– Magda, od pięciu lat jesteś sama. Ile można czekać na księcia z bajki? Pozwól, że przedstawię Cię mojemu bratu. To wspaniały mężczyzna, ma 35 lat, to człowiek bez nałogów i przeszłości w postaci byłej małżonki i dzieci – tak koleżanka z pracy “zareklamowała” mi swojego brata.
– Dlaczego skoro jest taki cudowny, to ciągle jest sam? Musi być tutaj jakiś haczyk.
– Jaki haczyk? Próbował budować relacje z różnymi kobietami, ale z żadną z nich nie zdecydował się na założenie rodziny. Młode panie były wymagające i chciwe na dobra materialne, a on chce szczerych uczuć. Marzy mu się by stworzyć rodzinę z kochającą go kobietą. Uwielbia dzieci więc kiedy powiedziałam mu, że masz syna, to nawet się ucieszył i powiedział, że nie ma nic przeciwko temu. Mówi też, że nie może się doczekać, aż Cię pozna.
Lucyna mówiła bardzo przekonująco, więc zgodziłam się na jej propozycję. Powiedziała, że da bratu mój numer, a on sam już zadzwoni i się jakoś umówimy.
Andrzej zadzwonił tego samego dnia i od razu powiedział, że nie jesteśmy już nastolatkami by spotykać się w parku czy w kawiarni, więc najlepiej by było, aby od razu mógł poznać mnie i mojego syna. Zaznaczył także, że ma poważne zamiary wobec mnie, dlatego chętnie przyszedłby do mnie – tak będzie najwygodniej.
Wyraziłam zgodę i zaprosiłam go na wieczór. Po zakończeniu rozmowy rozpoczęłam przygotowania na jego wizytę – w końcu chciałam pokazać, że jestem świetną gospodynią i rozsądną kobietą.
Szybko zrobiłam porządek w mieszkaniu, upiekłam ciasto do herbaty, a następnie poszłam do zaprzyjaźnionej kosmetyczki, która wspaniale mnie umalowała i uczesała.
Wieczorem założyłam elegancką sukienkę, pięknie ubrałam syna i czekałam na gościa. Zadzwonił do drzwi o umówionej godzinie.
Otworzyłam. Na progu stał mężczyzna w pogniecionej kurtce i starych spodniach dresowych, które wyglądały jak po jego dziadku. W rękach miał trzy goździki.
Przywitał mnie, wyciągnął kwiaty w moją stronę, a potem przemówił:
„Co to w ogóle za głupia tradycja dawania kwiatów kobietom podczas randki, przecież to kosztuje teraz majątek! Lepiej kupić jakieś produkty spożywcze za taką kwotę, będzie miało to więcej sensu!”.
Nie spodobały mi się te słowa, ale jako kulturalna gospodyni zaproponowałam mu wejście do mieszkania. Kiedy zdjął kurtkę, to doznałam szoku – miał na sobie schodzoną, pomiętą koszulę i niestety, jej nieświeżość była odczuwalna w postaci nieprzyjemnego zapachu.
Ja stałam z pięknym makijażem, w ładnej sukience i ze zrobioną fryzurą, a on przyszedł w wytartych dresach i śmierdzącej koszuli!
No dobrze, być może dla niego to normalny ubiór. Pomyślałam też, że może dla tego mężczyzny ważniejsze jest to, jaki człowiek jest, a nie jak wygląda, dlatego postanowiłam zobaczyć, co będzie dalej.
Przedstawiłam go synowi, ale traktował dziecko bez większego zainteresowania. Cóż, dziecko to dziecko.
Postanowiłam nastawić wodę na herbatę, zaparzyłam kawę i przyniosłam ciasto.
Ukroiłam kawałek ciasta, nałożyłam Andrzejowi i zaproponowałam, aby spróbował – ciasto okazało się bardzo smaczne.
Andrzej powiedział jednak, że jest przyzwyczajony do jedzenia ciasta po daniu głównym na deser. Zapytał więc dlaczego najpierw podałam ciasto, a nie obiad oraz o to, jaki będzie obiad.
Te słowa przelały jednak czarę goryczy. Starałam się być uprzejma i gościnna, ale naprawdę już nie mogłam wytrzymać jego gburstwa. Powiedziałam Andrzejowi, że właśnie nakarmiłam mojego syna kanapkami, ponieważ cały dzień byłam bardzo zajęta i nie miałam po prostu czasu niczego ugotować.
Mężczyźnie się to nie spodobało – jak mogłam nie zdążyć? Dodał jeszcze, że kobietę uważa za dobrą kandydatkę na żonę tylko wtedy, gdy potrafi zorganizować swoje życie tak, by zawsze mieć czas na gotowanie i utrzymanie domu w porządku bez względu na to, czy pracuje, siedzi na urlopie macierzyńskim, czy tylko zajmuje się domem. Tym bardziej, że zarobki mężczyzna są zwykle większe, więc kobieta musi się w jakiś sposób zrekompensować. Nie masz czasu na gotowanie po pracy? To wstań o 5 rano i wtedy przygotuj posiłek dla męża.
Po tym jego monologu od razu zrozumiałem, dlaczego Andrzej jest sam. Powiedziałam mu od razu szczerze, że nie jest w moim typie i nie uda nam się niczego zbudować. Ja mu się spodobałam dlatego też nie mógł zrozumieć, dlaczego został odrzucony.
Powiedziałam koleżance, żeby nie swatała mnie już ze członkami swojej rodziny.
Co myślicie o takim “konsumenckim” stosunku do kobiet?