Otwórz oczy

Jurkowi wydawało się, że pociąg jedzie bardzo wolno. Gdyby mógł, to szybciej pobiegłby na własnych nogach, tym bardziej, że musiał zdążyć. Powinien być już wolny wtedy, kiedy przyszedł ten fatalny list o tym, że mama zachorowała. Siostra napisała, po raz pierwszy od tych siedmiu lat.

Nigdy wcześniej Magda nie napisała do niego nawet linijki, ale nie miał jej tego za złe – wiedział, że sam jest temu winny. Za to mama pisała ciągle. Jurkowi wydawało się, że jej listy pachną mlekiem, miodem i domowym chlebem.

Co on zrobił? Dlaczego zakumplował sie z Sebastianem i jego bandą? Chciał żyć pięknie, bogato, i co? Przez nich nie żyje człowiek, a oni stracili wolność. Tam, za kratkami, Jurek zrozumiał najważniejsze – nie ma nic droższego niż serce matki.

Natychmiast jakby ją zobaczył – jego matkę Ewę o surowych rysach twarz, z zawiązaną chusteczką pod szyją. Jej ręce są zniszczone – dużo niegdyś pracowała w PGR-ze. Ojca nie było, więc wychowywała sama jego i Magdę.

Nawet gdy po raz pierwszy wrócił do domu naćpany po tym, jak poznał Sebastiana, matka po cichu sprzątała po nim, a potem położyła go spać. Zawsze na niego czekała. Potem w okolicy zaczęli mówić o nim źle, ale ona zawsze go broniła.

Pewnego dnia szedł po moście nad rzeką zataczając się i jakoś nie mógł się oprzez, coś go podkusiło i wpadł do rzeki. Matka była na brzegu i rzuciła się za nim. Zawsze mu pomagała i na niego uważała, na swojego Jurka. 

Często siedziała obok niego, kiedy spał. Modliła się na niego. Kładła mu dłoń na czole, która była chłodna i pachniała trawą.

Ileż to razy leżąc w celi, Jurek wyobrażał sobie, jak przykłada tę rękę do ust i jak prosi o przebaczenie za wszystko.

Wkrótce jego stacja. Wygładził włosy przed lustrem. Oczy mialł jakieś inne, ostre, ale były tego samego koloru, co u jego matki. Tylko ona patrzyła na wszystkich z miłością, a Jurek jest jak zwierzę.

Od razu rozpoznał Magdę, chociaż siostra była już całkowicie dorosła. Jej twarz była zapłakana.

– Mama. Mama nie… – Jurek chwycił ją za rękę czując, jak wewnątrz wszystko w nim zamiera.

– Jeszcze nie. Powiedziała, że na Ciebie poczeka, obowiązkowo. Chociaż lekarz mówi, że to cud, że w ogóle jeszcze żyje. Nie ma w niej już za wiele życia, oddycha tak cicho. Ciągle patrzy na drzwi. Zawsze Cię tak kochała, a Ty jej serce złamałeś. Jurek, nienawidzę Cię! – płakała Magda, gdy jechali do domu.

Nie wszedł przez drzwi, a wbiegł. Od razu zanurzył się w blasku niebiańskich oczu matki. Podbiegł, upadł na kolana, a potem tak jak marzył, przywiódł do siebie jej dłoń, która pachniała trawą i kwiatami.

– Mój Juruniu, kochanie! Wróciłeś, synu. Doczekałam się. Ale schudłeś! Magda, daj coś bratu na rozgrzanie, poczęstuj czymś, wyjmij ciasto z pieca i kaszkę. Odpocznij, zjesz w końcu domowe jedzenie. Juruniu, jaki jesteś przystojny. A ja myślałam, że poczekam, jeszcze raz na Ciebie spojrzę, mój drogi i będę mogła odejść. Moje światło, ukochany synu – szepnęła matka.

Jurek płakał. Przez tyle lat, w nieznośnych warunkach, trzymał się jakoś, a teraz łzy wydawały się lać same. Zrozumiał, gdzie leży sekret szczęścia, gdzie jest raj utracony – u stóp matki, u jej rąk.

– Mamo! Nie zostawiaj mnie. Przepraszam, mamo. Ja… Nie mogę bez Ciebie. Tylko żyj, mamo! Nie potrzebuję niczego więcej, słyszysz? Mamusiu, mamusiu, otwórz oczy, mamo! – krzykną Jurek.

Biegły po niebie chmury. Zabrakło czasu  który został stracony, a wyczerpane, chociaż zawsze kochające i wybaczające serce matki nie miało siły, by dalej walczyć…

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Otwórz oczy