„Jeździsz tak samo jak i gotujesz” – usłyszałam od teścia, gdy odebrałam ich z dworca. Nie dojechałam do celu

W rodzinie mojego małżonka jest troje dzieci – oprócz niego jest drugi syn oraz córka. Mąż jest najmłodszym dzieckiem w rodzinie, poniewaź jego siostra jest starsza od mojego męża o 9 lat, a brat o 13 lat.

W czasie kiedy zdecydowaliśmy się wziąć ślub, rodzice mojego męża nie pracowali już od dłuższego czasu, dzięki czemu mieli czas na aktywne spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi. Ponadto zwracali dużą uwagę na swoje dzieci, zwłaszcza na mojego małżonka, ale nie ma w tym nic dziwnego – jest w końcu ich najmłodszym dzieckiem. Na początku sama nie widziałam w tym nic strasznego, ale później przyniosło mi to wiele problemów.

Mój mąż jest DOROSŁYM i niezależnym mężczyzną, który właśnie zamierzał się ożenić, ale mimo to matka i ojciec nadmiernie się nim opiekowali. Rodzice ciągle wypytywali Maćka o jego osobiste sprawy oraz o relację ze mną, a następnie doradzali, jak najlepiej postąpić w danej sytuacji.

Wkrótce takie zachowanie zaczęło realnie wpływać na nasze życie, ponieważ rodzice Maćka postanowili myśleć za niego, co też miał rzutować na jego życie uczuciowe. Ze znanego tylko im powodu wybrali dla niego idealną kandydatkę na żonę, którą nie byłam ja. Zupełnie nie przeszkadzało im to, że to ja od dawna jestem narzeczoną Maćka i to ze mną chce być. Usilnie starali się wbić mu do głowy, że Malwina jest ideałem kobiety i wielokrotnie próbowali zainicjować spotkanie tej dwójki.

Oczywiście nie podobało mi się takie podejście rodziców narzeczonego, ponieważ w ten sposób okazywali mi brak szacunku. Przez to nasze kontakty nie były zbyt częste i miłe. Kiedy w końcu wzięliśmy ślub to niestety sytuacja wcale się nie poprawiła.

Pewnego dnia małżonek poprosił mnie, abym odebrała rodziców z dworca, ponieważ sam był zajęty pracą. Oczywiście zgodziłam się na to, ponieważ odległość od dworca do naszego domu wynosiła około 20 kilometrów, więc ciężko by im było do nas dotrzeć.

Kiedy wracaliśmy do domu to na drodze niespodziewanie zdarzyła się sytuacja, która zmusiła mnie do gwałtownego hamowania. Teść skomentował to wszystko zdaniem: “Kierowca z Ciebie taki sam jak i kucharka”. Powiedział to rzekomo w żarcie, ale te słowa mocno mnie skrzywdziły.

Potem teściowa znów zaczęła chwalić Malwinę mówiąc, że dziewczyna ma prawo jazdy od 10 lat i czuje się na drodze jak ryba w wodzie. Oboje znowu zaczęli nas do siebie porównywać, oczywiście pokazując mi, że jestem tą gorszą. Wtedy moja cierpliwość już się skończyła i nie chciałam już tego znosić.

Zatrzymałam się na przystanku autobusowym i wezwałam taksówkę dla teściów. Na koniec powiedziałam, że mogą zadzwonić do Malwiny i poprosić ją, aby ich zabrała. Nie wiem czy postąpiłam słusznie, ale nie zamierzam już tolerować takigo zachowania

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

„Jeździsz tak samo jak i gotujesz” – usłyszałam od teścia, gdy odebrałam ich z dworca. Nie dojechałam do celu