– Chłopczyku, jak masz na imię? – nieznajoma przykucnęła obok dziecka.
– Leon! – odpowiedział chłopiec – A Ty?
– Mam na imię Zosia i od dzisiaj będziemy razem mieszkać. Jesteśmy od teraz rodziną!
Wkrótce Leoś i jego tata zamieszkali razem z Zosią, która miała duże, trzypokojowe mieszkanie. Teraz Leoś miał własny pokój. Ciocia Zosia była dla niego ogólnie dobra – kupowała mu nowe zabawki i dużo słodkości. Jego mama już o nim nie bardzo pamiętała i dzwoniła do niego tylko wtedy, kiedy chciała pokłócić się z jego ojcem. Dlatego też zamieszkał z tatą, który zawsze o niego dbał, chociaż miał wyrzuty w stosunku do matki, ponieważ bardzo ją kochał.
Leoś do dzisiaj pamięta, że gdy rodzice się rozwodzili, mama krzyczała na jego tatę, nawet chciała go uderzyć i wtedy też powiedziała, że go zdradziła i już go nie kocha. Krótko potem związała się z innym facetem i założyła z nim rodzinę. To był znak, że rodzice rozstali się na zawsze.
Ciocia Zosia była dobra aż do momentu, w którym Leoś poszedł do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Chłopiec nie lubił się uczyć, a w dodatku bywał niegrzeczny, dlatego rodzice często byli wzywani do szkoły i czasami zamiast taty do szkoły chodziła ciocia Zosia. Macocha poważnie zabrała się więc za wychowywanie pasierba i często uczyła się z nim w domu.
– Nie jesteś dla mnie rodzinż, więc nie masz prawa do wychowywania mnie jak Ci się tylko podoba! – czasami Leon krzyczał do Zofii zdanie, które zasłyszał u babci i je powtarzał.
– Właściwie to jestem już jak Twoja matka, bo karmię Cię i się Tobą opiekuję – odpowiedziała kobieta.
Gdy Leon skończył dziesięć lat, jego matka nagle się pojawiła w ich życiu. Tym razem to ona została zdradzona przez swojego drugiego męża. Kiedy matka wróciła, poprosiła o możliwość spotykania się z synem, a ojciec się na to zgodził. Leon i jego ojciec byli szczęśliwi, że się zobaczyli.
– Synku, jak się masz? – zapytała matka.
– No, nie jest do końca dobrze – odpowiedział Leon – Macocha ciągle mnie karci.
– Jak to? Przecież ona jest dla Ciebie nikim, jak w ogóle śmie? – wkurzyła się matka.
– Babcia tak samo mówi, ale jej to nie obchodzi – Leon przesadzał opisując całą sytuację, bo Zofia na niego nigdy nawet nie podniosła głosu. Zrobił to tylko po to, żeby matka się o nią zmartwiła.
– Dobrze, nie martw się, zajmę się tym – powiedziała mama.
Podczas spaceru po parku zauważyli wesołe miasteczko i chłopiec bardzo chciał skorzystać z niektórych atrakcji, ale matka mu odmówiła. Potem Leon zasugerował mamie, że zbliżają się jego urodziny i marzy mu się nowym smartfon. Kiedy tata przyszedł odebrać od matki córkę, ten wyjaśnił byłej żonie, że Zofia ani razu nawet nie krzyknęła na Leona, ale ta nie chciała go słuchać.
– Moja mama to dusigrosz! – powiedział Leoś cioci Zofii – Chciałem pojeździć sobie na karuzeli, ale ona nie pozwoliła mi i niczego mi nie kupiła, nawet do jedzenia. Po prostu spacerowaliśmy po parku i to wszystko. Poza tym powiedziałem jej, że chcę na urodziny smartfona, ale chyba nawet mnie nie słuchała. Ciociu Zosiu, jesteś lepszy od mojej mamy.
– Dobrze, wynagrodzę Ci to i w ten weekend pójdziemy do wesołego miasteczka.
Niestety, plany zostały zakłócone przez nagłe wezwanie cioci Zosi do pracy, przez co po obiedzie nie udało im się skorzystać z atrakcji wesołego miasteczka. Ciocia Zosia w dodatku także zignorował wskazówki dotyczące nowego smartfona.
– Mamo, ciocia Zosia mnie oszukała! – przez łzy chłopiec powiedział ojcu – Powiedziała, że pojedziemy w weekend do wesołego miasteczka, ale nie zdążyłem tam się pobawić, bo powiedziała, że na więcej nie zasługuję – ani na to, ani na nowego smartfona.
Pomimo tego, że było to oczywiste kłamstwo, to magicznie wpłynęło na jego matkę, która kupiła mu telefon. Niestety, matka nie miała za wielu pieniędzy, dlatego kupiła synowi nieco tańszy telefon niż ten, o którym marzył.
– Nie mogłeś wytrzymać już do urodzin? – powiedziała widząc to poddenerwowana Zofia.
– Marzę o kocie! – powiedział chłopiec, ignorując pytanie Zosi.
– Oj nie, o zwierzę trzeba dbać, a Ty jesteś zbyt leniwy! – odpowiedziała macocha.
Słysząc taką odpowiedź Leon wpadł w histerię i natychmiast zadzwonił do matki, by ponarzekać:
– Mamo, zabierz mnie od nich! Ciotka Zośka tylko się mnie czepia i poucza – płakał chłopiec.
Potem wszyscy się pokłócili i zaczęli doszukiwać się tego, gdzie leży prawda. Podczas gdy to wszystko miało miejsce, Leon był u babci, gdzie potem przyjechał także jego tata i powiedział, że rozwodzi się z ciocią Zosią.
Dorośli w końcu odkryli przebiegłość Leona, ale on teraz nie będzie miał ani nowego smartfona, ani kota, a babcia na pewno nie będzie mu tak folgować!