Ona po prostu nie może mnie znieść

Wszyscy znamy oklepane anegdoty i opowieści o tym, jak synowe nie dogadują się z teściowymi. I ogólnie rzecz biorąc, nie mam ani jednej przyjaciółki czy znajomej, która miałaby dobre, oparte na zaufaniu, relacje z matkami swoich mężów. Stosunki są zawsze napięte, teściowe zawsze myślą, że mogą zrobić więcej i lepiej dla swojego syna, podczas gdy żona jest na drugim planie, jeszcze nic nie wie i zrozumie dopiero wtedy, gdy urodzi syna, zasadzi drzewo, zbuduje dom, a potem wyda tego syna za jakąś kobietę. I ten cykl będzie się powtarzał w nieskończoność, taka rola teściowych.

Mnie również spotkał taki los. Byłam bardzo młoda i naiwna, kiedy wyszłam za mąż nie wiedziałam nic o życiu, myślałam, że szczerej miłości nie da się złamać, że ja i mój mąż pokonamy wszelkie trudności i nawet to, że różnimy się między sobą pod względem zainteresowań, potrzeb i myśli, nie wpłynie na moje życie z człowiekiem, którego kocham. Okazuje się jednak, że każde uczucie można nie tylko złamać, ale i zdeptać, zasiewając w głowie ziarno wątpliwości.

Ze względu na straszne opowieści o intrygach, jakie knuje moja teściowa, i o waśniach z jej synowymi, odwlekałam moment spotkania z rodzicami męża do ostatniej chwili. Nie byłam uprzedzona, tylko zdenerwowana do tego stopnia, że drżały mi kolana. A może to było po prostu przeczucie. W każdym razie mój narzeczony sam postanowił nas sobie przedstawić, ponieważ zamierzał mi się oświadczyć, a nie chciał, żeby później było to wielką niespodzianką dla jego mamy. Myślałam, że z moim dużym doświadczeniem w kontaktach ze starszymi kobietami wszystko pójdzie bez problemu, ale ona nie polubiła mnie od pierwszego wejrzenia.

Spotkaliśmy się na rodzinnym obiedzie z rodzicami mojego męża i już w pierwszej chwili kobieta pokazała, że się nie polubimy. Prychała na każde moje słowo, jakby od razu znienawidziła mnie całą swoją duszą. Zanim wszyscy usiedli przy stole, wyszła, trzaskając drzwiami i nie wróciła nawet na obiad. Nie wiedziałam, co zrobiłam źle. Przyniosłam im prezenty, ciasto do kawy, byłam przyjazna, a pod koniec wieczoru pomogłam uprzątnąć stół i pozmywałam naczynia. Mój mąż prosił mnie później, żebym nie rozpamiętywała tego co się stało, tłumaczył, że jego mama po prostu nie była w nastroju, ale mam nie brać tego do siebie, bo on i tak nie zmieniłby zdania, ponieważ mnie kocha. Wtedy mi się oświadczył.
Rok później w końcu wzięliśmy ślub.

Teściową zobaczyłam ponownie dopiero na weselu, ale nadal działała mi na nerwy. Tak bardzo zepsuła mi humor, że szłam do ołtarza bliska płaczu. Mój mąż znów mnie pocieszał. Mieszkaliśmy przecież osobno, a widywanie teściowej raz czy dwa razy w roku nie było najgorszą rzeczą jaka mogła spotkać człowieka. Kilka miesięcy po ślubie sąsiedzi z góry zalali nasze mieszkanie, a ponieważ byliśmy jeszcze w drodze na nasz miesiąc miodowy, nie dowiedzieliśmy się o tym od razu i nie mogliśmy szybko rozwiązać problemu. Podczas remontu mieszkania mój mąż zaproponował, że zamieszkamy u jego rodziców. Nie mieliśmy innego wyjścia – brakowało nam pieniędzy na wynajęcie mieszkania, bo wszystko zainwestowaliśmy w remont, a po ślubie pozostało nam niewiele oszczędności.

Ogólnie rzecz biorąc, życie z moją teściową było takim piekłem, w jakim nie chciałabym się znaleźć po śmierci, a tym bardziej za życia. Próbowałam sprawić, by mnie polubiła, ale nic z tego nie wychodziło. Wszystko robiłam źle, głupio, bezmyślnie itd. Opowiadała o mnie swoim znajomym, także sąsiadom.

Modliłam się, żeby remont został zakończony na czas, bo nerwy mi puszczały i czułam silną potrzebę ucieczki gdzieś daleko, żeby moje oczy już nigdy nie zobaczyły tej kobiety. Kiedy już wróciliśmy do naszego mieszkania, teściowa zdołała rujnować nasze relacje, wyprowadzając mnie z równowagi nawet na odległość. Nazywała mnie złą panią domu, skarżyła się mojemu mężowi, że nie jestem odpowiednia, że jestem tylko nieszczęściem. Byłam bardzo urażona jej słowami, ale mój mąż nie mógł powiedzieć nic przeciwko niej – była jego matką i bardzo wrażliwą osobą.

Później znalazła nowy powód, żeby mnie irytować – dlaczego nie mamy dzieci? Powiedziała, że muszę mieć jakiś problem, że mój mąż powinien mnie zostawić, zanim będzie za późno. Oskarżyła mnie o bezpłodność, a mój mąż, jak się później dowiedziałam, nie przekazał jej, że planowaliśmy mieć dzieci w późniejszym okresie naszego małżeństwa. A kiedy po trzech latach poinformowaliśmy ją, że spodziewamy się dziecka, okazało się, że to zupełnie nie w porę, że mamy jeszcze czas, a zresztą, jak ja sobie poradzę z niemowlakiem, skoro sama jestem dzieckiem i z niczym nie daję sobie rady.

Sprawiła, że żyłam w ciągłym stresie i strachu. Pomijając teściową, moje życie było wspaniałe: kochający mąż, zdrowe, cudowne dziecko, kariera zawodowa wznowiona po macierzyństwie i lojalni przyjaciele. Przez cały ten czas pozwalałam, by mnie upokarzała, przytakiwałam na wszystkie przykre rzeczy, które mi mówiła, i na plotki, które rozsiewała.
Znosiłabym to nadal, gdyby nie moi rodzice. To oni doradzili mi, abym zerwała wszelkie więzi z teściową. Jeśli mój mąż chce, może z nią rozmawiać, ale ja i moje dziecko nie będziemy mieć więcej kontaktu z tą kobietą.

Kiedy chciała nas odwiedzić, odmawiałam, ale raz przyszła bez zaproszenia, a ja po prostu wyrzuciłam ją za drzwi i powiedziałam, że nie chcę jej w moim domu. Mój mąż nie miał żadnego wpływu na moją decyzję, a nawet mnie wspierał.

Wkrótce przestała próbować, a ja zacząłem spać i oddychać spokojnie. Teraz nikt nie obniża mojego poczucia własnej wartości i nie żałuję, że zerwałam kontakt z teściową. Moje życie rodzinne jest wspaniałe i nie mam zamiaru go zepsuć toksycznością teściowej. Ona mnie nie lubi, proszę bardzo, tylko niech to robi na odległość.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Ona po prostu nie może mnie znieść