Każdy z nas kiedyś był jakiejś randce więc wie, że ta pierwsza bywa wyjątkowa, chociaż może ona mieć różny przebieg.
Ktoś już na pierwszym spotkaniu odczuwa pokrewieństwo dusz, znajduje wspólne tematy do rozmowy, a inni rozchodzą się po spotkaniu w swoje storny, doświadczając tylko rozczarowania.
Olga podzieliła się z nami swoją historią o pierwszej randce, którą przedstawimy jej słowami:
“Wyszłam za mąż w wieku 18 lat – zakochałam się wtedy bez pamięci w 30-letnim mężczyźnie. Rodzicom nie podobał się mój pomysł z małżeństwem, ale byłam młody i uparta. Kiedy miałam te 18 lat to wydawało mi się, że ta miłość jest bez skazy, a małżeństwo równie idealne i będą trwać do końca życia…
Rok po ślubie na świat przyszło nasze dziecko. Małżonek był szczęśliwy i dumny, ponieważ urodziłam chłopca, więc mógł się wszystkim pochwalić, że ma swojego spadkobiercę.
Niestety synek często chorował, był słaby i płaczliwy. Przeszedł chyba przez wszystkie istniejące choroby dziecięce, przez co ciągle trzeba było jeździć z nim do lekarza. Jego ojciec bardzo szybko przerzucił całą opiekę nad dzieckiem na mnie – był już po prostu zmęczony całą tą sytuacją. Potem wysłuchiwałam nawet od niego pretensji, że dziecko płacze w nocy a on chce się wyspać, bo rano idzie do pracy.
Później mąż zaczął spędzać znacznie więcej czasu w pracy a z czasem przyznał, że życie rodzinne wyobrażał sobie zupełnie inaczej, więc zdecydował, że chce rozwodu.
Po odejściu męża byłam przybita ale zauważyłam, że jestem teraz spokojniejsza, a dziecko stało się o wiele bardziej radosne.
Zaczęłam na nowo budować swoje życie – zajmowałam się synem, postawiłam na rozwój osobisty i znalazłam pracę – na początek zdalną. Z czasem doceniono moją sumienność i zaczęłam bardzo dobrze zarabiać.
Były małżonek regularnie płacił alimenty, więc żyło nam się z synem naprawdę dobrze.
Jeśli chodzi o życie osobiste to przez długi czas dałam z nim sobie spokój. Podobało mi się to, że z synkiem tworzymy taką małą, ale szczęśliwą rodzinę i nie chciałam jej poszerzać o jakiegoś mężczyznę. Być może też bałam się, że kolejny facet mnie zostawi, bo też nie spodoba mu się życie rodzinne.
O moje życie uczuciowe bardziej martwiła się moja matka niż ja sama. Prawie jak każda z jej pokolenia wierzy, że szczęścia można doznać tylko w małżeństwie.
Mama przez kilka tygodni prowadziła „kampanię reklamową”, zachwalając syna swojego kolegi. Mężczyzna ten był kawalerem, programistą i – według mojej matki – na pewno mi się spodoba, więc powinnam go poznać. Zapewne mama tego chłopaka zachwalała mnie w ten sam sposób w rozmowach z synem.
Aby powstrzymać trochę presję ze strony mamy zdecydowałam, że dla świętego spokoju mogę zapoznać się z tym mężczyzną.
Zanim się spotkaliśmy, odbyliśmy rozmowę przez telefon. Mężczyzna od razu powiedział, że wie o moim synku zapewniając, że on sam zresztą lubi, a nawet kocha dzieci, a potem zaprosił mnie na randkę. Podczas tej krótkiej rozmowy wywarł na mnie dobre wrażenie – miło było wiedzieć, że mężczyzna interesuje nie tylko mną, ale także moim dzieckiem, więc zgodziłam się na spotkanie.
Randka odbyła się następnego dnia w parku. Kiedy przyszłam na umówione miejsce to natychmiast zobaczyłam faceta, który najwyraźniej nie próbował nikomu zaimponować – mój kawaler miał na sobie koszulkę i szorty, których nie zaszkodziłoby wyprasować. Ja na nasze spotkanie ubrałam się w piękną sukienkę.
Facet na randkę przyszedł z pustymi rękami – nie miał dla mnie ani kwiatów, ani zabawki dla dziecka, o które zresztą wypytywał.
Nasze spotkanie rozpoczęło się od spaceru po parku. Mężczyzna przeprosił za swój wygląd tłumacząc, że mama była w pracy, więc nie miał mu kto wyprasować koszuli. Przeprosiny wprawiły mnie w osłupienie: czy dorosły mężczyzna nie potrafi używać żelazka i nawet w tak podstawowej sprawie potrzebuje pomocy matki?
Potem było jeszcze ciekawiej – facet od razu zapytał, czy otrzymuję alimenty na dziecko a jeśli tak, to ile konkretnie mój były mąż mi płaci.
Byłam zaskoczona takim pytaniem więc od razu chciałam się dowiedzieć, po co potrzebne są mu takie informacje. Okazało się wtedy, że owszem, mężczyzna ten dobrze traktuje swoje dzieci, ale jego miłość ma swoje granice i utrzymywanie cudzego dziecka już za nie wykracza.
Od razu wyobraziłam sobie, jak potajemnie kupuję synowi słodycze, a potem tłumaczę się z tego mężowi. Taka sytuacja wydawała mi się conajmniej dziwna.
Natychmiast postanowiłam przerwać nasze spotkanie i powiedziałam, że nie uda nam się zbudować związku.
Mężczyzna był zaskoczony takimi słowami i zaczął się zastanawiać, co poszło nie tak.
– Po prostu mamy zbyt różne charaktery – odpowiedziałam, nie wdając się w szczegóły.
Opowiedziałam o swojej randce mamie, a ta była zaskoczona, a nawet oburzona. Jej przyjaciółka opowiadała o swoim synku w samym superlatywach nie wspominając, że ma on też wady…