Sonia w czasie, gdy leżała w szpitalu, miała wiele przemyśleń. Od pewnego czasu życie wydawało się bardzo trudne. Naiwność i łatwowierność wywinęły jej okrutny żart.
Dziewczyna wierzyła ślepo we wszystko, przez co często wpadała w problemy. Życie było brutalne i Sonia boleśnie się o tym przekonała. Trafiła do szpitala z powodu ludzkiej zazdrości.
Na początku roku w pracy Sonii została zatrudniona nowa sekretarka – Wiktoria. Dziewczyna przyjechała z małej wioski, chciała rozpocząć nowe życie w mieście. Szybko wkupiła się w łaski przyjaciół Sonii, więc i między kobietami nawiązały się osobiste relacje.
W tamtym czasie Sonia była pochłonięta przygotowaniami do ślubu. Ona i jej partner Tomek byli ze sobą od 5 lat i oboje byli gotowi na sformalizowanie związku. Ich rodziny były zaprzyjaźnione i wszyscy wspierali tę decyzję.
Wiktoria miała zostać świadkiem na ślubie Sonii, jednak odmówiła. Powód był trywialny – dziewczyna nie miała, co na siebie włożyć na przyjęcie w ekskluzywnej restauracji. Sonia nie mogła na to pozwolić – zabrała ją do butiku, aby sprezentować sukienkę.
– Po co w ogóle pracujesz? Masz bogatych rodziców – zapytała kiedyś Wiktoria Sonię.
– Dlaczego mam brać pieniądze od rodziców, skoro sama mogę zarobić? Tomek też nie leni się. Niedługo otwiera własną firmę – odpowiedziała Sonia.
W czasie tej rozmowy do biura wszedł Tomek. Sonia przedstawiła narzeczonego koleżance i zauważyła, że chłopak wpadł jej w oko. Przyszła żona nie przejmowała się tym za bardzo, ponieważ ufała narzeczonemu. Nie wiedziała jednak, że Wiktoria postanowiła wtedy zdobyć uczucia Tomka za wszelką cenę.
Sekretarka wypróbowała na Sonii klątwę, której nauczyła ją babcia. Oszukała dziewczynę, że chce aby odprawiły rytuał na szczęśliwe życie rodzinne. Sonia była sceptyczna, ale ufała koleżance i podchodziła do tego jak do zabawy. Kobiety pojechały do lasu i stanęły na skrzyżowaniu dróg. Sonia została sama, a Wiktoria odchodząc szeptała coś pod nosem.
Trzy dni później klątwa weszła w życie. Sprawy układały się nie po myśli Sonii. Z samego rana dostała upomnienie od dyrektora, wszystko leciało jej z rąk, a do tego pokłóciła się z narzeczonym. Wiktoria obiecała zainterweniować i pogodzić kochanków. Poprosiła o numer telefonu do Tomasza…
Wieczorem Sonia próbowała dodzwonić się do mężczyzny, jednak na próżno. Wiktoria również nie odbierała telefonów. Narzeczona pojechała więc do domu przyszłego pana młodego i zastała go… w ramionach swojej koleżanki. Skrzywdzona, oszołomiona kobieta wybiegła z mieszkania i wsiadła do samochodu. Jechała z dużą prędkością, a łzy zalewały jej oczy. O tragedię nie było trudno – Sonia przejechała na czerwonym świetle i doprowadziła do wypadku. Na szczęście skończyło się tylko na zadrapaniach.
Na SORZe dziewczyna poznała starszą kobietę, która ją wysłuchała. Sonia była roztrzęsiona, zapłakana i naprawdę potrzebowała kogoś, komu będzie mogła się wygadać.
– Kochana, wydajesz się dobrym i miłym człowiekiem, ale musisz być ostrożna! Świat jest pełen okrutnych ludzi, nie każdy ma dobre intencje. Wygląda na to, że twoja przyjaciółka rzuciła klątwę. Pomogę ci się jej pozbyć – powiedziała staruszka.
Sonia nie do końca wierzyła w te zabobony, ale było jej wszystko jedno. Staruszka zapaliła świece i szeptała coś pod nosem, patrząc w lustro. Następnego ranka Tomasz przyjechał do szpitala, aby błagać Sonię o wybaczenie. Okazało się, że Wiktoria poprzedniego dnia przyjechała do jego domu, nie, aby pogodzić narzeczonych, a jeszcze bardziej ich skłócić. Omotała Tomasza i przytuliła go „po przyjacielsku”.
Po wypisaniu ze szpitala Sonia postanowiła zmienić pracę. Wiktoria od tamtej pory nie cieszy się szczęściem i wszyscy się od niej odwrócili. Cóż, niebezpiecznie jest życzyć drugiemu źle.