Mam już córkę z pierwszego małżeństwa i nie planuję mieć więcej dzieci. Ale moja nowa żona nalega na wspólne dziecko.

Moja żona nie przestaje nalegać na wspólne dziecko, mimo że mam córkę z pierwszego małżeństwa. Natalia to niegrzeczna jedenastoletnia dziewczynka, z którą trudno sobie poradzić, a także zaspokoić wszystkie jej pragnienia. Już i tak jesteśmy przez nią dręczeni, więc nie widzę potrzeby posiadania drugiego dziecka. Znowu nieprzespane noce, znowu pieluchy, spacery, ogromne wydatki… Razem z moją nową żoną musimy jeszcze utrzymywać Natalkę i płacić za jej szkołę.

Ale Justyna nie chce słyszeć, że nie jestem gotowy na nowe dziecko. Bardzo się obraża, gdy nie chcę razem z nią planować powiększenia rodziny, i prawie zawsze kończy się to jej łzami. Czy naprawdę tak ważne jest dla niej, aby sama została matką i przeszła przez wszystkie kręgi piekła?

Twierdzi, że kocha moją córkę, a Natalka kocha ją. Nawet jej słucha bardziej niż mnie, swojego własnego ojca. Ale Justyna mimo wszystko chce wspólnego dziecka, tak jakby fakt, że jesteśmy już małżeństwem, nie wystarczał.

Nie rozumiem jej logiki ani pragnienia, aby jak najszybciej się w to wszystko zaangażować, skoro oboje mamy po trzydzieści lat, a nie czterdzieści czy pięćdziesiąt. Nie chcę tego oczywiście robić ani w wieku trzydziestu, ani pięćdziesięciu lat.

Boję się, że pewnego dnia dojdzie do tego, że Justyna celowo się nie zabezpieczy albo nawet się ze mną rozwiedzie… Jak mogę zmienić jej zdanie? Nie chcę mieć drugiego dziecka.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Mam już córkę z pierwszego małżeństwa i nie planuję mieć więcej dzieci. Ale moja nowa żona nalega na wspólne dziecko.