Wkrótce Magdzie zaczęło brakować pieniędzy właściwie na wszystko. Nie miała już kasy na swoje przyjemności, nie wspominając o tym, że zaczęło brakować na podstawowe rzeczy dla synka. Zaczęła więc obdzwaniać po całej rodzinie, rysując im przed oczami straszny obraz głodującego rocznego dziecka.

Córka mojej sąsiadki, Magda, bardzo dobrze radziła sobie na studiach i ukończyła je z dyplomem z finansów i rachunkowości. Niestety, kiedy przyszło do szukania pracy, okazała się mniej zaradna. Przez chwilę nawet gdzieś pracowała, jednak po chwili lądowała na zasiłku. Po jakimś czasie znowu szła do pracy i ponownie zarejestrowała się w urzędzie pracy. Któregoś dnia nie wytrzymałam i spytałam:

– Magda, co ty tak często chodzisz do tego biura i nadal nie masz pracy? Nie planujesz znaleźć jakiejś normalnej posady?

– Przyznali mi zasiłek, więc po co mam szukać posady? – odrzekła ki na to Magda. Aż mnie zatkało!

Po jakimś czasie Magda wyjechała do pobliskiego miasta. Poznała tam mężczyznę, z którym później zamieszkała. Nie planowała szukać pracy. Wymyśliła sobie, że jeżeli zajdzie w ciążę to dostanie zasiłek macierzyński. Plan swój wykonała. Zaszła w ciążę i młodzi wzięli ślub. Kobieta nie zdawała sobie sprawy, że zasiłek należy się tylko tym kobietom, które przed zajściem w ciążę miały umowę o pracę. W jej wypadku należał się tylko ten najniższy, wypłacany przez państwo.

Wkrótce Magdzie zaczęło brakować pieniędzy właściwie na wszystko. Nie miała już kasy na swoje przyjemności, nie wspominając o tym, że zaczęło brakować na podstawowe rzeczy dla synka. Zaczęła więc obdzwaniać po całej rodzinie, rysując im przed oczami straszny obraz głodującego rocznego dziecka.

W takim wypadku każdy poczuł się w obowiązku jakoś ją wspomóc. Dostawała zarówno pieniądze, jak i jedzenie czy rzeczy dla dziecka. Jej mąż podjął się drugiej pracy, żeby związać koniec z końcem. Doprowadziło to do tego, że podupadł na zdrowiu i w końcu wylądował w szpitalu. Żona nie miała zamiaru się nim zajmować, więc pojechała na objazd rodziny. Przez około pół roku, wraz z synem, przebywała po kilka dni u każdego, kto zgodził się ją gościć.

Niedawno pojawiła się u swojej matki twierdząc, że ma zamiar pobyć u niej przez trzy tygodnie. Powiedziała, że dobrze się u niej. Zapytałam ją, co z jej mężem? Przecież on nadal leży w szpitalu, na pewno potrzebuje opieki, jakichś odwiedzin, dodatkowego jedzenia itp. Magda na to stwierdziła, że “to duży chłopiec i na pewno sam sobie świetnie poradzi, a dla mnie najważniejszy jest żołądek mojego syna”.

Zastanawia mnie, co taka “troskliwa” kobieta może zapewnić swojemu dziecku i jak długo wytrzyma żyjąc z emerytury matki.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Wkrótce Magdzie zaczęło brakować pieniędzy właściwie na wszystko. Nie miała już kasy na swoje przyjemności, nie wspominając o tym, że zaczęło brakować na podstawowe rzeczy dla synka. Zaczęła więc obdzwaniać po całej rodzinie, rysując im przed oczami straszny obraz głodującego rocznego dziecka.