Mówią, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek, a los przybliża ludzi do siebie także nie bez powodu, a w jakimś celu.
Tego dnia szukałam kogoś, kto samochodem będzie wybierał się do Katowic i będzie mnie mógł ze sobą zabrać. Po tym, jak znalazłam odpowiadający mi przejazd na jednej ze stron internetowych poszłam spać, a rano z przyjaciółką pojechałam na miejsce spotkania.
Kiedy przyjechałyśmy to zorientowałyśmy się, że towarzyszami mojej podróży będą dwaj umięśnieni mężczyźni. Oczywiście wtedy byłam dość tym faktem przerażona, tak samo jak i moja przyjaciółka zaczęła się o mnie niepokoić, ale co mogłam zrobić – musiałam jechać. Koleżanka zapisała sobie na wszelki wypadek numer rejestracyjny i wszelkie szczegóły dotyczące samochodu, a ja pojechałam.
Początkowo wydawało mi się, że ci mężczyźni są trochę szorstcy i chamscy. Jeden z nich powiedział, że możemy całą drogę rozmawiać, albo mogę iść spać, dla bezpieczeństwa jednak postanowiłam nie zasypiać i wdać się z nimi w pogawędkę. Kierowcą był mężczyzna o imieniu Adam, który opowiedział mi o swoich sportowych osiągnięciach i o tym, jak trudno jest mu znaleźć dziewczynę. Naprawdę chciał wejść w poważny związek, ale mu się nie udawało. Wraz z drugim współpasażerem o imieniu Michał, który był zresztą przyjacielem Adama, służyli w wojsku.
Po przyjeździe do Katowic podziękowałam im i wróciłam do domu. Przez około tydzień Adam pisał do mnie i dzwonił, prosząc o wspólny spacer. Nie chciałam, bo nie wydawał mi się zbyt przyjemny, ale potem w końcu się zgodziłam bo pomyślałam, że przecież nie mam nic do stracenia. Okazało się, że spotkanie przebiegło w miłej atmosferze – kilka godzin siedzieliśmy w kawiarni, rozmawialiśmy, a potem spacerowaliśmy.
Adam powiedział, że mieszka z samymi mężczyznami i brakuje mu kobiecej ręki w mieszkaniu, więc pomyślałam, że mogę mu pomóc. Pomogłam tak bardzo, że miesiąc później… zostałam jego żoną! Mamy już razem córkę i jesteśmy niesamowicie szczęśliwi. Mówią, że pierwsze wrażenie bywa błędne i tak też było u mnie.