Chodzący „hiszpański wstyd”

Nie rozstałam się z mężem z powodu zdrady czy poważnych kłótni, po prostu pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że nie mogę znieść tego wstydu. Odkąd pamiętam, byliśmy dobrymi przyjaciółmi, dopóki nie zaczęliśmy darzyć się uczuciem. Pomyliłam je z wielką miłością, myślałam nawet, że głupie zachowanie chłopaka jest całkiem urocze. Czasami mówił głupstwa przy naszych znajomych lub w miejscach publicznych, ale po ślubie, kiedy zrozumiał, że nigdzie się bez niego nie ruszam, stał się nie do zniesienia.
Tak jakby chciał mnie zawsze i wszędzie zawstydzić. Celowo mówił głośno, żeby wszyscy w około słyszeli, że nie roztarłam dobrze podkładu, że coś utknęło mi między zębami albo że nieprzyjemnie pachnę. Czasami mówił też nieprzychylnie o sobie, co sprawiało, że żyłam z czymś, co nazywałam „hiszpańskim wstydem” – on coś robił, a ja czułam się zawstydzona.
Po urodzeniu syna sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót. Opowiadał o mnie wszystkim i wszystko, próbował nastawić ich przeciwko mnie, udowadniając, że jestem okropną żoną i matką. Wszyscy nasi wspólni znajomi mieli o mnie złe zdanie, ponieważ mój mąż był bardzo przekonujący i wymyślał na mój temat różne przykre rzeczy.
Kiedy nie mogłam już dłużej wytrzymać, powiedziałam mu, że zamierzam się z nim rozwieść. Nie chciał dobrowolnie podpisać dokumentów, więc musiałam iść do sądu. Chciał również odebrać mi syna, na szczęście moje dochody były wyższe, a prawa matki większe. Mimo, iż w sądzie udało mu się powiedzieć o mnie wiele nieprzyjemnych rzeczy, nie było na to żadnych dowodów. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że próbuje udowodnić, iż znęcam się nad własnym synem, którego potajemnie nastawiał przeciwko mnie. Ale mój chłopiec nie chciał oszukiwać innych ani zostać z takim ojcem.
Miałam nadzieję, że po rozwodzie wszystko się poprawi, że ja i mój syn będziemy żyć spokojnie i zostaniemy w dobrych kontaktach z osobami, do których mój mąż jeszcze nie dotarł. Ale był na mnie zły za każdą podjętą decyzję i chciał się zemścić.
Czułam się prześladowana. Zawsze był w miejscach, do których chodziłam, często wpadał do firmy, w której pracowałam, bo miał tam znajomych. Sprawił, że nie lubię mężczyzn. Myślałam, że już nigdy nie wyjdę za mąż, nie tyle z powodu jego zachowania, ile dlatego, że wszyscy mężczyźni wokół słyszeli o mnie różne nieprzyjemne plotki.
Miałam jednak szczęście spotkać w pracy człowieka, który wolał nie słuchać, co inni mówią za moimi plecami. Zaakceptował mnie taką, jaką byłam, a poznając mnie osobiście, odkrywał, że każde przykre słowo mojego byłego męża było pomówieniem.
Obecnie żyję w szczęśliwym małżeństwie z mężczyzną, który zawsze staje w mojej obronie i obala każdą plotkę na mój temat lub na temat jego samego. Nigdy się go nie wstydziłam ani nie wstydziłam się siebie przy nim. Mój ukochany nauczył mnie ignorować byłego męża i wkrótce jego znęcanie się całkowicie ustało, bo przestałam reagować.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Chodzący „hiszpański wstyd”