Znam pewną parę, która pobrała się jeszcze w latach 90. Zamieszkali wtedy razem, troszczyli się o siebie nawzajem i wyraźnie się kochali. Nie mogli doczekać się jednak dzieci, o których tak bardzo oboje marzyli.
Postanowili wtedy gruntownie się przebadać. Na początek do specjalistów udała się żona, która po długich przejściach usłyszała prosty werdykt „zdrowa”. Następnie miał udać się mąż ale, jak wiadomo, mężczyźni bardzo często bronią się rękami i nogami przed badaniami. W końcu udało się go namówić i on również otrzymał informację, że jest w pełni zdrowy. Starania o potomstwo nie przynosiły jednak efektów.
W mieście w którym mieszkało małżeństwo był dom dziecka w którym przebywało mnóstwo dzieci porzuconych lub osieroconych przez swoich rodziców. Kobieta wpadła wtedy na pomysł by adoptować jedno z nich. Jej mąż był przeciwny, z uwagi na to, że obawiał się jak nieznana przeszłość dziecka wpłynie na jego późniejszy rozwój lecz w końcu również się zgodził. Zdecydowali się wybrać małe dziecko, które będą mogli wychować jak własne.
Zabrali małą dziewczynkę z domu dziecka, którą niemal natychmiast pokochali całym sercem. Oboje, wspólnie, dbali o dziewczynkę i dawali jej całe swoje serce. Także, początkowo sceptyczny, mąż nie mógł nie dostrzec uroku swojej nowej córeczki.
Minęło trochę czasu od adopcji i wtedy żona zaczęła czuł się coraz gorzej – miała zawroty głowy i mdłości. Zdecydowała się wykonać wtedy test ciążowy, który okazał się potwierdzać jej przypuszczenia – stał się cud i nareszcie była w ciąży! Lekarz także potwierdził tę radosną nowinę. Małżeństwo pękało z radości i dumy. Po dziewięciu miesiącach pojawił się syn pary.
Być może, przez Opatrzność, musieli najpierw przejść kilka prób i wyzwań, a także adoptować dziecko żeby w końcu zasłużyć zasłużyć na zostanie rodzicami, mimo, że żona miała już wtedy czterdzieści lat.