– Jak znalazłaś to miejsce? Ta stara latarnia morska nie znajduje się na żadnej mapie!
– Wiedziałam po prostu, gdzie iść – zamknęła oczy i nieco się oddaliła – Nie jesteś szczęśliwy?
– No co Ty… Nie wiem sam. Boję się jakoś, a poza tym jest zimno.
– Mam odejść?
– Nie, oczywiściem, że nie! Wejdź, proszę. Twój widok trochę mnie zaskoczył, ale cieszę się, że Cię widzę.
– Wcale na mnie nie czekałeś – podeszła bliżej i przesunęła palcami po jego lekko zarośniętym policzku – chociaż w soboty zawsze masz lekki zarost.
– Pamiętasz o tym? – uśmiechnął się i mocno ją przytulił. Spodobał mu się jej wspaniały zapach: to była mieszanka wiśni i wanilii, ironii i łez, smutku i deszczu.
– Sama już nie wiem po co to pamiętam – nie chciała, żeby przestał ją przytulać i wdychać zapach jej smutku.
Wziął głęboki oddech i pozwolił jej się przesunąć – trzeba było zamknąć drzwi wejściowe, bo przez nie wlewały się wspomnienia i przeszłość.
– Wejdź, czuj się jak w domu. Mam wszystko jak zawsze. Chcesz herbaty? Czarną, mocną, a do tego dwie i pół łyżeczki cukru? Wleję do filiżanki.
– Pamiętasz o tym? – Uśmiechnęła się i odwróciła do okna, by ukryć swoje zażenowanie.
– Sam jestem tym zaskoczony, ale wyraźnie wszystko pamiętam. Pewnie jednak czekałem na Ciebie.
– Chciałam tego… – usiadła na fotelu przy kominku i skuliła się.
Przykrył ją kocem i podając szklankę gorącej, świeżo zaparzonej herbaty, przykucnął obok i zaczął ją rozgrzewać
– W przeciwnym razie po co miałbym to pamiętać? – pocałował ją w rękę – Jakie masz piękne rzęsy, długie i gęste. Co za mądre i miłe oczy, co za słodkie policzki!
– Zawstydzasz mnie!
– Przepraszam. Opowiedz mi o tym, co Ci się przytrafiło. Jak pokonałaś tę pustynię ciszy, która nas tak długo dzieliła?
– Rozmawiałam z Tobą w milczeniu, w mojej głowie. Pisałam do Ciebie także listy, których nigdy nie wysłałam. W tych rozmowach czasem nawet się z Tobą kłóciłam. Często naprawdę chciało mi się płakać, ale przyznaj – to musiałoby wyglądać zabawnie dla kogoś z zewnątrz.
Roześmiał się i otarł jej łzę z policzka.
– A jak poradziłaś sobie z morzem zimna i brakiem dotyku?
– Pamiętałam Cię innego: czułego i kochającego. Wiem, że taki jesteś, a to morze po prostu zignorowałam, ba, pozbyłam się go, wyjmując korek z wanny – nie odczuwałam żadnego chłodu.
– Odważna – zaśmiał się na głos – Przestań mnie rozśmieszać! A “kręgosłup alienacji”? Co mu zrobiłaś?
– Był z pianki w czekoladzie, zjadłam go na śniadanie.
– Zabawna! Czy w ogóle możesz być poważna? – Żartobliwie potargał jej grzywkę.
– Ani trochę, to przecież nudne!
– Zgadzam się.
– Chcesz na poważnie? Po prostu szłam kierowana dźwiękiem bicia Twojego serca. Chciałam Ci to powiedzieć…
Obudził się i nabrał powietrza. W pobliżu stali nieznajomi ludzi w białych fartuchach.
– Możecie mnie nie budzić? – i zamknął na powrót oczy.
– Nie, drogi przyjacielu. Udało się nam Pana uratować, więc proszę żyć – powiedział chudy mężczyzna i poklepał go po policzkach.
– Dobrze, dobrze. A możecie mi zwrócić mój telefon? Muszę zadzwonić do jednej osoby.
– Potem, teraz ma Pan mnóstwo innych zmartwień – lekarz sprawdzał źrenice pacjenta.
Błysk światła, tunel – unosił się gdzieś w powietrzu i słyszał tylko wybrane słowa wysokiego mężczyzny.
Stara latarnia morska, kominek, czułość jej dłoni.
– Więc co chciałaś mi powiedzieć, kochanie?