– Grażyno, odchodzę do innej kobiety. Nie znasz jej, spotkaliśmy się przypadkiem i dalej jakoś samo się potoczyło. Przy tobie dawno już zapomniałem, jak to jest czuć się kochanym… Z Gośką spotykam się już trzy miesiące, ale dopiero niedawno odkryliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Zostawiam ci mieszkanie, ale samochód zabieram. Nasz syn jest już dorosły, mieszka sam i wydaje mi się, że zrozumie. Zamierzam wnieść o rozwód, Gosia chce hucznego wesela. Grażyna słuchała tych słów i nie wierzyła w to, co się dzieje. Bronek, jej ukochany mąż, jej jedyny mężczyzna, poznał inną kobietę. – „Czy jest młodsza?” – spytała. – „Tak, ma 30 lat. Wiesz, ona jest dla mnie jak haust świeżego powietrza, a między tobą i mną uczucie już dawno wygasło. Gosia jest mi bardzo bliska…” – „Rozumiem. Proszę bardzo, nie będę stawać ci na drodze i podpiszę niezbędne dokumenty. Spakuj swoje rzeczy i idź do niej”.
Bronek spojrzał na swoją żonę z rozbawieniem. Jeszcze żonę. Spodziewał się napadów złości, awantury, łez, wszystkiego, ale nie spokojnej reakcji. Był trochę urażony, w końcu tyle lat spędzili razem, a ona tak łatwo chce pozwolić mu odejść. W milczeniu układał w głowie słowa, miał nadzieję, że Grażyna jakoś zmieni jego decyzję, ale ona nie podeszła do niego. – „To wszystko, Grażyno, już mnie nie ma. Nie gniewaj się na mnie, jestem mężczyzną, taka moja natura”. – „No, dalej, Bronek, zamknij za sobą drzwi.
Żegnaj!” Grażka wzięła głęboki oddech i usiadła na łóżku. Dotarło to do niej, że była niewolnikiem. Mąż dawno już założył jej smycz – zaczęli się spotykać gdy miała 15 lat, chodzili do równoległych klas. On był wysoki i przystojny, miał równo przyciętą brodę i modnie się ubierał – łatwo zawrócił jej w głowie. Zamieszkali ze sobą krótko po ukończeniu 18 lat. Bronisław był najlepszą partią w szkole i wiele dziewczyn się za nim oglądało, ale on wybrał Grażynę. Uwielbiali spędzać razem czas, oboje interesowali się astrologią. Umówili się, że jeśli będą daleko od siebie, będą spoglądać w niebo, a wtedy ich dusze się połączą. Grażyna widziała to w jakimś filmie i spodobał jej się ten pomysł.
Byli zgraną parą, po szkole poszli razem na studia, potem założyli rodzinę. To były najszczęśliwsze lata, chociaż finansowo było im trudno. Urodził się ich syn, Wiktor, wtedy poczuli się naprawdę szczęśliwi. Mijały lata, kupili własne mieszkanie, samochód, zdobyli dobrą pracę, ogólnie żyli dostatnio. Grażyna myślała, że szczęście będzie trwało wiecznie, ale okazało się, że los bywa przewrotny. Nie mogła nic na to poradzić, będzie musiała nauczyć się żyć sama, choć nie miała pojęcia w jaki sposób. – „To już koniec, nasze małżeństwo się skończyło. Gosia i ja chcemy urządzić przyjęcie z tej okazji, nie masz chyba nic przeciwko, żebym zaprosił Wiktora?” – „Jest już dorosły, może sam zdecydować, a ty jesteś wolnym człowiekiem, też możesz robić co tylko chcesz”. Jak to mówią, życie zaczyna się po 40. Grażyna zdecydowała, że teraz będzie korzystać z życia. Zapisała się na jogę, zaczęła chodzić na basen i siłownię – stała się szczuplejsza, ładniejsza, zmieniła fryzurę. Stwierdziła, że nie jest jej wcale tak źle.
– „Grażynko, cześć. Nie poznałem cię, zmieniłaś się. Jak się masz?” – „Dobrze, radzę sobie. Idę teraz na jogę. A co u ciebie?” – „U mnie? Wszystko w porządku… Gosia jest w ciąży, niedługo będziemy mieli córeczkę. Wiktor nie chce z nami rozmawiać, mogłabyś jakoś na niego wpłynąć?” – opowiedział Bronek. – „No pięknie, gratuluję, ale Wiktorowi nie będę nic mówiła”. Grażyna przerwała rozmowę i poszła do domu. „Będzie miał córkę, zawsze o tym marzyłam, ale nie mogłam zajść w ciążę. A teraz jej spełni się moje marzenie”. – pomyślała Grażyna.
W spokojny zimowy wieczór, gdy Grażyna wyglądała przez okno, na niebie widniał piękny księżyc. Kiedy mu się przyglądała, tęsknie myślała o byłym mężu. Przypomniało jej się ich przyrzeczenie, ale przecież to było tak dawno temu, na pewno on już o niej nie myśli. Ciszę przerwał dzwonek telefonu. To niemożliwe, Bronek dzwonił. – „Grażynko, spójrz przez okno, jaki piękny księżyc. Myślę o tobie, gdy patrzę w niebo… Jak się masz?” – „Ja również patrzę na ten księżyc i myślę o tobie”. – „Czy mogę teraz do ciebie przyjść?” – spytał mężczyzna. „Chodź!” Bronek przyniósł truskawki i wino musujące. Dużo opowiadał, a ona mu nie przerywała. – „Wiesz, to obca osoba, okazało się, że mamy różne poglądy na wszystko. Po weselu stała się nie do zniesienia. A moja córka nawet nie jest moja. Gosia wyszła za mnie, gdy była w ciąży. Zakończyła związek ze swoim byłym facetem i poznała mnie, a potem dowiedziała się o dziecku. Wtedy odnowiła kontakt z ojcem dziecka, a ja powiedziałem jej, żeby z nim została. Grażynko, moja droga… Jakim byłem głupcem, kiedy myślałem, że znajdę szczęście u boku innej kobiety… Jesteś moim przeznaczeniem. – Chodźmy obejrzeć razem nocne niebo i porozmawiajmy… Mamy siebie, a to jest najważniejsze”.