Jaka powinna być dobra żona? Czym taka kobieta odróżnia się od reszty?
Urszula – ciotka mojego męża – zna taką kobietę, a co więcej, codziennie widzi ją w lustrze, ponieważ to ona jest przykładem idealnej żony. Wszystkie inne kobiety, w tym córka Urszuli, nie nadają się nawet do zamiatania ulic.
Najgorszy egzemplarz kobiety na żonę trafił się jej synowi. Synowa jest zawsze winna wszystkiemu i naprawdę ciągle dostaje się jej od Urszuli. Ja również usłyszałam od niej cały nieprzyjemny wykład o tym, że jestem leniwą kobietą, ponieważ będąc na urlopie macierzyńskim spałam, dopóki córka się nie obudziłą. Okazało się, że spanie do 9 jest prawie przestępstwem, a za to, że nie wstawałam wcześniej aby wyprawić męża do pracy powinnam zostać postawiona przed sądem.
Podczas każdej uroczystości rodzinnej Urszula wspominała o tym moim „występku” i nawoływała pozostałych zebranych do potępiania mojego czynu.
Okazuje się, że jestem złą żoną i wcale nie myślę o małżonku. Ja uważam, że 30-letni facet może sam zrobić sobie śniadanie. Mój mąż nie jada owsianki i omletów, tylko od razu na śniadanie je zupę z poprzedniego dnia, której nie trzeba przecież nawet gotować, a wyjąć z lodówki i odgrzać.
Aktualnie zakończyłam urlop macierzyński, więc teraz budzę się o 6.30. Niestety, dla Urszuli to niczego nie zmieniło i wciąż widziała we mnie wiele wad.
Jestem przyzwyczajona do uszczypliwych komentarzy z jej strony i nie zwracam na nie szczególnej uwagi. Teściowa nie próbuje przychodzić do mnie ani z dobrą radą, ani z pomocą, za to jej siostra postanowiła przejąć jej rolę i każde nasze spotkanie zamienia w sesję nieuprzejmości i wyszydzenia by tylko podkreślić, jaką okropną żoną jestem.
Ostatnie uwagi dotyczyły tego, jak odżywia się mój mąż. Zwykle je obiad w stołówce pracowniczej lub w kawiarni w pobliżu, a jeśli nie ma czasu na opuszczenie biura, to po prostu zamawia pizzę z dostawą.
Okazało się, że aby uznano mnie za dobrą żonę muszę codziennie przygotowywać mu do pracy pojemniki z domowym jedzeniem. Nie wiedziałam, że to aż tak ważne.
Mogę spakować mężowi pojemnik do pracy, jeśli po obiedzie zostanie jeszcze jakaś porcja – wtedy może zabrać ze sobą jakieś drugie danie i podgrzać je w kuchence mikrofalowej, to żaden problem. Jeśli jednak wszystko dojedliśmy np. w czasie kolacji, to nie będę spędzała pół nocy na gotowaniu. Wtedy mąż może zjeść obiad na stołówce lub w kawiarni tym bardziej, że obok miejsca jego pracy jest kilka naprawdę dobrych lokali gastronomicznych, w których jada większość jego kolegów. Mimo tego jak widać tylko mnie czyni to winną.