Kiedy brałam ślub z moim mężem byłam pewna, że będziemy razem do końca życia. Wiedziałam, że zrobię wszystko, by życie z ukochanym mężczyzną było trwałe i udane. Życie jednak pisze swoje własne scenariusze.
Jakiś czas po ślubie urodziłam bliźnięta. Nie miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Moja mam już nie żyła a teściowa mieszkała dosyć daleko.
Miałam nadzieję na jakąkolwiek pomoc ze strony męża. On jednak wracał z pracy, szybko coś przegryzał i kładł się spać. Nie miałam w ogóle czasu dla siebie. Męża nie obchodziło, że ja też jestem zmęczona i że potrzebuję paru chwil w ciągu dnia na odpoczynek. Z dnia na dzień czułam się coraz bardziej rozgoryczona, w końcu zaczęłam na niego warczeć, dopominając się pomocy.
Nieoczekiwanie zadzwoniła do mnie teściowa uświadamiając mnie, że jeżeli się nie uspokoję, to Radek mnie zostawi. Byłam w szoku. Myślałam, że mąż zrozumie o co mi chodzi i znajdzie w sobie trochę dobrej woli, by mi pomóc w wychowywaniu dzieci. A on poskarżył się mamusi.
I wyobraźcie sobie, że on faktycznie mnie zostawił! Odszedł do kobiety młodszej i bezdzietnej. Poświęciłam dla niego wszystko a i tak go straciłam. Gdzie popełniłam błąd?