Zawsze miałam przykład moich rodziców, gdzie głową rodziny był mój ojciec. Oczywiście rozwiązał wszystkie kwestie finansowe. Moja mama też pracowała, ale często wydawała pensję według własnego uznania. I tak w zasadzie wszystkie koszty utrzymania rodziny spoczywały na barkach ojca.
Jednak rodzice przygotowali mnie na to, że powinnam być niezależna. Od dzieciństwa mama prowadziła ze mną poważne rozmowy o przyszłości. I choć wziąłam to wszystko za żart, to i tak wiele zostało w mojej głowie.
– Córko, musisz mieć wyższe wykształcenie. Zawsze powinnaś być w stanie zarobić na życie.
– Mamo, może specjalnie poszukam takiego mężczyzny jak nasz tata? Oto człowiek, który mnie zatroszczy.
– Nie ma tak wielu ludzi jak nasz ojciec. A życie z roku na rok staje się trudniejsze. Nie wiemy, co Cię czeka dalej. Musisz być gotowa na wszystko. Cóż, jeśli zdarzy ci się mieć w życiu dobrego człowieka, będziesz za nim jak za kamiennym murem, będziemy tylko z tego zadowoleni. Ale edukacja nigdy nie boli, pamiętaj o tym.
Szkolenie zostało mi przekazane dość łatwo. Dlatego ukończenie studiów i znalezienie dobrej pracy nie było dla mnie trudne. W wieku 25 lat byłam już niezależna i dobrze zarabiałam. Ale nie udało nam się jeszcze zbudować poważnych relacji z chłopakami.
Nie tak dawno spotkałam mężczyznę, którego naprawdę lubiłam. Po pierwsze wyglądał atrakcyjnie. Po drugie miał dobrą pracę, co też jest ważne. Zaczęliśmy się komunikować, a potem zaproponował, że pojedzie razem na wakacje. Byłam zadowolona z tej oferty, ponieważ uwielbiam podróżować. A potem była okazja, aby być z osobą, którą lubisz. Dlaczego nie jechać? Chociaż jedna okoliczność od razu mnie trochę zdezorientowała.
– Tutaj już odebrałem dla nas bony. Za tydzień możemy jechać. Jednak trzeba za nie zapłacić już dziś. Wrzucę teraz twój czek, czy możesz zrzucić połowę kwoty na moją kartę?
– Cóż, teraz zrzucę pieniądze – odpowiedziałam facetowi.
Zaniepokoił mnie fakt, że zażądał ode mnie połowy kwoty za podróż. Ale z drugiej strony może to prawda. W końcu nie jesteśmy jeszcze mężem i żoną. I nadal jestem niezależną dziewczyną.
Kiedy byliśmy na wakacjach, historia „50 do 50” trwała dalej. Gdziekolwiek się udaliśmy, dzielimy nasze koszty na pół. Dotyczy to wycieczek, obiadów i wszystkiego innego.
Nie chcę zabrzmieć trywialnie, ale jedna sprawa doprowadziła mnie do szału.
Poszliśmy do kawiarni na śniadanie. Rano w ogóle nie jadłam, więc zamówiłam herbatę i rogalika. Mój towarzysz to taki, który je dobrze i dość dużo. Kontrola wyszła długa i pokaźna. I wiesz co? Tak, wpłacił dokładnie połowę kwoty i już miał wyjść, kiedy poprosiłam go, żeby zapłacił za śniadanie. Chciałam zobaczyć jego twarz.
– Ale jak? Czy jedliśmy razem?
Z podróży powróciliśmy oddzielnie od siebie. Miłość spadła jak dłoń. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, co to było.