Mam jedną przyjaciółkę, chociaż nie – nazywając ją tak chyba bym nieco przesadziła, dlatego określę ją jako moją znajomą. Czasami możemy spotkać się, porozmawiać, wyjść na spacer czy napić się kawy.
Obecnie jest rozwiedziona i nigdzie nie pracuje. Ma dorosłą córkę, która jednak od dawna z nią nie mieszka osobno. Znajoma żyje tak dzięki oszczędnościom – przez kilka lat zajmowała wysokie stanowisko w pewnej firmie. Nie wiem, czemu zrezygnowała z tej pracy, ale najprawdopodobniej ta firma zaczęła mieć jakieś problemy, a zwolnienia i tak wcześniej czy później by nastąpiły.
W rezultacie bardzo szybko musiała zmienić się z szastającej pieniędzmi bizneswoman w super oszczędną kobietę. Teraz nawet nie pozwala sobie na jeżdżenie autobusem. Mówi, że dzięki temu jej oszczędności wystarczą na dłużej, bo ona przez najbliższe kilka lat nie zamierza wracać do pracy.
Żyje teraz nie tylko oszczędnie, ale super ekonomicznie – mogłaby występować w telewizji jako przykład człowieka, który potrafi zaoszczędzić nawet 2 tysiące złotych miesięcznie.
Niestety przyzwyczaiła się już do tego, że gdy cokolwiek zepsuje się jej w domu, to zwraca się do mojego męża z prośbą o naprawienie tej usterki. Oszczędza także na wszelkiego rodzaju specjalistach, a skoro my się znamy, to chyba po przyjacielsku mój mąż może to dla niej zrobić i jej pomóc.
Mąż pomógł jej raz, drugi, ale znowu doszło do awarii (tym razem zepsuła się jej maszynka do mięsa). Wtedy znowu zadzwoniła i powiedziała:
– Niech Twój mąż mi pomoże, przecież i tak jest na urlopie i nie ma nic lepszego do roboty.
Byłam tak zdezorientowana jej bezczelnością, że nie od razu wiedziałam, co jej na to odpowiedzieć. Tak, nie mam nic przeciwko pomaganiu, jednak uważam, że nie można nadmiernie wykorzystywać czyjejś uprzejmości. Poza tym to nie moja wina, że nie chce pracować i przez to musi oszczędzać na takich usługach.
W rezultacie nie wiedziałam co zrobić i czułam, że znalazłam się między młotem a kowadłem. Odmówić ciężko, bardzo nie lubię tego robić, jeśli ktoś ze znajomych czy przyjaciół mnie o coś podobnego prosi, ale z drugiej strony nie chcę znowu prosić męża o to, by jej pomógł, ponieważ już ostatnio był podirytowany.
Jak się zachować w takiej sytuacji? W końcu znajoma naprawdę musi żyć oszczędnie, ale sama wybrała sobie taki los. Może przecież w każdej chwili zacząć szukać pracy, a potem nie będzie musiała o nic nikogo prosić.