Drogie matki, nie traumatyzujcie swoich dzieci! Takie wakacje nie przyniosą im ani korzyści, ani przyjemności, jeśli cierpią na podobne jak ten problem

Znowu zmieniłam pracę. To już moja trzecia praca w ciągu ostatnich pięciu lat i powiem wam, że z tej na razie jestem zadowolona, a minęło już osiem miesięcy, odkąd jestem tutaj zatrudniona. 

Wynagrodzenie nie jest jakieś niesamowite, ale powyżej średniej krajowej, więc można jakoś żyć. Poza tym firma jest solidna i wypłacają pensję co do dnia. Co prawda na konto trafiała najniższa krajowa, a resztę otrzymywałam w kopercie, ale mnie to nie przeszkadzało. Na życie wydawałam tylko pieniądze, które otrzymywałam w kopercie, a “oficjalnej” wypłaty nigdy nie ruszałam. Powód był dość prosty – bankomat, w którym mogłam pieniądze wypłacić bez prowizji był na tyle daleko, że po prostu nie chciało mi się pod niego jechać. Zresztą naprawdę tego nie potrzebowałam, bo mam dość skromne potrzeby i na wszystko mi wystarczało. 

Tak więc przez osiem miesięcy odłożyło mi się na koncie tyle, że mogłam polecieć na wakacje nad morze, a dokładniej – do Egiptu.

Zaproponowałem rodzicom, że zrobię prezent młodszej siostrze przed ukończeniem szkoły i w ramach niego poleci ze mną do Egiptu. Rodzice nie mieli nic przeciwko. 

Tak więc w dniu naszej wycieczki z siostrą stałyśmy z walizkami na lotnisku. Przyjechałyśmy przed czasem, ponieważ nie lubimy być gdzieś na tzw. “ostatnią chwilę”. Przeszłyśmy wszystkie niezbędne kontrole celne, wzięłyśmy kawę i siedziałyśmy spokojnie, czekając na nasz lot. Po dwudziestu lub trzydziestu minutach do poczekalni weszła dość dorodna, ale młoda jeszcze kobieta z walizką i dzieckiem. Chłopiec miał trzy lub cztery lata.

Ciężko jest opisać słowami to, jak bardzo był kapryśny. Krzyczał, piszczał i płakał, a nawet kopał nogami i gryzł mamę w rękę – to było coś strasznego.

Kobieta nie potrafiła go uspokoić. Na uwagi innych siedzących w poczekalni ten mały także w ogóle nie reagował. 

Razem z siostrą pocieszałyśmy się nawzajem, że to nie potrwa długo. Jeszcze tylko czterdzieści minut, po upływie których pójdziemy na pokład samolotu, a ten niespokojny chłopiec będzie dalej czekał na swój lot. Niestety, kiedy wstałyśmy, aby udać się do samolotu, kobieta z dzieckiem udali się za nami. Obie z siostrą byłyśmy mocno z tego faktu niezadowolone. I jak na ironię ta mama z synem mieli miejsca w samolocie naprzeciwko nas. My leciałyśmy po raz pierwszy samolotem i byłyśmy trochę przerażone, więc to, jak zachowywał się ten mały wcale nam nie pomagało, a zachowywał się okropnie, aż pasażerowie czy nawet stewardessy miały go dość.

To jednak nie był koniec – po tym, jak samolot oderwał się od ziemi, chłopiec ten dostał najprawdziwszego ataku histerii. Coś takiego z siostrą widziałyśmy po raz pierwszy: zaczął bić głową o oparcie przedniego siedzenia, a potem w okno i nikt nie potrafił go uspokoić. Potem zaczął bardzo mocno krwawić z nosa.

Stewardessy udzieliły mu pierwszej pomocy, a ten dopiero po dwudziestu minutach uspokoił się i zasnął.

Wszyscy myśleliśmy, że chłopiec jest po prostu źle wychowany i nie potrafi się zachować, ale okazało się, że przez swój paniczny lęk przed wysokością ma takie okropne ataki paniki.

Nie rozumiem postępowania jego matki – czy nie jest go jej żal? Mogłaby przecież pojechać na wakacje gdzieś bliżej autobusem, albo w ogóle odpoczywać w naszym kraju. To jakieś okrucieństwo tak torturować dziecko!

Kiedy jechałyśmy z siostrą do hotelu to cieszyłyśmy się, że już nie zobaczymy tej koszmarnej dwójki, ponieważ nie było ich w naszym autobusie.

Niestety myliłyśmy się. Już następnego dnia w hotelu odkryłyśmy, że mieszkają w sąsiednim pokoju – ciężko było nam nie rozpoznać tych krzyków.

Myślałyśmy, że nasze wakacje będą koszmarem, ale uprzejmi pracownicy hotelu przenieśli nas do innej części budynku – za to jesteśmy im niezmiernie wdzięczne!

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Drogie matki, nie traumatyzujcie swoich dzieci! Takie wakacje nie przyniosą im ani korzyści, ani przyjemności, jeśli cierpią na podobne jak ten problem