Stałam w dziale z produktami zbożowymi w supermarkecie, gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękaw kurtki, lekko ale bardzo wytrwale. Odwróciłam głowę, obok stał wysoki mężczyzna. Zauważywszy, że zwróciłam na niego uwagę, odezwał się do mnie: „dziewczyno, proszę, kup mi paczkę makaronu i kilka ziemniaków”.
Był dobrze ubrany, zadbany, do tego dosyć przystojny. Otworzyłam usta ze zdziwienia, nie wiedząc co powiedzieć. Dobrze, że nie stało się to na ulicy i nie podszedł do mnie zwykły żebrak, ale ten nie wyglądał ani na bezdomnego, ani na człowieka w trudnej sytuacji finansowej. I nie prosił, żeby mu dać kilka złotych ale żeby mu kupić dwie rzeczy. Od razu chciałam uciec gdzieś daleko a on, jakby czytał moje myśli, zaczął wyjaśniać, że przeprowadził się niedawno, zapłacił czynsz i jak dotąd nie znalazł pracy. Od trzech dni nic nie jadł. Powiedział, że nie czuje się komfortowo, prosząc mnie ale na pewno odda pieniądze. Ktoś powie, że dałam się nabrać na jego słodką buzię ale kupiłam mu nie tylko ziemniaki i makaron, ale także opakowanie kiełbasek, kilogram bananów, bochenek chleba, a także pudełko ciastek owsianych. Kupiłam mu wszystko, a on bardzo mi podziękował.
Później podzieliłam się historią z moją przyjaciółką przez telefon a ona nazwała mnie naiwniarą, powiedziała, że mnie oszukał, że zmarnowałam pieniądze, jakby nie było na co je wydać. Co innego dać staruszkowi jałmużnę lub kupić coś dziecku, a co innego dorosłemu, zdrowemu mężczyźnie! Powinien sam pójść i zarobić a nie żebrać. Koleżanka stwierdziła, że mój chłopak mnie zabije, gdy się dowie co zrobiłam.
Sama zaczęłam myśleć, że ten człowiek celowo mnie naciągnął – każdy mu kupić trochę produktów i można sobie tak żyć.
Zupełnie się rozkleiłam po rozmowie z nią. Uznałam, że jestem nie tylko naiwna ale też bardzo głupia. Zaczęłam go usprawiedliwiać, ponieważ prawda jest taka, że zdarzają się różne sytuacje i wszystko może się zdarzyć. Każda osoba, nawet najzdrowsza i najbogatsza, może potrzebować pomocy. Powiedziałam przyjaciółce, żeby już nic nie wymyślała, zrobiłam dobry uczynek i będę tak myśleć do końca, nie podejrzewając mężczyzny o nieuczciwe zamiary. Będzie mi spokojniej myśleć, że zrobiłam coś dobrego.
Aby jeszcze trochę się uspokoić podzieliłam się tą historią z mamą. Wspierała mnie, choć niezbyt chętnie. Mimo, że nie były to moje ostatnie pieniądze, to nie chciałam myśleć, że zostałam oszukana.
Mama mnie jednak uspokoiła. Na moje pytanie, czy zachowywałam się nierozsądnie, spokojnie stwierdziła, że raczej mnie nie oszukano. Jeśli chciał się tak łatwo wzbogacić, to raczej nie prosiłby o kupno najtańszego makaronu i ziemniaków. Resztę kupiłam przecież z własnej woli, nie prosił o nic więcej. Mam stwierdziła, że jestem dobra, bo pomogłam człowiekowi i to wszystko na ten temat. Nie ma się co teraz nad tym zastanawiać.
Ta historia wydarzyła się dwa tygodnie temu. Gdy dawałam mu zakupy, mężczyzna poprosił mnie o numer telefonu, by mógł kiedyś spłacić dług. I wczoraj zadzwonił do mnie. Nie liczyłam na to, nie spodziewałam się niczego. Zapytał mnie, gdzie możemy się spotkać. Pojawił się dzień później z bukietem tulipanów. Dług pieniężny zwrócił za wszystko: za makaron, za ziemniaki, kiełbaski, chleb, ciastka… powiedział, że znalazł pracę i właśnie dostał zaliczkę, więc postanowił od razu oddać mi pieniądze.. Ponownie mi podziękował mi nazwał zbawicielką.
Po jego odejściu natychmiast zadzwoniłam do przyjaciółki z radością informując ją, że nie jest oszustem. Wszyscy mają trudności, nie tylko starcy i dzieci, ale także bogaci ludzie. Są sytuacje, w których nie ma już nikogo, z kim można się skontaktować i musisz polegać na nieznajomych, szukając wśród nich osób gotowych w ten sposób bezinteresownie pomóc, nie mając gwarancji na zwrot pieniędzy.
Spotykałam tego mężczyznę od czasu do czasu w supermarkecie. I za każdym razem, gdy to się zdarzało, kupował mi czekoladki lub paczkę ciastek. Wydaje się, że nie miał już żadnych problemów, chociaż czuł się nieswojo i dziękował mi przy każdym naszym spotkaniu.
Mam nadzieję, że jeśli pewnego dnia, nie daj Boże, coś stanie się ze mną lub z moimi bliskimi, jakaś nieprzewidziana sytuacja, wśród otaczających ludzi znajdzie się osoba, która się ode mnie nie odwróci ale po prostu pomoże.