Wschodni mędrcy twierdzą, że ludzie w stanie relaksu mogą poradzić i przyzwyczaić się do prawie wszystkich trudności. Europejczycy w to wątpią – najwyraźniej nie mieli jeszcze okazji docenić tego ludzkiego daru w praktyce. Współcześni ludzie z kolei są przekonani, że tylko małe dzieci mają taką właściwość, ponieważ one niczego się nie boją i popełniają wręcz heroiczne czyny, jeśli można je tak nazwać.
Miałem pięć lat, kiedy po raz pierwszy wyruszyłem w podróż z mamą pociągiem. Trasa do pokonania była długa, dlatego mieliśmy miejsca w wagonie sypialnym. Ja wybrałem górną kuszetkę. Oczywiście z niej spadłem – huk był taki, że obudzili się nawet ci pasażerowie, którzy wlali trzy litry wódki do swoich gardeł jeszcze na poprzedniej stacji. Kobiety w wagonie chwytały się za głowy, konduktorka pobiegła szukać kogoś, kto mógłby mnie opatrzeć, a mama milczała, jakby straciła głos. Ja natomiast leżałem na podłodze i nie dawałem żadnych oznak życia.
Mama w duchu winiła się za to, że pozwoliła mi spać na górnej kuszetce. Kiedy wyszła z szoku to rzuciła się w moim kierunku, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
– Mamo, co Ty robisz? Zwariowałaś? Jest pierwsza w nocy, pozwól mi spać! – byłem całkowicie oburzony.
Po tych słowach podniosłem się i wróciłem na swoje miejsce, dosypiając już do samego rana. Nie zauważyłem jakiegokolwiek zamieszania wokół mojej skromnej osoby, ponieważ tak byłem zaspany. Potem mama pilnowała mnie już całą noc i trzymała za ręce.
Rano zaczęła sprawdzać, czy na pewno wszystko w porządku, ale nie miałem ani jednego otarcia czy siniaka. Praktycznie wszyscy pasażerowie z mojego wagonu pogratulowali mi pierwszego, imponoującego upadku, poczęstowali cukierkami i opowiedzieli, jakim byłem ” bohaterem ” w nocy. Wydawało mi się wtedy, że wszystko to wymyślili, bo ja niczego nie pamiętałem.