Pewnego mroźnego dnia musiałem kupić sobie zimowe buty, żeby było mi ciepło w stopy. Nie jestem zwolennikiem zakupów stacjonarnych, nie lubię przymierzać rzeczy po kilka razy, ale przecież buty są mi potrzebne. Moja żona wybrała sklepy, w których zwykle kupuje buty dzieciom i zabrała mnie tam.
W centrum handlowym było pełno ludzi, wszyscy stali w kolejkach do kas, a moja żona chciała pójść nie tylko do sklepu z butami, ale także do sklepu meblowego, kupić słodycze i przyjrzeć się cenom smartfonów. Dałem jej kartę, by mogła kupić jakieś drobiazgi, a sam poszedłem obejrzeć buty. Znalazłem idealną parę – czarne, wodoodporne, sznurowane, z bieżnikiem na podeszwie. Może nie wyglądają najładniej na zewnątrz, ale są wygodne i ciepłe, a to jest najważniejsze.
Skierowałem się do kasy, stanąłem w kolejce, napisałem do żony, żeby się pospieszyła, bo potrzebowałem swojej karty płatniczej. Żona pojawiła się za mną, pociągnęła mnie lekko za ramię i flirtując ze mną zapytała żartobliwie:
– Człowieku, proszę, przepuść mnie, spieszę się.
Zmrużyłem lekko oczy, nie rozumiejąc, o co chodzi w tej grze.
– Proszę – odpowiedziałem, odsuwając się na bok i nadal podążając za spojrzeniem mojej żony. – Czy w takim przypadku mogłabyś zapłacić za moje zakupy?
Przytaknęła, wyciągając rękę i odbierając ode mnie pudełko z butami.
Ludzie w kolejce byli zszokowani, a moja żona i ja byliśmy rozbawieni. Śmiejąc się, razem opuściliśmy sklep. W sumie zrobiliśmy zakupy i wprawiliśmy się w dobry nastrój małym przedstawieniem.