Kiedy syn przyprowadził do domu dziewczynę ze wsi, z mężem bardzo się z tego cieszyliśmy. Dopiero później pokazała swoją prawdziwą twarz.

Syn zakochał się w pięknej, wiejskiej dziewczynie. Przyprowadził ją do domu i powiedział, że się z nią ożeni. Mój mąż i ja przyjęliśmy dziewczynę z otwartymi ramionami i tak naprawdę cieszyliśmy się, że syn nie wybrał dziewczyny z miasta, a ze wsi. Ula wiedziała, jak zająć się domem – gotowała doskonale, a jej dom podobno zawsze był wysprzątany. Opowiadała o swoim dzieciństwie, jak trudno było jej łączyć naukę z obowiązkami domowymi. Jej matka nagle zmarła, gdy ta była jeszcze mała, więc to ona musiała pomóc ojcu we wszystkim, nawet z bydłem. Kiedy Marcin i Ula pobrali się, zaproponowałam mężowi, abyśmy przeprowadzili się do całorocznego domku, który mamy na działce letniskowym, a młodzi wtedy mogliby zamieszkać w naszym mieszkaniu. Uważałam, że to naprawdę im się przyda, szczególnie, że kontynuowali jeszcze naukę na uniwersytecie, więc ciężko byłoby im pracować, aby móc coś dla siebie wynająć, a potem odłożyć na swoje, dlatego przepisaliśmy im swoje mieszkanie.

Marcin niezwykle dbał o ukochaną – mógł pracować całe noce, aby tylko potem kupić nową sukienkę swojej żonie. Często przychodziłam do nich, aby przynieść im warzywa z naszej grządki – wiem przecież, jak studentom może być ciężko żyć głównie z samego stypendium. 

Pewnego dnia podczas jednej z takich wizyt usłyszałam rozmowę, która mi się nie spodobała. Jak zawsze przyniosłam dzieciom świeże ogórki, ziemniaki, buraki i marchewki. Rozłożyłam je w kuchni, a potem, kiedy miałam już wychodzić, nagle Ula powiedziała do Marcina: 

Może niech już nie przynosi tutaj tych brudnych, marnych warzyw? Powiedz jej, żeby nie ciągnęła tego już do nas. Mamy supermarket pod blokiem, wszystko możemy kupić za grosze.

Masz pieniądze na zakupy? – Marcin zapytał ją spokojnie. Dziewczyna zamilkła, a ja byłam wściekła. Wszystko dla nich sadzę, robię, przywożę, a oni tacy niewdzięczni!

Przełnęłam jakoś tę urazę, ale już do nich nie przychodziłam, za to Marcin często odwiedzał nas na działce.

 – Nie kocha mnie. Wraca późno w nocy i mówi, że przygotowywała się do egzaminów z przyjaciółmi. Czasami przychodzi jakaś taka wesoła, a ja milczę, nic nie mówię. Wczoraj wydała wszystkie oszczędności na nowe buty, więc nawet na nią nie spojrzałem, a ona miała jeszcze do mnie pretensjeskarżył się syn

Miesiąc później wyrzuciła go z mieszkania. Kiedy Marcin wracał z zajęć, znalazł swoje rzeczy na klatce schodowej. Rozeszli się, a mieszkanie sąd podzielił na pół. Tłumaczę synowi, że jeszcze znajdzie sobie porządną dziewczynę, a sama w nocy płaczę w poduszkę przez taką bezczelność tej dziewuchy. Nie wiem, jak można było nam to zrobić.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Kiedy syn przyprowadził do domu dziewczynę ze wsi, z mężem bardzo się z tego cieszyliśmy. Dopiero później pokazała swoją prawdziwą twarz.