieważ sama nie wiedziała co chce w mieszkaniu zmienić, naprawom nie było końca.
Przez te cztery miesiące, kiedy ta kobieta, która nie umie milczeć, mieszkała u nas, moja głowa puchła od obfitości niepotrzebnych informacji a mózg był przeciążony ciągłym szukaniem odpowiedzi na niekończące się pytania. W jej pobycie w naszym domu widziałam tylko jeden plus – mogła pomóc przy dziecku.
Ale jak się okazało, teściowa wcale nie przyjechała po to. Swoją obecność w naszym mieszkaniu postrzegała jako wakacje: pełne wyżywienie, usługi na najwyższym poziomie – transport i rozrywka, a nawet (w bonusie) możliwość podokuczania synowej. W oczach teściowej – wymarzone wakacje.
Jestem osobą niekonfliktową, łatwiej jest mi robić to, o co mnie proszą, niż bronić swojego punktu widzenia poprzez konflikt. W pewnym sensie teściowa nie bez powodu uważa mnie za ciapę. Nigdy się z nią nie kłócę, nawet gdy Teresa sama zdaje sobie sprawę, że opowiada bzdury.
A ponieważ uważa, że jej syn powinien na śniadanie jeść tylko jajecznicę, której nienawidzi, będę smażyć jajecznicę dla męża do momentu wyprowadzki teściowej.
To, że przez ten cały czas mąż będzie jadał śniadanie na siłę – to problem męża. W każdej chwili może poprosić matkę, żeby przestała mnie pouczać w kwestii odżywiania jej syna.A skoro nic nie mówi to po co ja mam wchodzić w konflikt z mamusią.
Jedyne, czego jestem gotowa bronić bez względu na wszystko — to wychowanie mojej córki. Ogłosiłam to teściowej już w czasie ciąży. Co dziwne jest to jedyna sfera naszego życia, której autentycznie nigdy nie krytykuje.
W ciągu czterech miesięcy życia pod jednym dachem teściowa dopiekła mi do tego stopnia, że zaczęłam myśleć o przeprowadzce do swoich rodziców na czas, gdy Teresa jest w naszym domu. W końcu otwarcie zaczęłam się jej pytać, kiedy zamierza wracać do siebie. W odpowiedzi usłyszałam:
– Nie wiem, jak długo to potrwa. Kolor w katalogu był ładny ale położony na ścianie wygląda zupełnie inaczej. Nie podoba mi się. Jak przemalują to pojadę do siebie
– Tak krzywo położyli płytki, pijani pewnie byli. Zwolniłam ich, znajdę innych robotników, dokończą wszystko i wtedy pojadę.
– Wiesz, że jeszcze nie przywieźli muszli klozetowej. Zamontują – jadę do siebie od razu. Bez toalety mam mieszkać?
Takich wymówek było bez liku.
Kiedyś teściowa mi powiedziała:
– Nie masz pojęcia, jakie masz szczęście. Wiesz, jaką ja mam teściową? Raszpla, jakich nie widziałam. Nadal się jej boję, choć od dawna nie jestem młodą dziewczyną. Dręczyła mnie najlepiej, jak potrafiła. Drwiła, kiedy chciała – nikt jej nie powstrzymał. Brr, jak sobie przypomnę, aż się trzęsę.
Nie wiedząc o tym, teściowa rzuciła mi świetny pomysł: kto ma kontrolę nad teściową? Zgadza się, teściowa.
Bez wahania zadzwoniłam i zaprosiłam babcię męża – teściową mojej teściowej, żeby spędziła u nas tydzień. O przybyciu tego gościa jakoś “zapomniałam” powiadomić zarówno męża, jak i jego matkę.
Rano, mąż w pracy. Moja ukochana teściowa po raz kolejny wciska mi w uszy wskazówki, jak mam się zajmować jej cennym synem. Dzwonek do drzwi. Teresa, mrużąc oczy, pyta:
– Na kogo czekasz? Kto do ciebie przychodzi, gdy mąż jest w pracy? Jesteś mężatką, pamiętaj o tym!
Teściowa ruszyła otworzyć drzwi, radośnie zacierając rączki w oczekiwaniu na mężczyznę stojącego za drzwiami. Otworzyła słowami:
Kto to odwiedza zamężne kobiety?
– Tereska! Pięć minut temu myślałam o tobie: mijałam śmietnik – od razu sobie o tobie przypomniałam. Na co patrzysz? Chodź, zrobisz mi herbatę. Przyniosłam ciasto. Tylko nie dla ciebie – szkoda. Chociaż twojej figurze już nic nie pomoże, więc być może poczęstuję cię kawałkiem. – twarz babci męża aż świeciła z rozkoszy, nie widziała swojej synowej od kilku lat.
I – to zbieg okoliczności – tego samego dnia zakończył się remont domu Teresy. Spakowała się pośpiesznie, pożegnała i wróciła do domu.
Dziękuję bardzo za przybycie! – z całą gorliwością podziękowałam babci męża.
– Zaraz zmienię dla ciebie pościel, rozpakuj się w salonie.
– Nie, nie zostanę. Wiem, dlaczego mnie zaprosiłaś, Tereska cię wykończyła. Zrobiłam swoje, chodź, wypij ze herbatą i sobie pójdę, dobrze? – uśmiechnęła się do mnie chytrze babcia mojego męża.
Teraz patrzę na przyszłość z optymizmem — nadchodzące wizyty teściowej już mnie nie przerażają. W końcu mam ważnego strategicznego sojusznika – teściową mojej teściowej…