Zaczęła wyprzedawać rzeczy z mieszkania, które wynajmowała 

Tę historię opowiedział mi mój sąsiad, którego spotkałem w drodze do sklepu z antykami. Chciał wykupić z niego porcelanę, którą odziedziczył jeszcze po swojej matce. 

Sąsiad niedawno wrócił ze Stanów, gdzie przez prawie pół roku przebywał u swojej najmłodszej córki. W tym czasie starszy syn wpadł na pomysł, że aby podreperować swój budżet wynajmując mieszkanie po babci wraz z całym wyposażeniem. Chłopak uważał, że te wszystkie nagromadzone w mieszkaniu meble i przedmioty to nic niewarte bibeloty i śmieci, więc nie pofatygował się, aby je zabezpieczyć i wynieść w jakieś bezpieczne miejsce. Kiedy pewna kobieta przyszła obejrzeć to mieszkanie, a potem praktycznie od razu zdecydowała się na nie, zgodziła się także na to, aby wszystkie te przedmioty zostały w mieszkaniu. Twierdziła, że nie będą jej wcale przeszkadzać. 

Takie mieszkania z podobnym wystrojem często nazywa się “babcinymi” i uważa się, że są tutaj same starocie, które nie mają żadnej wartości. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej, ponieważ kredensy i meblościanka były zapełnione starymi, przedwojennymi serwisami kawowymi i obiadowymi, które obecnie mają niezwykłą wartość, nie tylko kolekcjonerską, ale także materialną. Lokatorka widząc te przedmioty niewiele myślała i zaczęła wyprzedawać całą porcelanę. Na początku zginęła tylko patera, jedna misa i taca, ale potem kredens zaczynał świecić pustkami, co było równoznaczne z wyprzedaniem praktycznie całej kolekcji zbieranej pieczołowicie przez matkę sąsiada przez tyle lat! 

Kiedy staruszek wrócił zza granicy, chciał sprawdzić, w jakim stanie jest mieszkanie po mamie, bo przecież podczas jego nieobecności mogło dojść do zalania czy jakiejś innej, nieszczęśliwej sytuacji. Gdy wszedł do mieszkania i zobaczył puste półki, na których niegdyś ustawiona była porcelana, był niezwykle zaskoczony. Z całej kolekcji matki zostało tylko kilka porcelanowych figurek i jedna filiżanka, nic więcej. Wtedy mężczyzna postanowił zapytać lokatorkę, co stało się z całą porcelaną, na co kobieta odpowiedziała, że przypadkowo, podczas sprzątania, rozbiła prawie całą kolekcję. Mężczyzna nie uwierzył w to, co powiedziała i na miejsce wezwał policję. Niestety, niewiele zrobili i powiedzieli, że skoro kolekcja ta nie została zawarta w treści umowy najmu, to będzie ciężko cokolwiek zrobić. Mężczyzna jednak nie odpuszczał i kobieta w końcu przyznała się do tego, że sprzedała porcelanę, a potem powiedziała, że w ramach rekompensaty może zapłacić mu 5 tysięcy złotych, chociaż mężczyzna wiedział, że to, co sprzedała, było znacznie więcej warte. Staruszek kazał się natychmiast wynosić tej kobiecie z mieszkania i więcej nie pokazywać na oczy.

Sąsiad wyznał mi, że ta lokatorka wyprzedała ponad 30 sztuk porcelany w czasie jego nieobecności. Większość udało mu się już wykupić z lombardów i sklepów z antykami, ale naprawdę wiele nerwów, sił, a przede wszystkim pieniędzy go to kosztowało. Brakującej porcelany wciąż szuka, zarówno w Internecie, jak i dzwoniąc i chodząc po różnego rodzaju lombardach, komisjach i sklepach oraz targach.

Jak do tej pory wydał na odkupywanie porcelany już 3,5 tysiąca, a brakuje mu jeszcze 12 elementów. Policjanci bezradnie rozkładają ręce, ponieważ mężczyzna nie ma żadnych dokumentów potwierdzających, że ta porcelana kiedyś istniała i była warta więcej, niż 5 tysięcy złotych.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Zaczęła wyprzedawać rzeczy z mieszkania, które wynajmowała