Nowy przyjaciel

Do zdarzenia doszło wiosną ubiegłego roku. Zabrałam kota do weterynarza na rutynową kontrolę po kastracji. Siedziałam w kolejce, kiedy otworzyły się drzwi, przytrzymywane przez dziewczynę. Potem pojawił się wózek, prowadzony przez młodego mężczyznę.

W przychodni od razu zrobiło się głośno, wszyscy szeptali, a młoda para zaczęła błagać, by pozwolono jej przejść bez kolejki. Nie mieli ze sobą transportera i nikt nic nie rozumiał, ale dziewczyna wyciągnęła zawiniątko z wózka i rozpakowała kocyk. Przed naszymi zdumionymi oczami pojawił się mały piesek, szary i kędzierzawy, z wielkim mokrym nosem i zaślinioną brodą. Nie zdążyliśmy zareagować kiedy mężczyzna wszedł z nim do gabinetu, ale też nie protestowaliśmy, bo dziecko w wózku mogło się obudzić w każdej chwili.

Dziewczyna nie umknęła jednak naszej ciekawości i dowiedzieliśmy się, że młodzi wracali ze spaceru do domu, a spod uchylonego włazu do kanału słychać było pojękiwanie. Brzmiało to tak, jakby wpadł tam pies. Mężczyzna przez chwilę się zastanawiał, jak to możliwe, że wpadł do środka, nacisnął pokrywę, a ona się obniżyła, zakołysała i wróciła do pierwotnej pozycji. Ktoś najwyraźniej przesunął pokrywę, ale nie odsunął jej ponownie i pozostała w tym położeniu. Mężczyzna musiał wydostać to biedactwo. Na szczęście w wózku mieli kilka zapasowych, mniej i bardziej przydatnych rzeczy. Mężczyzna uratował psa, ale kiedy postawił go na ziemi, okazało się, że nie umie ustać na tylnych nogach. Bardzo się przestraszyli i natychmiast go tu przywieźli, bo pies wcale nie wyglądał dobrze.

Wszyscy w kolejce czekali, aż lekarz zajmie się psem. Po około dwudziestu minutach wyszła pielęgniarka i ze smutkiem stwierdziła, że pies prawdopodobnie będzie musiał zostać uśpiony. Można go było wyleczyć, ale lekarz odmówił, chyba że młoda para ma zamiar dać mu dom. Nagle starsza kobieta, która stała dwie osoby za mną i wcześniej w ogóle nie widziała zwierzęcia, prawdopodobnie przyszła na konsultację – wskoczyła do środka i powiedziała, że weźmie psa do siebie.

Pielęgniarka była zaskoczona i od razu pobiegła do lekarza. Dziesięć minut później starsza kobieta została wezwana do jego gabinetu. Wyszła stamtąd z transporterem, w którym znajdowała się szara, kędzierzawa góra futra z czarnym nosem i zamkniętymi oczami. Tak po prostu, przyszła po poradę i wróciła do domu z psem.

Kiedy weszłam z kotem do weterynarza i poruszyłam temat tamtego psa, lekarz powiedział, że mały znajda miał dużo szczęścia, bo spotkał na raz tylu życzliwych i wrażliwych ludzi. Młode małżeństwo również chętnie by go przygarnęło, ale mają małe dziecko i nie mieliby dla niego miejsca. A kobieta znalazła się na jego drodze w odpowiednim czasie – ostatnim razem uśpiono jej starego psa, a dziś przez szczęśliwy zbieg okoliczności znalazła nowego pupila.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Nowy przyjaciel