Kiedy raz przyjechaliśmy w odwiedziny do teściowej, to postanowiłam jej pomóc w przygotowaniu obiadu. Wieczorem wezwała mnie na poważną rozmowę

Mojej teściowej już nie ma na świecie, ale zawsze dobrze ją wspominam i przynoszę jej ulubione białe róże na grób. Była bardzo mądrą oraz życzliwą kobietą i to dzięki niej moje drugie małżeństwo jest takie udane. 

Moje życie kiedyś było niezbyt szczęśliwe. Straciłam bardzo wcześnie swoich rodziców. Potem rozpoczęłam studia w mieście i w tym czasie moja siostra zabrała dom po rodzicach. Wyszła za mąż wcześniej niż ja i oboje nie mieli pieniądzy na zakup własnego mieszkania, więc dogadałyśmy się, że nie będę rościć sobie praw do tego domu, za co ona będzie mnie wspierać finansowo aż do końca studiów.

Siostra dotrzymywała słowa przez dwa lata, a potem kiedy na świat przyszła jej córka, sytuacja finansowa jej rodziny pogorszyła się, więc nie mogła mi już dłużej pomagać. Mniej więcej w tym czasie poznałam bardzo miłego faceta, z którym zaczęłam się spotykać. Ten związek tak dobrze się zapowiadał, że postanowiliśmy razem zamieszkać w wynajmowanej kawalerce. Po jakimś czasie pobraliśmy się, a krótko po ślubie na świat przyszedł nasz syn. Niestety wtedy mój mąż zaczął mnie zdradzać o czym dowiedziałam się przypadkowo, kiedy kochanka zadzwoniła do mojego męża gdy ten brał prysznic.

Mężczyzna nie zamierzał niczemu zaprzeczać – po prostu się spakował i wyszedł. Tydzień później otrzymałam pozew o rozwód. Byłam wówczas w bardzo ciężkiej sytuacji, bo zostałam z dwuletnim dzieckiem zupełnie sama. Jakimś cudem udało mi się znaleźć dla niego miejsca w żłobku, dzięki czemu mogłam iść do pracy. Musiałam znaleźć taką pracę, aby móc utrzymać siebie, dziecko oraz opłacać mieszkanie, które wynajmowałam. Były mąż płacił alimenty, ale były one bardzo małe, a z czasem dawał na syna coraz mniej. czas mijał, a ja poznałam swojego drugiego męża, Sebastiana, który kupił mieszkanie obok tego, które wynajmowałam. 

Na początku myślałam, że moimi nowymi sąsiadami będzie młoda rodzina, ale potem zdałam sobie sprawę, że nigdy nie widziałam żony, a tylko mężczyznę z małym synkiem. Nie zamieszkali tam od razu, ale najpierw zrobili remont. 

Postanowiłam więc poznać nowych sąsiadów – upiekłam ciasto i razem z synem poszłam ich odwiedzić. Okazało się, że Sebastian jest wdowcem – jego żona zmarła przy porodzie. Został sam z małym dzieckiem i najpierw pomagała mu matka. Sam zresztą myślał o tym, żeby wrócić do rodzinnej wsi, tam miał przecież dom, ale niestety – nie było tam dla niego pracy. Poza tym razem z żoną zbierali pieniądze na własne mieszkanie i ona naprawdę chciała, aby syn dorastał w mieście, w którym było więcej możliwości rozwoju. Dlatego Sebastian postanowił uszanować jej wolę i zaczął oszczędzać na własne mieszkanie, które w końcu udało mu się nabyć. 

Sebastian i ja zaczęliśmy się widywać coraz częściej, odwiedzaliśmy się nawzajem. Między nami narodziło się uczucie, więc postanowiliśmy zamieszkać razem, a potem Sebastian oświadczył się mi. Wszystko działo się bardzo szybko. Nie wyprawialiśmy żadnego wesela, po prostu wzięliśmy ślub w urzędzie stanu cywilnego, a potem postanowiliśmy pojechać do rodzinnej wsi Sebastiana, aby powiedzieć o wszystkim jego rodzicom. Teściowa przyjęła mnie bardzo ciepło. Od razu zauważyłam, że jest bardzo miłą kobietą. Za to teść okazał się surowym mężczyzną i nieszczególnie zareagował na wiadomość o drugim małżeństwie syna. 

Następnego dnia do teściów przyjechała siostra męża ze swoją rodziną. Teściowa była już schorowaną kobietą, więc powiedziałam, że pomogę jej w przygotowaniu obiadu, który miał być aż na 10 osób! 

Przez to że obsługiwałam wszystkich sama nie miałam za bardzo czasu na jedzenie. Wieczorem i następnego dnia sytuacja się powtórzyła, więc po obiedzie, kiedy usiadłam w kuchni z herbatą, teściowa wezwała mnie na poważną rozmowę! Myślałam, że zarzuci mi, że coś źle zrobiłam, ale poprosiła mnie, żebym już nie usługiwała jej synowi! Teściowa powiedziała mi, że jej mąż jest przyzwyczajony do tego, że gotuje mu jeść, kiedy trzeba to podgrzewa, nakłada i podaje, a nawet zawsze kroi mu chleb.

Nawet teraz kiedy jej zdrowie jest gorsze, to nie może przestać mu usługiwać, ponieważ jego to nie obchodzi, że kobieta nie ma siły. Teściowa także powiedziała, że syn jest bardzo podobny do ojca i żebym go nie rozpieszczała, ponieważ będę musiała mu usługiwać przez całe życie, tak jak ona jemu ojcu! Dodała także, że trzeba dbać o siebie, bo mężczyzna nigdy o nas nie zadba tak jak my o siebie. Postanowiłam więc wziąć sobie do serca rady teściowej i kiedy wróciliśmy do domu, przestałam nakrywać mężowi do stołu. Ja też miałam sporo obowiązków domowych, dlatego chyba sam może nakryć do stołu czy pokroić sobie chleb. Wtedy mąż natychmiast zaczął się opierać nowemu porządkowi i pierwszego wieczoru, kiedy przyszedł z pracy do domu zażądał, abym podała mu jedzenie do stołu.

W tym czasie prasowałam ubrania dzieci więc powiedziałam, że przecież sam jest w stanie podgrzać sobie obiad i nałożyć na talerz. Na początku mąż się wzbraniał i mówił, że właśnie przyszedł z pracy i jest zmęczony. Tylko, że ja też pracuję, a do tego muszę ogarnąć cały dom! Wyjaśniłam mu więc, że ja też pracuję i mam prawo być zmęczona i że nawet jeśli wracam do domu przed nim, to nie zasiadam na kanapie, a gotuję obiad, sprzątam i odrabiam lekcje z naszymi chłopcami. Nauczenie mojego męża tego, że sam może sobie nałożyć jedzenie zajęło mi kilka miesięcy, ale potem też sam zaczął zauważać, że samej ciężko mi jest poradzić sobie ze wszystkimi, domowymi obowiązkami. Dlatego zaczął mi pomagać przy praniu, mył po sobie naczynia i zajmował się kilkoma mniejszymi obowiązkami, abym mogła odpocząć. 

Minęło od tej pory już 5 lat. Mamy wspólną córkę Natalię, a teściowej już niestety nie ma. Jestem jej jednak bardzo wdzięczna i wciąż pamiętam jej życiową mądrość. Teraz nasze małżeństwo to całkowita sielanka i oczywiście, zdarzają się jakieś drobne kłótnie, ale mimo tego wraz z każdym nieporozumieniem coraz bardziej się wspieramy i jesteśmy silniejsi. Dlatego kobiety, nie bądźcie służącymi dla swoich mężów i pamiętajcie, że w związku jesteście dla siebie partnerami i powinniście się najwzajem wspierać!

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Kiedy raz przyjechaliśmy w odwiedziny do teściowej, to postanowiłam jej pomóc w przygotowaniu obiadu. Wieczorem wezwała mnie na poważną rozmowę