Mam przyjaciółkę o imieniu Sylwia, która ma dziesięcioletniego syna. Niestety mąż ją porzucił, dlatego wraz z dzieckiem zamieszkali z ojcem Sylwi w małym mieszkaniu. Rodzina żyje bardzo skromnie ale ogólnie szczęśliwie.
Sylwia pracuje jako księgowa i otrzymuje niewielką pensję, a były małżonek płaci małe alimenty. Emerytura ojca to grosze, więc dziewczyna musi go utrzymywać.
Wychowywanie dziecka jest bardzo trudne a każda matka chce, aby dziecko miało wszystko. Chłopiec jest już w tym wieku, kiedy wszystkie dzieciaki mają gadżety i modne ubrania. Ponadto, z powodu problemów zdrowotnych, Sylwia jest zmuszona zabierać syna na basen. Chciałaby zabrać syna nad morze, wysłać na korepetycje i kupić mu to, co mają inne dzieci. Jednak na to wszystko potrzebne są fundusze.
Podziwiam moją przyjaciółkę, że się nie załamuje. Mówi, że mają szczęście, gdyż mają własne mieszkanie a nie wszyscy mogą się tym cieszyć. Wiedzą, jak zarządzać pieniędzmi i oszczędzać, więc nie wpadli w kredyty i długi. Tak, nie jedzą frykasów ale nie głodują. Wielu ludzi tak żyje.
Później dowiedziałam się od Sylwi, że ma własne mieszkanie ale w innym mieście – pozostało w spadku po prababce. Gdy tylko przyjaciółka mi to powiedziała, natychmiast się zdziwiłam.
– Więc dlaczego nie wynajmujesz? Możesz dostać dobre pieniądze!
– Już próbowałam. Wynajęłam mieszkanie uroczej parze. W rezultacie otrzymałam zepsute sprzęty i długi. Okazało się, że ta para żyła rozrzutnie: nie płaciła rachunków, organizowała głośne imprezy, a także miała psa, który pogryzł wszystkie dywany i tapety.
– Hm. Dlaczego w takim razie nie sprzedasz mieszkania? Za te pieniądze kupiłabyś wreszcie synowi nowy komputer, odłożyła na korepetycje i ogólnie byłoby ci łatwiej.
-Nie sprzedam. Postanowiłam opuścić mieszkanie, a gdy mój syn dorośnie sam zarządzi, co zrobić z domem. Będzie miał własne mieszkanie – odpowiedziała przyjaciółka.
Uważam, że to wcale nie jest opłacalne. Tak, może nie warto sprzedawać ale powinna spróbować ponownie je wynająć. Nie wszyscy są oszustami.