Nie lubię jeździć na wieś właśnie ze względu na sąsiadów. Uwielbiam czyste leśne powietrze, szum wysokich traw i dźwięk płynącego strumienia, w którym pluskają się ryby, a także za możliwość zbierania grzybów i jagód, a nie kupowania ich na targu za bajecznie wysokie kwoty. Mamy piękną działkę, czternaście arów, na której jest miejsce na ogród warzywny mojej żony i mały sad wiśniowy. Ale nasze terytorium jest stale okupowane przez sąsiadów.
Stopniowo modernizowaliśmy dom i nie budowaliśmy ogrodzenia wokół działki – nie mieliśmy pieniędzy na budowę ogrodzenia z czterech stron. Nasi sąsiedzi zawsze z tego korzystali i nawet gdy z trzech stron mieliśmy płot, a strona leśna była porośnięta drzewami akacjowymi, nie było to dla nich przeszkodą. Korzystali z naszej działki pod naszą nieobecność, a kiedy przyjeżdżaliśmy bez zapowiedzi, ich wędki wisiały na naszym kasztanowcu, a ich koń pasł się na naszym podwórku. Poniekąd było to pożyteczne, bo i tak miałem zamiar skosić trawę, ale koń nie tylko jadł na naszym podwórku…
Nie ma sensu z nimi o niczym rozmawiać. Uważają, że w wiosce nie ma nic prywatnego, wszystko jest wspólne.
Kierując się tą zasadą, poprosiłem ich o możliwość czerpania wody z ich studni, ponieważ mieszkamy w wiosce tylko latem i nie ma sensu czyścić naszej studni i płacić za to dużo pieniędzy. Sąsiedzi początkowo potraktowali prośbę normalnie, ale potem zaczęli wyrażać niezadowolenie, mówiąc, że sami nie mają wystarczającej ilości wody w studni i nie nadążają jej nabierać, bo my zużywamy jej za dużo.
Zaproponowaliśmy, że zrobimy wspólnie studnię, nawet u nich na podwórku, ale pod warunkiem, że będziemy mogli korzystać z tej wody w lecie. W związku z tym mają zainwestować więcej pieniędzy w budowę, bo im będzie służyć cały rok, a nam tylko latem – trzy do jednego. Gdy usłyszeli różnicę w zapłacie, od razu odmówili.
W końcu wyczyściliśmy naszą studnię, a następnie wykonaliśmy odwiert. Podczas gdy w domku jest moja mama, sąsiedzi do nas nie przychodzą, ale teraz ciągle proszą o wodę z naszej studni, bo jest taka czysta i smaczna. Nawet ogrodzenie i brama nie są dla nich przeszkodą – prawie na wierzchu są gotowe do ruchu. Wypominają nam te kilka wiader wody, które kiedyś od nich wzięliśmy, ale ja już im oddałem tę wodę i teraz nie mam zamiaru dać im nawet kubka i nie pozwolę na to również mojej mamie. Sąsiedzi już wystarczająco nas wykorzystali, nie dając nic w zamian. Niech piją ze swojej studni i zastanawiają się, dlaczego ludzie są tak podli i niewdzięczni.
Chcieliśmy tylko się ukryć przed złodziejskimi sąsiadami, a wyszliśmy na niewdzięcznych
