Od dziecka podziwiałem weteranów, którzy w młodym wielu musieli zaznać tyle cierpienia. Co roku w szkole odbywały się obchody Dnia Weterana. Dziwi mnie to, że ludzie pamiętają o nich tylko jeden dzień w roku.
Dziadek Józek mieszka obok i dobrze się z nim dogaduję. A ileż on ma medali i orderów! Podziwiam tego człowieka, a co ważniejsze, dobroć, która pozostała w jego sercu.
Opowiadał mi wojenne historie z pierwszej linii frontu i ze łzami w oczach wspominał swoich poległych braci. Czasami było mi nawet wstyd, że przeze mnie pogrążał się w tak okrutnych wspomnieniach.
Razem założyliśmy kwietnik, na którym posadziliśmy wiele różnych odmian tulipanów. Dziadek Józek bardzo lubi te kwiaty, kojarzą mu się z babcią.
Dorosłem i poszedłem na studia, ale nigdy nie zapomniałem odwiedzić dziadka Józka. Przede wszystkim lubiłem przynosić mu smakołyki, które zjadaliśmy przy wejściu na werandę.
Od dzieciństwa marzyłem o kupnie samochodu, by móc jeździć po mieście, co dopiero teraz udało mi się zrealizować. Zaprosiłem dziadka Józka, aby pojechał ze mną nad stary staw, gdzie raczej nie dotarłby teraz pieszo.
Kiedy przyjechaliśmy, zaczął opowiadać o swojej młodości i o tym, jak tu kiedyś było.
Swoje ostatnie dni spędził tak, jak tego chciał. Dziadek Józek podziękował mi za to, że zastąpiłem mu jego dzieci, które raz w roku przypominały sobie o swoim staruszku.
Kiedy odszedł, płakałem jak dziecko, bo bardzo go kochałem.
Co dwa tygodnie staram się przyjechać i posprzątać grób starego przyjaciela. Zabieram ze sobą bułkę z kremem czekoladowym i duży bukiet tulipanów. Myślę, że jest szczęśliwy, kiedy widzi mnie z nieba.