Zacznę od tego, że mój mąż tak bardzo kocha swoją mamę, że jest gotów spełnić wszystkie jej zachcianki, mimo że to szkodzi naszej rodzinie. Pięć lat temu jego ojciec nagle zmarł i być może ze względu na to, że mógłby stracić także matkę, tak wyjątkowo ją traktuje. Teściowa zresztą bardzo chętnie używa tego argumentu.
Każdego dnia po pracy mąż idzie do swojej matki, aby jej pomóc, a to z kranem, a to w uporządkowaniu rzeczy w pawlaczu itp. Nawet jeśli nie ma go u matki, to zawsze jest dla niej pod telefonem i błyskawicznie reaguję na każdą jej prośbę.
Jeśli mama zadzwoni i powie, że źle się czuje, to mąż rzuca wszystko i biegnie do niej z odsieczą. Nawet weekendy spędza u niej. Mogłabym to zaakceptować ale niestety – widzę, że odbywa się to kosztem dzieci, dlatego nie zamierzam milczeć. W dodatku teściowa w ogóle nie interesuje się naszymi dwoma córkami – traktuje je tak, jak by były jej obce. Jak tak może? To w końcu jej wnuczki. Moja mama opiekuje się wnuczkami zawsze, kiedy jest taka potrzeba, chociaż jeszcze pracuje.
Niedawno poprosiłam o to samo teściową, a ona odpowiedziała mi, że jest bardzo zajęta i ogólnie przez dzieci podnosi się jej ciśnienie, dlatego nie może się nimi opiekować. Byłam w szoku. Tym samym okazało się, że dziewczynki po prostu nie mają drugiej babci, chociaż żyje i ma się dobrze. Mój mąż w ogóle się tym nie przejmuje – dla niego najważniejsze jest to, że jego mama czuje się dobrze.