Mężczyzna wszedł do mieszkania i wytężył słuch. Było za cicho. Starając się nie hałasować Andrzej wszedł do sypialni, gdzie jego żona spała niespokojnie na łóżku.
– Andrzej, przepraszam, że się wtrącam. – spotkana na klatce schodowej sąsiadka zagadnęła go w drodze do domu – ale nie mogę milczeć. Sama mam dzieci.
– Iwona, przerażasz mnie – uśmiechnął się nerwowo mężczyzna. – Coś się stało?
– Dziś z twojego mieszkania słychać było płacz dziecka. Ale Twoja Ewa jest bardzo spokojną dziewczynką! – Iwona zamachała rękoma, nie mogąc powstrzymać emocji. – W porze lunchu zajrzałam w odwiedziny, chciałam się dowiedzieć, czy nie jest potrzebna pomoc. Anna podziękowała i odmówiła, odpowiadając, że wszystko jest w porządku. Ale biedna dziewczyna była taka blada i zmęczona!
– A po twojej wizycie córka płakała?
– Płakała- powiedziała smutno sąsiadka. – Tak żałośnie, że serce mi pękało!
– Dziękuję ci za informację – uśmiechnął się Andrzej – Zaraz się tym zajmę.
– Och, nie chciałam się wtrącać do twojej rodziny – westchnęła Iwona otwierając drzwi swojego mieszkania. – Mam nadzieję, że Ania się na mnie nie obrazi.
Mężczyzna wszedł do swojego mieszkania i wytężył sluch. Było za cicho. Starając się nie hałasować Andrzej wszedł do sypialni, gdzie jego żona spała niespokojnie na łóżku. A obok, w swoim łóżeczku, słodko sapała Ewa.
– Dzięki Bogu, wszystko w porządku – szepnął z ulgą mężczyzna, poprawiając koc córki.
– Już wróciłeś? – odezwała się lekko niewyraźnie Ania, otwierając oczy. – Przygrzeję kolację.
Ciągle ziewając, kobieta udała się do kuchni. Andrzej poszedł za nią, pozostawiając otwarte drzwi do pokoju. Nagle Ewa się obudziła.
– Wszystko w porządku? – zapytał zaniepokojony mężczyzna.
– Wszystko jest jak zwykle – zdziwiła się Ania. – A co?
– Nasza sąsiadka złapał mnie przy drzwiach. Powiedziała, że Ewa płakała cały dzień. Zastanawiałem się czy potrzebujesz pomocy.
– Płakała to jeszcze delikatnie powiedziane – westchnęła ciężko, wspominając miniony dzień. – Po prostu krzyczała. I nie, nie dlatego, że ją skrzywdziłam. Wszystko zaczęło się od tego, że nie pozwoliłam, aby wsypała pieprz do owsianki. A tak przy okazji, jeśli jeszcze raz zostawisz pieprzniczkę na stole, zamorduję cię!
– Obiecuję odstawiać ją na miejsce – roześmiał się mężczyzna, czym wzbudził dezaprobatę żony.
– Słuchaj dalej. Na spacer chciała założyć sandały. Jak się możesz domyślić, nie pozwoliłam jej na to. W nagrodę dostałam pół godziny płaczu. Potem bohatersko uratowałam kota z niewoli pralki. Powiedzieć, kto wrzucił tam biedne zwierzę?
– Ewa? – Andrzej uśmiechnął się mimowolnie, wyobrażając sobie ten obrazek.
– Następnie chciała ściąć sierść psu. Biedny piesek wbił się pod kanapę i bał się stamtąd nawet nos wystawić. A tak przy okazji, kto zostawił nożyczki na stole?
– Winny!
– To nie wszystko. Podczas gdy gotowałam obiad, Ewa chwyciła butelkę detergentu i chciała posmakować jej zawartości. Odebrałam jej a w konsekwencji dostałam kolejne pół godziny krzyku. Jestem dziś taka zmęczona.
– Tak, rozumiem, możesz nie kontynuować. Uspokoję sąsiadkę a jutro posiedzę z Ewką – odpocznij.
Ania tylko się uśmiechnęła. I tak nie wytrzyma dłużej niż kilka godzin bez swojego dziecka. Dobrze, że przynajmniej rano się wyśpi.