Mąż zdecydował się na „przerwę”

Mąż postanowił, że zrobi sobie przerwę – był już zmęczony rodziną i tymi wszystkimi długofalowymi relacjami. Kiedy odpoczywał, ja odnalazłam siebie.

Mąż nigdy nie zadzwonił, nie zapytał, co u nas. Nie interesowało go to, czy mój syn ma co jeść, czy ja nie chodzę głodna, czy może nie trzeba zapłacić za czynsz za mieszkanie za poprzedni miesiąc, kiedy jeszcze z nami mieszkał. 

Nic, kompletna cisza.

– Jestem zmęczony Tobą, rodziną. Chcę żyć sam, zrozumieć siebie i swoje potrzeby – mąż biczował mnie tymi słowami – Nudziłem się z Tobą. Od dawna nie byłem już sam, chcę mieć trochę czasu dla siebie.

Jesteśmy małżeństwem od 10 lat i oboje mamy po 35 lat, a nasz synek ma zaledwie 3 lata.

Przez 6 długich lat staraliśmy się o dziecko. Sprawdzaliśmy przyczyny niepowodzenia, leczyliśmy się i bardzo pragnęliśmy, żeby w końcu się udało.

Kiedy test pokazał w końcu dwa czerwone paski, mąż klęcząc płakał ze szczęścia. Gdy wypisano mnie ze szpitala i weszłam do domu, cała sypialnia była w kwiatach.

A teraz jest zmęczony. Mąż pieczołowicie pakował swoje rzeczy, zostawiając tylko te zimowe. Wrzucał wszystko do toreb zupełnie nie zauważając synka, który trzymał go za nogi, chcą się przytulić. Od czasu do czasu robił sobie przerwę w kuchni na kilka łyczków koniaku. 

Najwyraźniej alkohol dodawał mu odwagi i pewności siebie. Potem odszedł, a ja zostałam sama. 

Żyliśmy w mieszkaniu, które kiedyś odziedziczyłam więc przynajmniej miałam pewność, że nikt mnie nie wyrzuci z domu.

– Na pewno kogoś sobie znalazł – mówiła moja koleżanka Agata – Był zmęczony kobietą, ciężko mu było także z dzieckiem, biedaczek! Wszyscy faceci są tacy sami – lecą za innymi babami. Nie bądź głupia! Nie czekaj na niego, idź do sądu i złóż wniosek o alimenty. Możesz nawet zrobić to przed rozwodem. Za co będziesz inaczej żyć? Chcesz głodować z dzieckiem, podczas gdy Twój mężulek odpoczywa i zastanawia się nad życiem?!

Tak, nie miałam na co żyć.

Z pracy, za namową małżonka, zrezygnowałam zupełnie, gdy dziecko miało półtora roku:

– Tak długo czekaliśmy na syna – powiedział mi wtedy Daniel – Poza tym nie ma dla niego miejsca w przedszkolu. Zostań w domu i go wychowuj, a ja się resztą zajmę.

Siedziałam więc z dzieckiem w domu, żyłam problemami męża oraz syna i bezinteresownie tworzyłam im komfort, kierując się głównie wszystkimi aspiracjami mojego mężczyzny.

Zarabiał wystarczająco dużo, a do tego dawał mi ich tyle, ile trzeba było, nie oczekując, że będę robiła mu szczegółowe raporty na temat tego, na co są wydawane.

Tydzień po odejściu od nas męża poszłam do sądu, aby ubiegać się o alimenty, a w domu gorączkowo szukałam pracy.

Miałam szczęście – mój dawny kolega właśnie przechodził na emeryturę w mojej byłej pracy i powiedział, że mnie poleci. Teraz tylko musiałam znaleźć jakieś rozwiązanie, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem, bo w środku roku na pewno nie było opcji na znalezienie miejsca w przedszkolu, tym bardziej bez wcześniejszego zapisania się na listę oczekujących. 

Moja mama zaoferowała swoją pomoc i powiedziała, że zaopiekuje się synkiem.

– Będziesz przyprowadzać wnuka do nas – powiedziała mama – Tak, będzie mi ciężko – zniedołężniałej 70-ce z Twoim siedmiolatkiem – ale dam radę, co zrobić! Będziesz mi dawać trochę pieniędzy na jedzenie dla niego i to wystarczy.

To było rozsądne i sprawiedliwe. Emerytura mamy jest niewielka, więc na początku pożyczyłam pieniądze od tej samej koleżanki, która doradziła mi w kwestii alimentów. Na szczęście była wyrozumiała i pożyczała mi pieniądze, bo przecież musieliśmy mieć co jeść, a ja za co jeździć do pracy.

Mąż wciąż nie dzwonił i nie interesowało go zupełnie, co się z nami dzieje.

Zresztą, powód tego braku zainteresowania zobaczyłam na własne oczy. Nasz a“przerwa” w związku to urocza, szczupła i wysoka brunetka w wieku 25 lat. Mój mąż siedział z nią na werandzie kawiarni w pobliżu mojej pracy – prawdopodobnie nawet nie pomyślał, że pewnego dnia znów tutaj będę zatrudniona. Właśnie sfilmowałam tę słodką parę aparatem telefonu komórkowego i poszłam w swoją stronę.

Moje życie zaczęło się poprawiać. I wiesz, nagle zdałam sobie sprawę, że bez niego czuję się lepiej. W domu jest spokojniej i bardziej czysto, nie musiałam kupować tyle jedzenia i gotować jego ulubione dania, które tak uwielbiał, a ja nie mogłam ich znieść. Nikt nie rozrzucał rzeczy po mieszkaniu ani nie zostawiał po sobie brudnej wanny.

Zrozumiałam też, że jestem inna. Zupełnie nie taka, jaką byłam w małżeństwie. Okazuje się, że bardziej lubię hokej niż piłkę nożną, żee perfumy, które stoją na mojej toaletce, a które tak bardzo lubił mój mąż, są dla mnie po prostu obrzydliwe.

Okazało się, że nienawidzę mojego koloru włosów – to smutny kasztan, na który nalegał mój mąż. Teraz widzę, iż pasuje mi krótka fryzura, a nie długie włosy, że trampki świetnie komponują się z sukienką, a szminka w odcieniu nude nie jest absolutnie dla mnie.

Czy przez te 10 lat podporządkowywałam się mężowi, przestając być sobą?

Zaczęłam odzyskiwać siebie kawałek po kawałku, kropla po kropli.

Kiedy zaczęłam zarabiać, po trzech miesiącach dostałam podwyżkę i premię. Zamieniłam znienawidzone sukienki na dżinsy i biznesowe garnitury.

Przemalowałam ściany w całym mieszkaniu na zupełnie inne kolory – te, które mi się podobały.

W końcu złożyłam pozew o rozwód. Od czasu jego odejścia minęło 8 miesięcy. Mąż nigdy nie zadzwonił.

Na 2 dni przed rozprawą sądową pojawił się z kwiatami i owocami.

– Przemyślałem sobie wszystko, odpocząłem, zrozumiałem siebie. Nie mam nic przeciwko powrotowi do Ciebie -oświadczył mi mąż – Och, jaki mamy okropny kolor ścian w przedpokoju! I dlaczego obcięłaś włosy? Takie Ci nie pasują!

– Ja też zrozumiałam siebie – odpowiedziałam małżonkowi – Ten okropny kolor jest moim ulubionym, a fryzura mi odpowiada. Jak miała na imię nasza “przerwa”? Czyżby Cię rzuciła? 

Pokazałam mężowi zdjęcia i filmik na telefonie.

– Nie chcę, żebyś wracał. Ja też sobie wszystko przemyślałam i zrozumiałam, że lepiej mi bez Ciebie.

Mąż zaczął mówić, że jestem egoistką i że nie myślę o synu, który będzie wychowywał się bez ojca. Usłyszałam także, że nikt mnie nie zechce, bo mam już czterdziestkę na karku, a w dodatku jestem z dzieckiem!  

– O synu to ja myślałam przez te 8 miesięcy, podczas których jego tatuś nie raczył się nawet do niego odezwać. Myślałam o tym, za co nakarmię nasze dziecko i pod czyją opieką zostawię syna, kiedy będę w pracy. I tak, jestem egoistką, ale nawet nie wiedziałam, że to może być takie miłe i przyjemne. A jeśli chodzi o to, że nikt mnie nie potrzebuje w tym wieku, to się mylisz. Potrzebuje – ja bardzo siebie potrzebuję, a długo mnie dla samej siebie nie było.

Zamknęłam drzwi przed nosem mojemu jeszcze-mężowi.

Nie żałuję niczego i będę nalegać na rozwód.

W związku nie powinno być przerw, jeśli ten związek jest prawdziwy.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Mąż zdecydował się na „przerwę”