Mirek urodził się jako wcześniak, był słaby i blady, a teraz często choruje. Rodzice bardzo się o niego bali, za każdym razem, gdy lądował w szpitalu, myśleli, że już nie wyjdzie, ale on dorastał małymi kroczkami. Długo nie mógł nauczyć się chodzić i zaczął mówić dużo później niż jego rówieśnicy. Rodzina podejrzewała, że niebawem pojawią się problemy związane z rozwojem psychicznym i intelektualnym, ale na szczęście nie było tak źle.
Mirek stopniowo dogonił rówieśników i nie dało się zauważyć różnic rozwojowych, niemniej nadal często chorował. Miewał bóle gardła, ostre i niebezpieczne, łapał infekcje układu oddechowego i miał liczne alergie – niemal na wszystko. Przy tym był bardzo rozpieszczony – zwłaszcza przez babcię, bo to głównie ona go wychowywała. Praktycznie z nią mieszkał, to babcia wszystkiego go nauczyła, tylko on miała wystarczająco dużo cierpliwości do chłopca. Najpierw nauczyła go chodzić, a potem się z nim bawiła, nauczyła uważnego słuchania książeczek, oglądania bajki do końca, prawidłowego trzymania łyżki i dbania o siebie.
Sama cierpliwość nie wystarczała, trzeba było jeszcze miłości. Żeby do czegokolwiek zmusić Mirka trzeba było go jakoś przekonać, wręcz przekupić, co bardzo denerwowało jego ojca, który karał go za nieposłuszeństwo zawsze wtedy gdy w pobliżu nie było żony i teściowej. Dlatego syn nie lubił swojego ojca, starał się trzymać od niego z daleka. A ojciec trzymał się z daleka od syna, twierdząc, że żona i teściowa muszą sobie radzić same. To im powierzył wychowanie syna, a sam zajął się pracą i zapewnieniem bytu swojej rodzinie.
I tak mijały lata. Mirek w wieku dziesięciu lat nieco się uodpornił, ustąpiły bóle gardła i ostre infekcje dróg oddechowych. Całymi dniami biegał z chłopcami po podwórku, a jego oceny były słabe.
Do czasu, gdy miał piętnaście lat, jego życie wypełniali przyjaciele, których przedkładał ponad swoich rodziców i babcię. Nie chciał z nimi rozmawiać, patrzył na nich z góry i był niegrzeczny. Matka i babcia nie były godne jego uwagi, ale znajomi już tak!
Pewnego dnia udał się do domu przyjaciela na wsi i wyłączył swój telefon. Nie było go przez prawie dwadzieścia cztery godziny. W tym czasie jego matka i babcia wychodziły z siebie i ze stresu obie posiwiały. Chłopak wrócił szczęśliwy i spokojny, twierdził, że jest już dorosły i nikomu nie pozwoli się kontrolować. Niech oni, dorośli, zaakceptują ten fakt.
Jego tata nie mógł się powstrzymać i uderzył go w twarz. Babcia rzuciła się w obronie wnuka. Chłopiec wywoływał szaleńczy niepokój u wszystkich dorosłych, ojciec uważał, że jego syn jest leniwy, że nie wyrośnie na porządnego mężczyznę. Jego matka myślała o nim tak samo, miała jednak nadzieję na cud, że wydarzy się coś, co naprowadzi go na właściwą drogę. Babcia odstraszyła smutne myśli, potajemnie modliła się za „swojego chłopca” i czasem mówiła mu na ucho, że w niego wierzy.
Najtrudniejszy czas przyszedł między piętnastym a siedemnastym rokiem życia. Chłopak był jak wariat, w jego oczach i w słowach można było dostrzec złość i zimną pogardę dla wszystkich oprócz swoich przyjaciół.
Wiele łez zostało wylanych, a rodzice bali się, że wpadnie w kłopoty. Martwili się co będzie gdy trafi do poprawczaka. Mirek często nie sypiał w domu, odizolował się i wpadł w złe towarzystwo.
Chłopak zmężniał, był wysoki i dobrze zbudowany. W dniu osiemnastych urodzin rodzice i babcia złożyli mu życzenia, a on uśmiechnął się, ale siedział cicho. Słuchał babci, która opowiadała o swoim życiu.
Następnego dnia pojawił się u niej z jakimś pudełkiem. Wyciągnął z niego jakieś narzędzia i nie mówiąc nic, wszedł do pokoju. Naprawił drzwiczki do regału z książkami, które były poluzowane na jednym zawiasie. Następnie wyjął wszystkie książki i wytarł z kurzu. Później wyprostował szafę, naprawił nogi od stołu, wymienił stary zamek w drzwiach od łazienki i nasmarował je, by już nie skrzypiały.
Babcia patrzyła na to z boku i płakała cicho. Mirek wszedł do kuchni, zjadł duży talerz barszczu, po czym ucałował staruszkę i wyszedł. A ona siedziała tam jeszcze jakiś czas i myślała. Zorientowała się, że nieznośny i niestabilny nastolatek zmienił się w mężczyznę.
Od początku wierzyła w niego z jakiegoś powodu i nie zawiodła się.