Nigdy nie sądziłem, że będę musiał całkowicie zmienić swoje życie po sześćdziesiątce. Do ubiegłego roku w moim życiu nie zaszło wiele zmian. Moja żona i ja żyjemy razem od dwudziestu ośmiu lat i nie zamierzaliśmy niczego zmieniać.
Weronika przez całe życie zarzucała mi, że nie potrafię dorosnąć. Powiedziała, że nie umiem o siebie zadbać, jestem zapatrzony w siebie, że zawsze bujam w obłokach. Tak, mój charakter jest melancholijny, jestem cichy, wycofany, spokojny i lubię spędzać czas w domu.
Moja żona jest zupełnie inna. Werka jest bardzo przebojowa, aktywna, interesuje się wieloma rzeczami, na wszystko ma czas. Ona ma wiele zainteresowań, a ja jestem szczęśliwy, czytając ciekawą książkę.
Jeszcze przed ślubem było jasne, że różnimy się od siebie, ale pociągała mnie jej witalność, a jej podobała się we mnie pogoda ducha w każdej sytuacji, ale to nie była moja zasługa, tylko działanie układu nerwowego. Prawie nie dało się wyprowadzić mnie z równowagi. Weronika często się skarżyła:
– „Nie mogę się z tobą nawet normalnie pokłócić” – a wtedy od razu przestawaliśmy się wadzić.
Żyliśmy tak przez te wszystkie lata, ale chyba zaczynałem się nudzić. Wera przez całe życie znosiła takiego nudziarza, a teraz wszystko się zmieniło. Niedawno spotkała swojego dawnego kolegę z klasy, z którym byli bardzo podobni pod kątem zainteresowań, skłonności i gustu.
Nie wystarczyło, że dobrze się dogadywali i często rozmawiali, musiał przeprowadzić się bliżej nas. Okazało się, że jego garaż znajduje się obok naszego. Co za błogosławieństwo!
Chyba jestem za stary, żeby być zazdrosny, ale i tak nie jest to przyjemne. Zdaję sobie sprawę, że porównywanie się z nim jest bez sensu, jesteśmy różni i nie ma czegoś takiego jak lepszy czy gorszy. Z kolei Werka nigdy nie traci chwili, by zrobić z niego przykład dla mnie:
– Leon już zamówił wodę, a tobie trzeba ciągle przypominać!
Ciągle słyszałem: Leon uprawia sport, Leon lubi robić roladki, Leon od rana jest na wsi, Leon zaprasza nas na grzyby, Leon przyniósł nam rybę, żebyśmy spróbowali jego potrawy. Mam tego dość!
– Wera, skoro Leon jest taki wspaniały, to wyjdź za niego – zażartowałem, wywołując tym samym jej reakcję:
– Gdyby mnie poprosił, zrobiłabym to – powiedziała z uśmiechem.
– Dlaczego więc wyszłaś za mnie? – zapytałem.
– Nie byłam już pierwszej młodości, a rodzice naciskali, że czas się ożenić. A potem pojawiłeś się ty. – mruczała monotonnie.
A potem pojawiłem się ja? Jak stary dywan, o który potykasz się chodząc po mieszkaniu. Nie chciałem zostawiać Wery, ale miałem już dość słuchania o Leonie – wymamrotałem:
– Jeśli jeszcze raz usłyszę o twoim koledze z klasy, wyprowadzę się na wieś i już nigdy mnie nie zobaczysz!
– Będę pierwsza! Wyjeżdżam do domku po babci, mam już dość patrzenia na ciebie! – powiedziała i wyszła. Odeszła na zawsze.
Teraz siedzę sam i myślę: Co to właściwie było? Jak żyć teraz? Mimo jej wyrzutów, nadal mogę żyć sam dla siebie. Samotne życie jest przerażające, przyzwyczaiłem się do towarzystwa żony. A teraz w mieszkaniu panuje taka cisza, że słychać wskazówki mojego zegarka.
Szkoda, że moje życie tak się potoczyło. Gdzieś tam siedzi taki sam cichy i spokojny miłośnik książek, ożeniony z aktywnym krytykiem. Jaka jest zasada, według której na Ziemi powstają pary?
Nieoczekiwana zmiana na stare lata
