Wzruszająca historia pewnej dziewczyny, w którą nikt kiedyś nie wierzył 

W szkole podstawowej Dorota bardzo dobrze się uczyła. Chodzenie do szkoły było dla niej przyjemnością, a nie smutnym obowiązkiem. Nigdy się nie spóźniała, zawsze była schludnie ubrana i ogólnie była zadbana. W szkole średniej jej wyniki były nieco gorsze niż wcześniej – zaczęła dostawać czwórki, a potem nawet i trójki. Nawykła także się spóźniać, co wcześniej w ogóle nie było do niej podobne. W drugiej klasie liceum ogóle przestała się uczyć, a nawet zdarzało jej się wagarować. Wyglądała także gorzej – nie zwracała już za bardzo uwagi na to, co na siebie ubiera. Miała na sobie często pomięte rzeczy, brudne rzeczy, a raz do szkoły przyszła nawet w podartych rajstopach. Niestety wszystko to doprowadziło do kpin ze strony kolegów, a nawet zastraszania Doroty.

Dziewczyna była cicha i zamknięta w sobie, nie rozmawiała z nikim i siedziała sama. Nauczyciele ciągle ją karcili, a wychowawca klasy był chyba najgorszy i wykazywał całkowity brak profesjonalizmu krzycząc na nią, szydząc i grożąc jej przed całą klasą, że w końcu doprowadzi do tego, iż wyrzucą ją ze szkoły. Kiedyś powiedziała nawet, że nic jej w życiu się nie uda, a ona sama skończy co najwyżej jako sprzątaczka czyszcząca toalety. Dorota słuchała tego w milczeniu ze wzrokiem wbitym gdzieś w ścianę. 

Ze szkoły wychodziła pierwsza, a przychodziła zawsze ostatnia. Przewodniczący klasy zawsze zastanawiał się, gdzie tak cały czas ucieka i dlaczego z osoby, która kiedyś dobrze się uczyła stała się dwójkową uczennicą – uczył się z nią w podstawówce, dlatego wiedział, jakie oceny kiedyś dostawała. Postanowił ją w końcu śledzić. Dowiedział się, że mieszka w starym baraku z matką i młodszym bratem. Czaił się za domem i bacznie obserwował Dorotę. Widział, jak wróciła ze szkoły i zaraz potem zaczęła nosić wodę do domu ze studni. Widać było, jak ciężko było jej to robić, bowiem napełnione wiadra musiały swoje ważyć.

Potem zaczęła wynosić wiadra z brudną wodą, wylała je i pobiegła do domu. Potem znowu gdzieś wyszła, a przewodniczący Mikołaj poszedł za nią. Okazało się, że spieszyła się, by odebrać młodszego brata z przedszkola, a po drodze poszła jeszcze do sklepu spożywczego, by zrobić zakupy. Podczas gdy ona robiła zakupy, Mikołaj postanowił zapytać jakiś chłopaków w ich wieku o Dorotę i jej rodzinę. Powiedzieli mu, że matka dziewczyny choruje od dłuższego czasu i nie może pracować. Dorota opiekuje się nią i bratem, a do tego musi chodzić jeszcze do pracy. Dorabiała jako sprzątaczka – rano zamiatała ich podwórko. 

Po tym, co Mikołaj zobaczył i usłyszał zaczął bronić Doroty, gdy nauczyciele po raz kolejny krzyczeli na nią przy całej klasie i zaczynał mówić:

„Przynajmniej raz zadalibyście sobie na tyle trudu by dowiedzieć się, dlaczego nie przychodzi do szkoły na czas i czemu się nie uczy. Potraficie tylko besztać, wyzywać i poniżać przed całą klasą. To ma się nazywać bycie pedagogiem?!”. Po takich słowach nauczyciele zwykle byli bardzo zdezorientowani i nic nie odpowiadali. Oczywiście potem cała kadra nauczycielska dowiedziała się, o co chodzi i w czym tkwi problem. Wtedy nagle wszyscy byli strasznie zawstydzeni swoją postawą i aby choć trochę zadośćuczynić jej swoje wcześniejsze zachowanie, postanowili jej pomóc. Kupili wszystkie niezbędne leki dla mamy Doroty, wynajęli dla niej pielęgniarkę i opłacili jej usługę na rok z góry.

Potem rodzice Mikołaja powiedzieli, że także chętnie pomogą. W końcu wszyscy byli szczęśliwi – zarówno matka Doroty, której stan zdrowia wkrótce się poprawił, jak i sama dziewczyna, która cieszyła się z poprawy stanu matki oraz z tego, że teraz będzie miała więcej czasu dla siebie. Szczęśliwy był też Mikołaj, który był potajemnie zakochany w Dorocie i bardzo się o nią martwił.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Wzruszająca historia pewnej dziewczyny, w którą nikt kiedyś nie wierzył