Słysząc tę historię uśmiałam się do łez. Teraz chcę się nią z Wami podzielić, abyście również się z niej mogli pośmiać albo aby dzięki niej poprawił się Wam nastrój. Czego to człowiek w życiu nie usłyszy!
Historia miała miejsce w PRL-u, kiedy nie było jeszcze Internetu i różnych serwisów umożliwiających poznawanie nowych osób i randkowania. Ludzie jednak mogli poznawać się za pomocą anonsów w gazetach, “reklamując” swoją osobę w rubryce zatytułowanej „poznajmy się”. Tym sposobem wiele par się poznało, a potem stworzyło piękne związki.
W naszej wsi mieszkała kobieta o imieniu Renata, która miała już dziecko z pierwszego małżeństwa. Pracowała jako krawcowa, a jej syn uczęszczał do przedszkola.
Pewnego dnia Renata zobaczyła w gazecie wiadomość napisaną przez mężczyznę o imieniu Stanisław. To, co napisał o sobie bardzo spodobało się kobiecie – nie pije, nie pali i kocha dzieci, tylko niech Bóg mu je da. Bardzo chciałby ze swoim synem grać w piłkę, hokeja, nauczyć go jeździć na rowerze, jeździć z nim na ryby i ogólnie nauczyć go wszystkich męskich czynności.
gdy Renata doczytała jego anons, to jej serce biło już znacznie szybciej i mocniej. Uważała, że to ten, na którego tak długo czekała. Z tego co napisał wynika, że jest miły, mądry i kocha dzieci, a to jest dla niej było najważniejsze. Napisała więc do Stanisława.
Nie wiem, ile czasu minęło tego odlistu minęło, ale Stanisław przyjechał do niej i zaczęli mieszkać razem. Trzeba zaznaczyć, że facet przyjechał do niej z jedną małą walizką i powiedział, że wszystko zostawił swojej byłej żonie.
Renata codziennie musiała mu gotować barszcz biały i jakieś mięso, którego sama nie jadła, bo uważała, że mężczyzna musi jeść mięso, a a ona bez niego może się obejść. Stanisław żył sobie beztrosko, ponieważ to Renata robiła wszystko – chodziła do pracy, w drodze do niej zabierała dziecko z przedszkola, potem je również odbierała, a jej ukochany leżał sobie w domu.
Tak minął tydzień, potem drugi, a Renata zaczęła powoli sugerować, że dobrze byłoby, gdyby znalazł pracę, ponieważ muszą coś z=jeść. Stanisław jednak zdawał się nie brać pod uwagę jej wskazówek i tylko z tego żartował.
Kiedy Renata powiedziała wprost, że musi iść do pracy, ponieważ brakuje im pieniędzy, to Stanisław bardzo się obraził i powiedział tylko z wyrzutem:
– Skoro nie jesteś w stanie wykarmić jednego mężczyzny, to po co do mnie w ogóle napisałaś?
Potem zabrał swoje rzeczy i odszedł.
Renata powiedziała później, że odetchnęła z ulgą i śmiała się z siebie. Bo jak mogła być taka głupia, utrzymywać cały miesiąc zdrowego mężczyznę i nie zauważyć, że jest zwykłym darmozjadem?
Cała wieś długo żartowała i wspominała tę historię. Renata wcale się na to nie obraziła i przestrzegła, aby po prostu uczyć się na jej błędach i nie pozwolić sobie na coś takiego w swoim życiu.
Oto, co może się stać, gdy zaufasz pierwszemu lepszemu facetowi!