Niepotrzebnie byliśmy źli na synową, kiedy nie chciała, abyśmy opiekowali się naszą wnuczką

Nasze dzieci, a raczej nasza synowa uznała, że z mężem nie jesteśmy godni opieki nad jej dzieckiem. Na samą myśl o tym, że mielibyśmy pomóc młodym rodzicom byliśmy bardzo szczęśliwi i o każdej porze dnia i nocy mogliby na nas liczyć, jednak miało stać się inaczej… Na początku nie pozwalano nam brać wnuczki na ręce, co trochę nas obraziło. Z czasem jednak wszystko się ułożyło. Młodzi chcieli czasami spędzić ze sobą trochę czasu sam na sam i wtedy oddawali nam Zosię na weekendy pod opiekę.

Kilka miesięcy temu zadzwoniła do nas synowa. To był czwartek, a zwykle dziecko pod opiekę dawano nam wcześnie rano w soboty. Zapytała, czy mój mąż mógłby odebrać Zosię za dwie godziny i zabrać ją do nas na kilka dni.

Oczywiście bez wahania się zgodziłam. Oboje jesteśmy na emeryturze, ale jeszcze trochę pracujemy – dokładniej mówiąc – zarządzamy własną firmą. Nie dociekałam, dlaczego zadzwoniła dzisiaj, bo co to dla mnie za różnica, czy Zosia będzie u nas od czwartku czy od soboty. Jednak jak się później okazało, lepiej było to wyjaśnić. Nasz syn jest programistą i nie jest raczej wylewny, można go określić jako małomównego. Rozmawiamy z nim dosyć rzadko, tym bardziej jeśli chodzi o rozmowy telefoniczne. Przez to dużo później dowiedzieliśmy się, że nasz syn postanowił odetchnąć od żony i dziecka, ponieważ ciągłe kaprysy jego córki bardzo go irytowały. Pracuje przy komputerze z cyframi, kodami i przez dekoncentrację łatwo jest mu się pomylić, a później przez kilka dni musi poprawiać swoje błędy. 

Nasza synowa tego dnia odczuwała bardzo silny ból. Początkowo uznała, że to przez zapalenie wyrostka robaczkowego. Ból był tak ostry, że natychmiast pojechała do szpitala. Postanowiła nie powiadamiać o tym swojego męża, chociaż wcześniej pisała do niego wiadomość o tym, iż odczuwa silny ból, jednak jej nie odczytał.

Dopiero kilka dni później przeczytał tego SMS-a i natychmiast zadzwonił do nas, a potem pojechał odwiedzić żonę. Synowa rzeczywiście miała zapalenie wyrostka robaczkowego, ale wciąż nie została poddana operacji.

Wraz z mężem zajęliśmy się wnuczką. Opiekowaliśmy się nią, karmiliśmy, ubieraliśmy, pomagaliśmy w lekcjach. Myśleliśmy, że potrwa to kilka dni, maksymalnie tygodni, ale nie – nasza synowa już trzeci miesiąc leży w szpitalu i to jeszcze nie koniec, ponieważ istnieje duże zagrożenie jej życia. Okazało się, że jest w ciąży i to zagrożonej, dlatego cały jej przebieg musi być pod kontrolą lekarzy. Nasz syn jest już przyzwyczajony do tego, że żyje samotnie i kiedy prosimy go o zabranie córki do siebie przynajmniej na jeden dzień, abyśmy mogli chwilę odpocząć, to absolutnie się na to nie zgadza, a my nie jesteśmy już młodymi ludźmi i nie mamy tyle energii co kiedyś. Na próżno byliśmy źli na synową, kiedy nie chciała, abyśmy zajmowali się wnuczką, wtedy może nasz syn potrafiłby wziąć odpowiedzialność za opiekę nad własną córką.

 

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Niepotrzebnie byliśmy źli na synową, kiedy nie chciała, abyśmy opiekowali się naszą wnuczką