Dopiero w szpitalu moja sześcioletnia córka przyznała mi się, że na „wakacjach” u babci nosiła ciężkie wiadra z wodą do podlewania ogrodu ale babcia pozwalała jej odpocząć, jeśli była zmęczona. „Tak u nas na wsi wszyscy pracują od najmłodszych lat” odpowiedziała mama na mój zarzut.

Dopiero w szpitalu moja sześcioletnia córka przyznała mi się, że na „wakacjach” u babci nosiła ciężkie wiadra z wodą do podlewania ogrodu ale babcia pozwalała jej odpocząć, jeśli była zmęczona. „Tak u nas na wsi wszyscy pracują od najmłodszych lat” odpowiedziała mama na mój zarzut.

Kiedy moja córka była mała a ja pracowałam na trzech różnych zmianach aby utrzymać rodzinę, mama wydawała mi się zbawieniem.

Kiedyś sama chciałam jak najszybciej uciec od rodziny i wyjść za mąż, żeby odzyskać kontrolę nad swoim życiem i nie zajmować się gospodarstwem. Byłam pewna, że sześcioletniej dziewczynce nie groziło zagonienie do prac gospodarskich. Wysłałam ją do babci nie jako pomoc ale żeby tam odpoczęła. Mimo wszystko to jest przyroda, w pobliżu jezioro, lasy. Można jeździć na rowerze i jeść domowe warzywa i przetwory.

Byłam pewna, że Iwonka tam odpoczywa. Dziewczynka zawsze była cicha, tak naprawdę nic nie mówiła, więc nie miałam pojęcia, że tak naprawdę nie było mowy o żadnym odpoczynku – babcia kazała jej pomagać w pracach domowych. Nie tylko musiała kopać ziemniaki ale także zmuszała ją do noszenia wiader z wodą.

Iwonka i w wieku dwudziestu lat będzie krucha, niska, szczuplutka. W wieku sześciu lat była trochę większa niż to wiadro, które musiała dźwigać.

Myślałam, że ma na wsi jak w bajce a okazało się, że zrobiono z niej Kopciuszka.

Dowiedziałam się o tym dość późno – kiedy Iwonka dostała przepukliny. Głowiliśmy się z lekarzem od czego mogła dostać tę przepuklinę i w końcu córka przyznała, że babcia zlecała jej dosyć ciężkie prace.

Byłam po prostu zszokowana zachowaniem mojej mamy. Kiedy do niej pojechałam z pretensjami, wcale nie współczuła wnuczce choroby, tylko wzruszyła ramionami i powiedziała:

– I co z tego? Wszyscy pracujemy od dzieciństwa, zoperują przepuklinę i będzie żyła dalej.

Już nie pozwalam Iwonce jeździć samej do babci. Czasami ją wspólnie odwiedzamy a wtedy mama żąda, by ktoś nosił jej wodę albo pomagał w ogrodzie.

Czy nie można było tych ziemniaków czy wody przynosić w mniejszych ilościach, żeby nie było tak ciężko? Przecież to kosztuje wiele zdrowia, zwłaszcza dzieci.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Dopiero w szpitalu moja sześcioletnia córka przyznała mi się, że na „wakacjach” u babci nosiła ciężkie wiadra z wodą do podlewania ogrodu ale babcia pozwalała jej odpocząć, jeśli była zmęczona. „Tak u nas na wsi wszyscy pracują od najmłodszych lat” odpowiedziała mama na mój zarzut.