Mam sąsiadkę, która jest zwolenniczką zdrowego stylu życia. Była tak bardzo tym opętana, że przez 10 lat nie mogła zdecydować się, czy chce urodzić dziecko, ponieważ bała się posuć swoją idealną sylwetkę.
Jej mąż skakał z radości gdy mu powiedziała, że jest w ciąży – z taką niecierpliwością czekał na dziecko. Urodziła im się zdrowa i piękna córeczka. Jej mama natychmiast powiedziała, że nie będzie karmić piersią, aby nie straciły jędrności, dlatego jej córka dorastała na mleku w proszku lub na różnych odżywczych mieszkankach. Dziewczynka była pulchnym dzieckiem, ale to była przypadłość wielu szkrabów w jej wieku. Ojciec nie mógł się nacieszyć dzieckiem, za to matka wciąż okazała swoje niezadowolenie.
– Nie o takiej córce marzyłam. Wstydzę się jej!
Krewni pukali się w czoło, bo jak takie małe dziecko można nazwać „grubasem”? Sąsiadka wyczekiwała momentu, aż jej mąż wyjedzie w podróż służbową i będzie mogła urządzić dziecku dietę. Wtedy mężczyzna stracił cierpliwość i gdy dowiedział się, że córka je tylko jabłka i kaszę gryczaną, to od razu wrócił do domu opanować sytuację, a następnie złożył wniosek o rozwód.
Dziewczynka miała ogrom kompleksów i od zawsze uważała się za tłustą i brzydką.
Ma teraz 16 lat i jest prawdziwą pięknością, a do tego uczy się dobrze. Chłopcy uganiają się za nią marząc o takiej dziewczynie. Matka dziewczynki próbowała poprawić z nią relacje, ale jak do tej pory jej się to nie udało. Dziewczyna od dawna chodzi do psychologa, aby pozbyć się traumy z dzieciństwa.
Ojciec dziewczyny ożenił się po raz drugi, a jego nowa żona urodziła mu bliźniaczki. Moja sąsiadka wciąż jest sama i uważa się za najpiękniejszą na świecie. Zegar jednak tyka i pomimo ukończenia 50 lat nikt wciąż nie zwrócił na nią uwagi. Być może to i lepiej?