Niedawno obchodziłam swoje urodziny – skończyłam trzydzieści pięć lat. Postanowiłam świętować w domu, bo jest w nim wystarczająco dużo miejsca. Wśród zaproszonych gości byli moi rodzice, teściowie, szwagier z rodziną, przyjaciele, znajomi i inni krewni. W sumie było dwadzieścia pięć osób.
Wiedziałam, że aby nakarmić tak wiele osób, trzeba się nieźle napocić w kuchni. Goście zostali zaproszeni na sobotni wieczór. W czwartek zrobiliśmy z mężem zakupy w supermarkecie, a w piątek wieczorem już gotowaliśmy.
Nawet sąsiadka przyszła i pomogła nam w przygotowaniach do przyjęcia, ponieważ ja i mój mąż mieliśmy w sobotę skrócony dzień pracy. W piątek wieczorem upiekłam ciasto, posmarowałam je kremem i włożyłam do lodówki. Zrobiłam też faszerowaną rybę i kilka talerzy sałatek.
Na danie główne chciałam zrobić coś spektakularnego – pieczonego prosiaka w całości. Spodziewałam się, że goście będą zachwyceni, gdy zobaczą apetyczną przypieczoną skórkę. Przez długi czas pracowałam nad przygotowaniem i dekoracją. Gotowe danie udekorowałam pomidorkami koktajlowymi, sałatą i plasterkami cytryny. Wyszło bardzo efektownie.
Przygotowaliśmy też z mężem warzywa do innych sałatek, ale zdecydowaliśmy się je połączyć tuż przed podaniem. Zaplanowałam zarówno tradycyjne sałatki, jak i nowoczesne, z owocami morza. Te ostatnie planowałam przyprawić sosem sojowym i oliwą z oliwek.
Wszyscy zaproszeni goście mieszkają niedaleko nas, tylko moi teściowie mają daleko, ich dom jest oddalony o 100 km. Mieli przyjechać, gdy my byliśmy jeszcze w pracy, więc zostawiliśmy im klucze u sąsiada. Kiedy wróciliśmy, teściowie przywitali nas w radosnym nastroju. Ja również się cieszyłam, ale gdy tylko weszłam do kuchni, przeżyłam prawdziwy szok. Najwyraźniej postanowili coś przekąsić, skosztowali każdej potrawy przygotowanej na wieczór. Odcięli sobie po kawałku świni i ryby, wzięli też po kawałku każdego ciasta i zjedli pół miski sałatki śledziowej.
Kiedy to zobaczyłam, prawie zemdlałam. Bardzo się zdenerwowałam, a teściowa zupełnie nie rozumiała powodu, powiedziała do mnie tylko:
„Co takiego się stało? Zjedliśmy tylko trochę”.
Nie chodzi o to, ile zjedli, nie żałuję im jedzenia. Po prostu poświęciłam dużo czasu na dekorowanie naczyń i chciałam, aby wszystko apetycznie wyglądało. Na przekąskę w lodówce mieli kawałki mięsa, sera i kiełbasy.
Aby rozwiązać ten problem, musiałam podać ciasto w kawałkach. Prosiaka przykryłam liśćmi sałaty, tak jakby chował się w zielonych liściach, sałatkę przełożyłam do mniejszego naczynia. Jednak nadal nie było to tak ładne, jak pierwotnie przygotowałam. Goście niczego nie zauważyli lub po prostu z grzeczności nic nie mówili, a teściowie nigdy nie zdali sobie sprawy, że to, co zrobili, było nieuprzejme. Zjedli przecież tylko trochę, według nich to nie było nic takiego.
Teściowie napoczęli wszystkie potrawy, które przygotowałam na moje urodziny
