Odrzuciła moje oświadczyny, choć tyle lat marzyła o życiu u mojego boku

Iza od liceum była moją bratnią duszą, do dziś jest najlepszą przyjaciółką. Mamy wspólne pasje, wiele nas łączy, mamy nawet urodziny tego samego dnia, uwielbiamy te same dania i słuchamy tych samych płyt. Nigdy nie myślałem o niej jak o kobiecie, to po prostu kumpel, taki na całe życie.
Iza zawsze była obok, pocieszała, doradzała, rozśmieszała. Nawet pomagała dziewczynom, które chciały zdobyć moje serce, podpowiadała im co lubię, co mnie uszczęśliwi, a co mi zaimponuje. Zna mnie jak nikt inny. Długo nie mogłem znaleźć partnerki, która mogłaby być dla mnie kimś więcej niż Iza, a w końcu zupełnie przestałem randkować, bo coś sobie uświadomiłem… Nigdy nie znajdę nikogo idealnego.
Dotarło to do mnie, kiedy zobaczyłem ją uśmiechniętą u boku jakiegoś mężczyzny. Poczułem coś, czego nie doświadczyłem nigdy wcześniej – byłem zazdrosny! Wtedy zrozumiałem, że nie mam ochoty z nikim się nią dzielić. Ale nie miałem odwagi jej tego powiedzieć, po prostu się wycofałem, nie chciałem stawać na drodze do jej szczęścia. Spotykaliśmy się rzadziej, bo ona zaangażowała się w swój związek, wydawała się szczęśliwa, a ja cierpiałem po cichu, bo z każdym dniem coraz bardziej czułem, że zmarnowałem swoją szansę.
Dwa lata później dowiedziałem się, że rozstała się z partnerem i poczułem, że los się do mnie uśmiechnął. Ubrałem się elegancko, kupiłem bukiet czerwonych róż i coś jeszcze. Stanąłem w progu jej mieszkania i zadałem pytanie, które przez ostatnie miesiące dźwięczało w mojej głowie:
Wyjdziesz za mnie?
Iza wydawała się być zdziwiona i zmieszana, ale po długiej minucie milczenia odpowiedziała:
Nie.
Widząc jak odchodzę załamany, zatrzymała mnie i zaprosiła do środka. Przy winie wyjaśniła mi powody swojej decyzji. Okazało się, że była we mnie zakochana od liceum, ale ja tego nie zauważałem, traktowałem ją jak kumpla, a ona po latach nauczyła się być tylko przyjaciółką, co nie było łatwe. Była we mnie tak zadurzona, że z przyjemnością pomagała mi w nauce, a ja z wdzięczności wprowadziłem ją w mój świat. Iza przejęła moje zainteresowania, z nadzieją, że to nas do siebie zbliży, choć w rzeczywistości wolała inną muzykę, inne filmy i zupełnie inny sposób spędzania czasu. Liczyło się dla niej tylko to, że spędza czas właśnie ze mną. Niestety ja nie miałem o niczym pojęcia i opowiadałem jej o innych dziewczynach, które mi się podobały, łamiąc jej serce na kawałki za każdym razem. Mimo wszystko zawsze mi pomagała umówić się z każdą, która była obiektem moich westchnień.
Po latach zakochania podjęła decyzję, że musi o mnie zapomnieć i zaczęła umawiać się z innym mężczyzną, choć nadal nie umiała zapomnieć o mnie. Stopniowo jednak, jej związek pokazał jej, że bez wyrzutów może wrócić do własnych zainteresowań, nie musi poświęcać się i robić tego co lubiłem ja, co zawsze robiła ze mną. Znowu mogła stać się sobą i nie musiała udawać, że bawią ją te wszystkie nudne rzeczy.
I nagle, po tylu latach pojawiłem się ja, spełnienie marzeń, patrząc na nią z nadzieją i miłością. W ciągu ostatnich dwóch lat starała się ograniczać nasz kontakt, a ja byłem przekonany, że ja do tego doprowadziłem z zazdrości… Nie zgodziła się za mnie wyjść, bo przez ostatnie 15 lat nauczyła się być tylko przyjaciółką, w końcu zawsze tak ją traktowałem. Odpowiedziała jak na przyjaciółkę przystało.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Odrzuciła moje oświadczyny, choć tyle lat marzyła o życiu u mojego boku