– Z żoną powiedzieliśmy jej, że dobrze, skoro tak bardzo chce brać ślub z tym Wojtkiem, to niech to zrobi, nie zabronimy jej, przecież jest dorosłą kobietą – powiedział Marian Liszka – Jednak niech wie, że skoro nie posłuchała nas przy wyborze narzeczonego, to będzie musiała oddać samochód, mieszkanie, a potem niech robi, co chce. Tak będzie najsprawiedliwiej, skoro czuje się już tak bardzo niezależna.
– Jaka była jej reakcja?
– Oddała klucze do mieszkania i samochodu i poszła. My zablokowaliśmy jej numer telefonu, nie zamierzamy się z nią kontaktować. Wiemy tylko tyle, ile nam nasi bliscy powiedzą. Z tego, co wiemy, to wzięli ślub, ale wystawnie go nie świętowali, a potem wynajęli jakąś ciasną kawalerkę na obrzeżach miasta i mieszkają tam razem we trójkę, bo przecież jest jeszcze syn tego Wojtka.
Tak się złożyło, że Marian ze swoją żoną Elżbietą mają tylko jedno dziecko – córkę Teresę. Dziewczyna ma 27 lat. Jej rodzice są szanowanymi lekarzami, dlatego nigdy nie brakowało w domu pieniędzy, których także nie oszczędzali na swojej córce. Dziewczyna ukończyła świetne studia, nauczyła się kilku języków dzięki prywatnym korepetycjom, a na 18-ste urodziny otrzymała w prezencie samochód. Kiedy poszła na studia, rodzice podarowali jej dwupokojowe mieszkanie w centrum miasta.
– To oczywiste, że dziecko potrzebuje dobrego startu! Niech będzie jej lżej! – mówił Marian – Teraz mieszkania są drogie i musiałaby na nie pół życia oszczędzać, a tak to będzie mogła na co innego wydawać pieniądze. Lepiej jest mieszkać od razu na swoim, a nie wynajmować jakieś obskurne mieszkanie.
Teresa nigdy nie była rozpieszczoną dziewczyną, bo mimo tego, że byli zamożni, rodzice nie dawali jej wszystkiego na tacy i musiała nauczyć się szanować pieniądze. Dziewczyna była bardzo wdzięczna rodzicom za to, że dzięki nim miała dobre wykształcenie, mieszkanie i samochód. Bardzo doceniała to, że teraz mogła podróżować i czasami spotykać się z przyjaciółmi, zamiast liczyć każdy grosz. Kolejnym wymarzonym przez rodziców etapem dla swojej córki było to, aby się z kimś związała na poważnie. Tak też się stało. Niestety, rodzice dziewczyny nie polubili jej wybranka.
– Przecież on jest już po 40-ce! – oburzony krzyczał Marian – Ma syna tylko o kilka lat młodszego od naszej córki!
– To ile lat ma ten syn?
– Prawie 21. Wyobrażasz sobie, że ten Wojtek został ojcem jeszcze w liceum? Czego można więc spodziewać się po tak mało odpowiedzialnym facecie, no pytam się?!
Mężczyzna ma także drugiego syna, który niedawno skończył 6 lat i jeszcze do niedawna mieszkał z byłą partnerką Wojtka.
– Dramat, jak dla mnie obaj chłopcy są niewychowani i brakuje im podstawowych zasad kultury.
Zanim dziewczyna związała się z Wojtkiem, ten nie miał nawet stałej pracy. Zajmował się jakimiś drobnymi pracami remontowymi, jednak to nawet nie pozwalało mu na wynajęcie mieszkania, dlatego on mieszakł kątem u kolegi z młodszyn synem, a starszy syn w internacie.
– Gdyby był prawdziwym ojcem, to zadbałby o dobre warunki rozwoju dla syna i nie musiałby mieszkać w tym okropnym internacie! – mówił Marian.
Kiedy Teresa poznała Wojtka, to w zasadzie uratowała go od bezdomności, ponieważ właśnie wtedy kolega wyrzucił go ze swojego mieszkania:
– Raz wpadliśmy do niej z niespodziewaną wizytą, patrzymy, a tam cała ściana była pomazana na czarno i brązowo. Okazało się, że to młodszy syn Wojtka tak postanowił “udekorować” córce ścianę w mieszkaniu.
Rodzice niejeden raz próbowali porozmawiać o tym wszystkim z córką i powtarzali, że nie akceptują jej związku, jednak wszystko to jak grochem o ścianę. Kilka miesięcy później postawili jej ultimatum co było spowodowane tym, że Teresa poinformowała rodziców o tym, że chcą wziąć ślub. Wtedy raz na zawsze przeciwstawili się temu związkowi mając nadzieję, że stawiając go przed wyborem zrozumie, co może stracić. Niestety, stało się inaczej.
Ktoś z krewnych Mariana przekazał mu, że córce nie wiedzie się dobrze – słabo zarabia, mąż nigdzie nie pracuje, a przecież trzeba zapłacić za mieszkanie i opłacić rachunki.
– Teraz zobaczymy, czy na długo starczy im tej miłości! – mówi Marian.
Jak Wam się wydaje, rodzice postąpili słusznie? Czy taka metoda wychowawcza ma szansę zadziałać przy dorosłym człowieku?
Tak długo, jak córka była posłuszna rodzicom mogła korzystać z tego, co jej zapewnili na start w dorosłe życie, a gdy się im przeciwstawiła, to w jednym momencie wszystko straciła!
A może w tej sytuacji to rodzice są w błędzie, bo dobro materialne to nie wszystko?